Alius

963 65 190
                                    

*Zed*

-Masz Zedi.-Yas podał mi kubek kawy.-Bo walniesz w kimono.

Kiwnąłem głową i cicho podziękowałem,biorąc w dłoń ciepłe naczynie.Spojrzałem w stronę łóżka,na którym leżał Kayn.Udało mi się zahamować krwotok ale boję się,że już nigdy nie ujrzę błękitu tych pięknych oczu.

-Zed.-Yas usiadł obok mnie.Wyglądał jak przed tą swoją przemową,coś w stylu dobrego tatusia.-Musisz liczyć się z tym,że on może nie przeżyć...

-Nie dopuszczam do siebie takiej myśli.-Złapałem chłopaka za rękę.Teraz jego zwinne i silne ręce opadały słabo,skrywając się w moich.-Muszę mu pomóc.

-Nie obiecuj sobie zbyt wiele.-Yas pokiwał głową.-Tyle razy widzieliśmy taką śmierć.Cóż...Idę sprawdzić co u tej marudy...Grypa go tak rozłożyła,że uhuhuuu...-Otworzył drzwi.-A tak przy okazji,przynieść Ci coś do jedzenia?

-Nie jestem głodny.Mimo to dziękuję.-Spojrzałem w świecę,płynąca przy łóżku Kayna.Oświetlała jego bladą,zmęczoną twarz.Dla rumianych policzków nie było tutaj miejsca...-Przepraszam Cię za moją nieuwagę.-Pogłasakałem chłopaka po głowie.-Co ze mnie za Mistrz...

Lekki uścisk na moich palcach zaczął powoli ustępować.

-K-Kayn?-Spojrzałem na bladą twarz młodzieńca.Wyglądała na lekko zmartwioną.Myślę,że odczuwa ból...Dałbym wiele,by przyjąć jego cierpienie na siebie.
Siedziałem obok z szeroko otwartymi oczami.

-Chłopcze nie możesz umrzeć!-Chwyciłem głowę Kayna w dłonie.Wyglądał na niewzruszonego.Jego twarz zastygła w lekkim grymasie.-N-nie...-Wtuliłem się delikatnie w ramię chłopaka.Nadal było ciepłe ale to ciepło mieszało się z chłodem.

-Zawiodłem Cię...-Wyszeptałem,głaszcząc Kayna po włosach.Czy to naprawdę on?Może jednak majaczę?
Już sam nie wiem czy zgasł,czy powinienem mieć nadzieję...Błękit jego oczu jest już tylko odległym obrazem...

-Pomyślałem,że...-Usłyszałem głos Yasuo,który chyba pojął co się stało,bo natychmiast zamilkł.Ja nadal głaskałem sztywne dłonie chłopaka.-Tak mi przykro.-Chyba nie wiedział co powiedzieć,więc położył mi rękę na ramieniu.Nawet nie podniosłem wzroku.Po co,skoro straciłem mój mały błękit nieba.Nawet nie osiągnął dorosłości ale był dojrzalszy niż wielu tutaj...

-Nie chcę Ci przerywać ale ktoś Cię woła.Nasz stary znajomy ktoś,co nie lubi czekać.-Yas Pokiwał głową.Wstałem bez słowa i odłożyłem dłoń chłopaka.Wyglądał jak we spokojnym śnie.Uśmiechnąłem się do niego smutno, pocałowałem w czoło jak na dobranoc i zdmuchnąłem światło świecy,widząc przed sobą błękitne fale płynące po roześmianej twarzy...

******************************
-Nie jestem w nastroju na spotkania.-Burknąłem,idąc za Yasuo.

-Wiem wiem...Ale trochę kiepsko odmówić,bo najpierw mi urwie jaja,a Ciebie wypatroszy.-Yas kiwnął przepraszająco głową.

-Do licha...O kim ty mówisz?

-Zobaczysz.-Yasuo westchnął ze spojrzeniem : czas się zabić,uhu!

-Ooo Zed!!-Usłyszałem radosny,doskonale znany mi kobiecy głos.

-O ja pierdolę...-Mruknąłem z zażenowaniem.To najgorszy moment na wizytę.

-Ty nie pierdol,bo ona zrobi to z nami.-Yas kiwnął głową i wyszliśmy na powitanie.

-Zed,jak ja cię dawno nie widziałam!-Nasza stara psiapa roześmiała się wesoło.

-Cześć Irelko.-Starałem się udawać szczęśliwego ale byłem zbyt przybity.

Zaufaj mi Kayn,cień zawsze wraca||Zed✖KaynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz