Rozdział 17

4.1K 303 27
                                    

London's POV

Przekręciłam się szaleńczo w moim śnie... Było ciepło i czułam się wyczerpana. Nie mogłam tak spać...

Powoli otworzyłam oczy i zapatrzyłam się na dziecinnie niebieskie ścianę w moim pokoju. Zirytowana, potarłam oczy i zmarszczyłam czoło. Ostatnią rzeczą, którą pamiętam, to gdy byłam w ramionach Marcela, a on zaopiekował się mną. Był naprawdę bardzo dobrym przyjacielem i byłam wdzięczna słyszeć, że byliśmy kimś więcej niż to.. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Może to zabrzmi dziwnie, ale byłam bardzo uszczęśliwiona. Był moim pierwszym przyjacielem w życiu...Kimś, kto naprawdę się mną opiekował. Nie tak jak moi rodzice, którzy mieli w dupie opiekę nade mną. Im bardziej lubiłam Marcela, tym gorzej nienawidziłam moich rodziców. Pokazał mi, jak miłe mogło być bycie lubianą i docenioną. 

Jak tylko usiadłam, zobaczyłam go drzemiącego spokojnie. Usnął w moim krześle przy biurku. Zachichotałam delikatnie i zauważyłam, że jego okulary leżą krzywo na jego nosie. Jego lewa ręka wspierała głowę od strony krzesła. Jego długie nogi, znalazły sobie miejsce na końcu mojego łóżka. Jeśli byłabym na miejscu Marcela, nigdy nie zrobiłabym czegoś podobnego. Był taki wysoki, mógł z łatwością zastraszyć chłopców ze szkoły, ale niestety brakowało mu odwagi aby to zrobić. Albo po prostu nie chciał robić nikomu czegoś bolesnego. Jak go znam, to pewnie to drugie. Byłam naprawdę szczęśliwa, że mam kogoś takiego jak on. 

I nie chciałam budzić go, ze spokojnego snu.

***

Harry's POV

-Marcel.. Ja.. Ja... -jej głos się urwał.

-Shh.. -wyszeptałem i położyłem mój palec wskazujący na jej delikatnej wardze. -Nie musisz nic wyjaśniać skarbie. -zaśmiałem się głęboko.

....

Czekaj!... Co? Gdzie ja jestem?

Obudziłem się w nieznanym pokoju. Nie... czekaj. To był pokój London. Shhh, całkiem zapomniałem. 

Natychmiast poprawiłem moje okulary prosto i usiadłem prawidłowo. Ale gdy spojrzałem na łóżko dziewczyny, nikogo na nim nie było. Gdzie ona poszła? Mam nadzieję, że ma się dobrze. Zakłopotany, pamiętałem część mojego snu. Myślę, że jeszcze nigdy nie miałem tak kiepskiego snu jak ten. Kto śni o takich gównach?... O czym prawdopodobnie śniła London?

Wstałem i skierowałem się na korytarz. Było krótko przed 10, przynajmniej tak pokazywał zegarek. Niepewnie zapukałem do drzwi łazienki, ale nie dostałem odpowiedzi. Może jest pod prysznicem? Albo na dole? Natychmiast pobiegłem po schodach na dół i ujrzałem wielki, skomplikowany budynek. Nie licząc pokoju London, salonu i łazienki, nie byłem nigdzie więcej w tym domu. 

-London, gdzie jesteś? -krzyknąłem.

Najpierw, nie otrzymałem odpowiedzi, ale później zawołałem jeszcze raz i jej delikatny głos rozniosło echo w tym dużym domu. 

-Marcel?

-Gdzie jesteś?

-Tutaj, w kuchni!

Podążyłem za jej głosem w dół korytarza do bardzo ładnych, ostatnich drzwi, które były uchylone. Wszedłem do środka i zobaczyłem ją siedzącą na barowym, wysokim krześle, przy barowym stole. Przywitała mnie ciepłym uśmiechem. Zauważyłem, że jadła. Nutella...

-Wow! nawet wtedy gdy jesz Nutelle, jesteś gorąca. -wypaplałem i chciałem walnąć samego siebie. 

-Co? -Cholera!

-Nic, powiedziałem po prostu, że kocham nutelle! -starałem się rozproszyć ją i zmienić temat. 

-Ja też! -Bardzo dobrze, Styles!

El, zamknij się!

-Chcesz coś zjeść? -zapytała grzecznie.

-Tak, mogę prosić banana? -Czy to zabrzmiało dziwnie? Oh, Boże...

-Jasne! -London od razu zeskoczyła ze stołka i podeszła do lodówki.

Kiedy otworzyła ją, schyliła się otworzyć oddzielną przegródkę na owoce. Patrzyłem się bardzo zauważalnie w jej tyłek. Jej zaokrąglenia były bardzo kobiece, a obcisłe jeansy, które założyła, nie sprawiały, że łatwiej było odwrócić wzrok. Nagle zauważyłem, że coś porusza się w moich spodniach... Ale.. nie! NIE!

Cholera, czemu teraz? Nie!

Miałem poranną erekcję. 

Undercover nerd- tłumaczenieWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu