Rozdział 37 (część druga)

1.1K 91 24
                                    

London's POV
Moje uszy zaczęły boleć od dudniącej muzyki. To nie tak, że jestem nieszczęśliwa, po prostu zdenerwowana. To tak jakbym siedziała obok jakiejś nieznajomej osoby na stołku w barze. Kogoś, kogo nigdy wcześniej nie spotkałam. Aczkolwiek, ten ktoś mnie kocha i jest dla mnie znacznie ważniejszy niż ktoś nieznajomy.

Po prostu potrzebuję... Potrzebuje dowodu... Chce być pewna, że on mnie kocha

Po raz pierwszy, w całym moim życiu w mojej głowie pojawiły się takie myśli. Brudne myśli. Jego palce na mojej skórze powodujące gęsią skórkę. Jego pieszczotliwe usta... Moje ręce w jego włosach, na nowo odkrywające te cudowne loki...

Czułam się dobrze, tylko w moim brzuchu pojawiło się jakieś dziwne, obce mrowienie, przygryzłam dolną wargę. Harry nie dotknął mnie ani razu, odkąd wróciliśmy do klubu. Tęsknie za jego dotykiem, nawet jeśli wcześniej myślałam, że należy on do Marcela. Powoli sączył swojego drinka, wgapiając się w barmana. Obydwoje milczeliśmy i nie wymieniliśmy nawet jednego słowa. W sumie nie wiedziałam co mam powiedzieć, jedyne czego byłam pewna to to że Harry miał ten sam problem. Ale nadal bardzo chciałam się dowiedzieć jak to będzie poczuć... poczuć Harrego... wszędzie.

-M-możemy iść do domu? -spytałam miękko, i mimo głośnej muzyki, Harry zrozumiał o co pytałam, w odpowiedzi pokiwał głową, złapał moją dłoń i pociągnął w stronę wyjścia z budynku.

Zabrał mnie do swojego samochodu, który tak doskonale znałam. Kiedy, w końcu wsiadł, spojrzał na mnie i zapytał zachrypniętym głosem, gdzie chciałabym jechać.

-Do ciebie? -mój głos trząsł się podczas odpowiedzi

-Twoi rodzice są w domu?

-Tak, dlatego nie chcę jechać do mnie...

Jego usta uformowały się w 'o', następnie pokiwał głową i włączył silnik. Pewnie nawet nie dostrzegł co naprawdę miałam na myśli, wiedział przecież, że nie mam najlepszych relacji z rodzicami. Pewnie wrócili niedawno z pracy i mama ułożyła się na kanapie zasypiając, podczas gdy mój tata kontynuował pracę na laptopie. Ich plan typowego dnia już na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Rzecz z której zawsze zdawałam sobie sprawę to, to że nigdy nie będę chciała zająć miejsca moich rodziców w firmie. Może mój kuzyn będzie go chciał? Ale ja na pewno nie mam zamiaru zniszczyć mojej przyszłości jak oni to zrobili. Nie wspominając o przyszłości moich przyszłych dzieci.

-J-ja przepraszam, że zrujnowałem twoją noc. -wyszeptał Harry, zaciskając dłonie na kierownicy.

-Nie zrobiłeś tego. Po prostu przeżyłam szok, zrozum to wszystko jest dla mnie nowe, fakt że moim chłopakiem jest ktoś sławny...

-Prosze, prosze nie mów 'sławny'

-A-ale ty jesteś... -zająknęłam się.

-Wiem, po prostu nienawidzę słowa 'sławny', to nie mówi nic o mnie jako o osobie, tylko opisuje jako popularnego dupka. Nie lubie tego. -powiedział -To prawie tak jakby do ciebie ktoś powiedział 'Hey London, mogę sobie zrobić wycieczkę po twoim ciele?'*

Przełknęłam głośnio ślinę, nie spodziewałam się, że powie coś takiego. Spojrzałam przez okno w ciemną noc, kiedy usłyszałam chrapliwe 'przepraszam'. Nie chciałam żeby ta noc była całkowitą porażką, ale jak na razie nie widziałam sposobu żeby uczynić ją lepszą.

