Sileo

932 60 45
                                    

*Kayn*

Próbowałem się podnieść ale moje nogi były zbyt miękkie by się poruszać.Głowa pulsowala czymś dziwnym...Jakimś nieznanym mi bólem.Na ustach miałem tylko jedno słowo...

-Rhaast...

Kosa poruszyła się lekko,dając do zrozumienia,że mnie słyszy.Świdrowało mi w uszach,kręciło w głowie...wpatrywałem się tylko w ciemne niebo.

-Chłopcze,masz zamiar leżeć tak cały czas?-Broń zaskrzeczała demonicznym polglosem.Od razu się podniosłem, mimo że wolałem jeszcze trochę poleżeć.

-Ruszaj,Kayn,Ruszaj do tego swojego śmiesznego zakonu.Niedługo zacznie świtać.Chyba nie chcesz być przyłapany przez swojego mistrzunia...

-Masz...rację Rhaast...-Podniosłem się z ziemi i chwyciłem kosę w dłoń.Jej imię przeszło mi przez usta z jakąś dziwna goryczą...

-Cieszę się,że rozumiesz.-Rhaast zachichotał gdy zeszliśmy ze wzgórza.Na szczęście zdążyłem wrócić do zakonu przed pobudką,więc odstawiłem broń za firanę i poszedłem zazyc prysznica.

-Na lewej łopatce masz trochę błota.-Gdy usłyszałem głos,cicho wrzasnąłem i odwróciłem się w jego stronę.Nie mówcie mi,że ta cholerna kosa się teleportuje.

-Nie podglądaj mnie...-Zawstydziłem się i zakryłem kluczowe miejsca rękami...-To krępuje...

-E,tam.Jestem tylko zwykła bronią,chłopcze wstydzisz się wysłużonego kawałka stali?

Mam wrażenie,że ta kosa zaraz wejdzie mi pod prysznic...

-Nie jesteś zwykła bronią.-Odparłem ponuro.Musiałem umyć włosy,więc niestety pozwoliłem się tej kosie oglądać.Co za żenada...

-Może i masz rację...-Nutka ironii?Ciekawe...

-Kim jesteś...albo czym?

-Kayn,Kayn,Kayn...Nie widzisz?KOSĄ.Takim fajnym metalowym cosikiem...

Przerwałem mu nagle.

-Nie Rhaast.Chcę wiedzieć kim jesteś ty,a nie to co widać na zewnątrz...

-Cóż...-Broń Westchnęła i lekko się poruszyła.-Mam wiele imion i postaci.Poznasz mnie bliżej,spokojnie.Jeszcze nie zdobyleś mojego zaufania.

-Tak samo jak ty mojego.-Spłukałem włosy i zakręciłem wodę,zawijając się w recznik.Od razu lepiej...

-No widzisz,słonko.Ja nie ufam tobie,ty nie ufasz mi...Tak jest narazie dobrze...

-Nie rozumiem...-Szybko ubrałem bieliznę i spodnie.

-Zrozumiesz,Shieda,Zrozumiesz...

-Shiedy już nie ma.-Odparłem chłodno.-Został tylko Kayn.Naucz się tego.

-Niee...-Kosa przysunęła się do mnie machinalnie.Poczułem dreszcz.-Mały Shieda nadal tu jest.Bliziutko,na wyciągnięcie ręki...ale może zyskać nową twarz...

-Kłamiesz.-Odsunąłem kosę od siebie i zawiązałem gorna część stroju.-Przestań mnie omamiać.Znam swoje imię.

-No w to nie wątpię!-Kosa zachichotała.Jej śmiech był przerażający...-Tylko ciekawe czy wie to o tobie twój mistrz...

-Nie wplątuj go w nic.-Zagroziłem.-W każdej chwili mogę się ciebie pozbyć...

Broń zaczyna być coraz niebezpieczniejsza.

-Chłopcze nie pozbedziesz się mnie.-Kosa objęła się lekkim polmrokiem.Przecież mamy pakt...

-Pakt?-Na chwilę zamarłem gdy przede mną pojawiła się humanoidalna postać.

Zaufaj mi Kayn,cień zawsze wraca||Zed✖KaynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz