Rozdział 29

4.3K 282 15
                                    


Harry's POV:

Po okropnie długim locie i jeszcze dłuższej podróży samochodem, podczas której próbowałem zasnąć choć na chwilę, stanąłem przed areną. Wracając myślami do poprzednich dni nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

Wyciągnąłem z taksówki swój plecak i dałem kierowcy należną kwotę z małym napiwkiem, czując, że tak powinienem. Minąłem kilku ochroniarzy. Znałem część z nich, część natomiast widziałem pierwszy raz w życiu. Pewnie zostali przydzieleni do ochrony areny.

Pięć minut później, znalazłem się tam gdzie chciałem być od dziesięciu godzin. Otoczony przez chłopaków, przyjaciół i cały team. Byłem naprawdę szczęśliwy widząc ich wszystkich, przytulałem każdego kto pojawił się na mojej drodze. Kiedy na końcu przytuliłem Zayna, spojrzał na mnie jak na kosmitę. Prawdopodobnie widok starego mnie aż tak radosnego był po prostu śmieszny. Oprócz tego, jestem pewien, że dla niego widok mnie tego sprzed trzech lat był naprawdę dziwny.

-Dlaczego jesteś taki radosny, Styles?- zapytał mnie marszcząc brwi jednocześnie się uśmiechając.

-Huh? Cóż, uhm, zgaduje, że jestem szczęśliwym człowiekiem, no wiesz.- wzruszyłem ramionami nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu.

-Yeah, zgaduje, że wszyscy mogliby tak powiedzieć.-podczas kiedy Zayn mówił, rzuciłem moją torbę na ziemię zaraz koło kanapy, na zapleczu areny.

Nie zabrałem ze sobą dużo rzeczy. Następnego dnia wracam do London*, dobra, to brzmi dziwacznie. Powiedzmy to tak: wracam do Anglii, mam tej samej nocy samolot z powrotem.

-... co tam?- zapytał

-Więc, London i ja... my jesteśmy- zacząłem zanim jednak skończyłem przerwał mi Niall.

-Wasza dwójka w końcu to zrobiła?- Niall usiadł koło mnie, zarzucając ramie na oparcie kanapy.

-Yeah, pocałowaliśmy się, powiedziałem jej, że ją kocham, a ona odpowiedziała to samo.- uśmiechnąłem się z dumą.

-Stary, to wspaniale.- Zayn zachichotał, klepiąc mnie po ramieniu. -Nawet jeśli to dziwny sposób na znajdywanie ukochanej, to nareszcie masz swoją prawdziwą miłość.- od kiedy Zayn i Perrie są szczęśliwi jak nigdy przedtem, on nie znajduje w zakochaniu i rozmowie o nim nic żenującego albo nie wystarczająco dobrego. To jest fajne.

-Kiedy chcesz jej powiedzieć?- wypalił Niall

Skamieniałem, ponieważ nie dość, że sam nieustannie męczyłem się myślami o tym, dodatkowo jeszcze usłyszałem pytanie Nialla a to sprawiło, że poczułem się jeszcze bardziej przerażony 'finałem'. Musiał zauważyć jakie wrażenie wywarło na mnie jego pytanie, ponieważ od razu przeprosił.
-Sorry stary, nie chciałem na ciebie naciskać.

-Nie, jest w porządku. W-wiesz po prostu nie mam pojęcia jak ona mogłaby zareagować...

-Jeśli naprawdę cię kocha, to kocha ciebie Harrego a nie twoje przebranie kujona Marcela.-powiedział Zayn.

-A co jeśli nie? Co jeśli lubi tylko kujona we mnie?- przygryzłem nerwowo wargę, złożyłem dłonie i zacząłem niespokojnie wyłamywać palce.

-Harry, widzę jaki jesteś szczęśliwy i oto chodzi. Mogę się założyć, że London jest tak samo szczęśliwa  jak ty i nigdy nie będzie chciała cię zostawić. To pierwszy raz kiedy ty naprawdę się w kimś zakochałeś.- miał racje.

-Masz racje. To jest...

-Pewnie, że mam.- Zayn ponownie się wyszczerzył -Przy okazji jak idzie z okładką którą zrobiłem?

Undercover nerd- tłumaczenieWhere stories live. Discover now