Rozdział 9

5.7K 323 7
                                    

Była środa i siedziałem w samochodzie w drodze do domu London. Krople deszczu rozpryskiwały się o przednią szybę mojego Range Rovera, które odebrałem ostatnio z warsztatu. Obawiałem się tego wieczoru. Wszystkie te godziny, które spędziłem z London w szkole były straszne. Ledwie co mówiłem, prosząc Boga, żeby London nie dowiedziała się o wszystkim.

Powiedziałem jej, że mój Macbook jest zepsuty i nie mogę go przynieść do niej, ponieważ był pełny rzeczy związanych z zespołem i prawdziwym mną. Na szczęście mi uwierzyła i powiedziała, że możemy użyć jej laptopa zamiast mojego.

Nagle mój plecak zaczął wibrować i poszukałem go po mojej lewej stronie, w torbie a prawą ręką trzymałem kierownicy. Jak tylko go znalazłem jej imię wyświetliło się na ekranie.

-Cześć Marcel. - usłyszałem jej miękki głos.

-London. -zachichotałem.

-Jesteś w drodze? -spytała.

-Tak! Skąd wiedziałaś?

-Umm.. Po prostu usłyszałam silnik w tle. Nie martw się, nie jestem prześladowcą, a ty definitywnie nie jesteś celebrytą, byłabym prześladowcą. -zaśmiała się, ale ja chciałem walnąć sobie w twarz.
Dobry początek Styles, dobry początek.

-Więc tak, będę za niedługo. -powiedziałem jej, odkładając słuchawkę bez słuchania jej odpowiedzi.

Nie chciałem popełnić błędu takiego jak mówienie jej, że w rzeczywistości byłem osobą, którą by prawdopodobnie prześladowała... ale... ta...

Włączyłem radio, próbując zrelaksować się gdy piosenka grzmiała w moim samochodzie nie pytałem o.... Kiss You.. MOJA I CHŁOPAKÓW! *
Co to...?

Musiałem się uspokoić i nie myśleć o najgorszym, by London nic nie zauważyła.

*****

Moje kostki znalazły drzwi zanim London je otworzyła. Objęła mnie w ciasnym uścisku i wpuściła do środka. Można powiedzieć, że jej rodzice mają masę pieniędzy.

-Więc.. ponieważ ty nie ingerowałeś w dobraniu tematu, muszę cię teraz spytać, których celebrytów wybrałeś? -prowadziła mnie do pokoju na górze.

-Emm.. Mam jednego... ale nie jestem pewny, czy oni byli aroganccy... - mój głos zamarł... Odkaszlnąłem. -Może moglibyśmy napisać o celebrytach czy byli aroganccy czy nie? -spytałem zagryzając usta.

-Więc.. kto to jest? Powiedz kogo wybrałeś najpierw!

-Pink Floyd. -wstrzymałem oddech czekając na jej reakcję.

-To cudownie Marcel! Mój tata zawsze chciał mnie zabrać na ich koncert, ale nigdy nie miał wolnego miejsca dla mnie. -wyjaśniła. -Może powinniśmy zrobić coś przekręconego, jak te fan fictiony.. więc napiszemy o nich w nieprawdziwy sposób.
Fan Fictiony???

Nie mogło być gorzej? Temat, wyrażanie się London, piosenka w radiu, a teraz ona mówi o fan fictionach... wszystkie te fakty były dla mnie znakiem.. ten dzień nie zamierzał być dobry.

-Ugh.. pewnie.. uhm czyli w zasadzie będziemy o nich kłamać? -spytałem wyraźnie zdenerwowany.

-Yeah. -stwierdziła padając na łóżko.

Pokiwałem głową.

-To twój laptop? -spytałem, wskazując w kierunku biurka, gdzie rozpoznałem jeden z tych nowych laptopów, których ekran możesz wyłączyć i przekręcić jak chcesz, możesz ich także używać jako tablet.

-Mhm. -wymamrotała, pokazując, że mogę usiąść.

Usiadłem na krześle, a ona zeskoczyła ze swojego łóżka.

-Pójdę po mojego taty, daj mi chwilkę. -uśmiechnęła się, wychodząc z pokoju.

Siedzę tutaj, rozglądając się dookoła i nie znalazłem żadnych fangirl rzeczy, ale nie byłem tak pewny, czy to jest dobre czy złe.

*chodzi o piosenkę. Pewnie zrozumiałyście, że podmiot w tym zdaniu jest domyślny, aby uniknąć powtórzeń i wgl ale wolę wyjaśnić :)

Undercover nerd- tłumaczenieWhere stories live. Discover now