-Przepraszam za zniszczenie twojej nocy. -powtórzył ponownie Harry, jednak tym razem nie odpowiedziałam. Miał rację.

-Nie miałem zamiaru... -wyszeptał, gdy zauważył że nie mam nic do powiedzenia.

Tym razem po prostu pokiwałam słabo głową, wciąż mając nadzieję na jakiś cud, który odmieniłby tę noc. Bawiłam się miękkim materiałem, mojej czarnej sukienki zaplątując w niego dłonie. Do mojej głowy natychmiastowo włamały się wspomnienia poprzedniej nocy. Tego jak bardzo Harry był szczęśliwy, że sukienka mi się podoba, kiedy mnie pocałował i przytulał.

Teraz, to wszystko wyglądało, jak powrót do początku naszej znajomości. Nie miałam pojęcia czy Harry nie będzie się mnie wstydził. Nagle, znów poczułam się niepewna samej siebie, nawet jeśli jego osobowość się nie zmieniła. Niestety, nie mogłam zapomnieć o liście, choćby dlatego, że część z jej punktów już znalazła potwierdzenie w rzeczywistości. Ale pamiętam też, że Harry nadal czuje do mnie to co czuł. Muszę zacząć myśleć jak on, nawet jeśli jego obawy są większe niż moje. Skąd może wiedzieć czy będę lubić tak samo Harrego jak lubiłam Marcela? Na pewno martwi się czy go nie zostawię... Może martwi się też czy nie zacznę go traktować w inny sposób niż wcześniej?...

Przez te myśli, cała sytuacja i sposób w jaki na nią patrzyłam uległa zmianie. To ja jestem tą, która powinna mu pokazać że go kocham. Muszę mu udowodnić, że będę stać u jego boku, bez względu na to co przyniesie przyszłość...

-Kocham Cię.

Patrzyłam jak ciało Harrego rozluźnia się w odpowiedzi na moje słowa, jedyną sprzecznością była mocno przygryziona warga. Nie był pewien? Nie. Myślę raczej, że przypomniał sobie zdanie, które powiedział do mnie wcześniej.

Chciał żebym była stuprocentowo pewna zanim powiem coś takiego.

-Kocham Cię. -jego słowa zaskoczyły mnie, ale sprawiły też, że poczułam się naprawdę szczęśliwa.

***

Harry odłożył swoją czarną kurtkę na łóżku zanim usiadł koło mnie. To był jeden z tych niezręcznych momentów. Obydwoje wgapialiśmy się w ścianę. Spojrzałam na zdjęcie, stojące na półce obok książek w salonie i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

-Co? -Harry wyglądał na zagubionego, ale miał na twarzy uśmiech.

-Nic...

-Aw, no dalej! Powiedz mi!

-Dobrze. -zgodziłam się -Po prostu pomyślałam o tym jak głupia byłam...

-Dlaczego?

-Bo nic nie podejrzewałam, nie miałam żadnych wątpliwości co do twojej tożsamości.

Uśmiechnął się.

-Tak bardzo bałem się powiedzieć ci prawdę. -wymruczał spoglądając w dół, w moje oczy.

Oby dwoje patrzyliśmy w swoje tęczówki. Zobaczyłam zielone iskierki radości, różowe usta i te jego cudowne dołeczki w policzkach. Powoli pochyliliśmy się do przodu, zanim posmakowałam jego ust, leżałam na plecach, trzymając moje dłonie na jego skórze pod białą koszulką.

Ostatecznie, odkryłam niezliczone tatuaże na jego ciele, a moje oczy zrobiły się większe.

********
*Gra słów: London jako imię i jako miasto   

********
Hi :) Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem ;) miło mi widzieć, że cieszycie się że żyję! Medycyna jeszcze mnie nie zabiła :D sama jestem zdziwiona szczerze mówiąc ;)
Mam prośbę do wszystkich czytających zostawcie po sobie jakiś znak gwiazdkę, komentarz, cokolwiek żebym wiedziała że czytaliście :)
Nadal poszukuję kogoś do poprawiania błędów w moim polskim ;) napiszcie jeśli macie ochotę :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 23, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Undercover nerd- tłumaczenieWhere stories live. Discover now