Alliance

664 47 152
                                    

*Zed*

Obudziłem się w środku nocy.Ogarnęło mnie znajome,przeszywające uczucie chłodu.

-Rhaast...-Wyszeptałem,sciągając kosmyki z czoła.

Kayn był nadal pogrążony w śnie.Twarz miał spokojną,nie martwił się o nic.Po prostu spał.

Ja nie mogłem pozwolić sobie na ten przywilej...

Wiem,że ON powrócił.

I wiem,że będzie szukał zemsty...

Muszę coś wymyślić...

Wstałem i zapaliłem świeczkę przy biurku.Nie chciałem budzić Kayna.Zgarnąłem z półki kilka starych książek i zacząłem szukać rozwiązania.Pozaznaczałem kiedyś kilka stron...Powinno być trochę prościej...
Otworzyłem jedną i mój wzrok padł na otoczoną Czerwonym kółkiem rycinę.Przedstawiała kosę...Język był tutaj całkiem inny niż w reszcie księgi.Ale to nie kłopot...

Ślęczałem przy biurku,aż nie usłyszałem głośnego stukotu stóp.Yasuo chodzi jak słoń.Przy tym można się obudzić...Spojrzałem na Kayna.Spał,otulony kocem.Nic nie zwiastowało by sie obudził.
Wróciłem do czytania ale zarwana do połowy noc dała mi się we znaki.Nie mogłem już...Ale wiedziałem wystarczająco,by zrobić jakieś kroki...
Potrzebuję jednej osoby...To bedzie trudne ale musi się udać.Musi.

Ubrałem się w zbroję i wyszykowałem torbę.Trzeba działać jak najszybciej.

-Kayn...-Dotknąłem jego włosów.Otworzył oczy i spojrzał na moja twarz.

-Mistrzu...

-Wychodzę.Niedługo wrócę.

-Gdzie wychodzisz?-Dotknął mojego ramienia.Nadal był zaspany.

-To nieistotne.Potem Ci powiem.Teraz nie ma czasu.Śpij jeszcze.-Dotknąłem jego policzka.-Dopiero świta.

Wyszedłem z pokoju,a chłopak chyba mnie posłuchał.Czeka mnie długa droga...

Jakiś czas potem:

Rozejrzałem się po miejscu do którego dotarłem.

To był kiedyś mój dom...

To tutaj się wychowałem...

Dotknąłem drzewa przed wejściem i nawiedziła mnie nostalgia.Boże...Kiedy to było.Byliśmy jeszcze mali...Ja i Shen.Ramię w ramię aż do celu...Nie wiem kiedy to wszystko upadło.Gdzieś we wnętrzu tego żałuję...ale gdzieś nie.

-Zed!?-Akali zmierzyła mnie i podeszła,gdy gapiłem się w drzewo.

-Wiem,że to dziwny widok...-Zwróciłem się do Akali.Wiem,że Shen zawsze się w niej podkochiwał.Ja mówiłem,że jest głupia i irytująca,zawsze robiłem jej na złość.Shen starał się o jej względy...Ale ona wolała mnie.Wiedziałem to.Bawiło mnie...

-Tak...Dziwny.-Jej spojrzenie było jakby smutne.Zdecydowałem się by przyjść bez maski.Nie mam nic do ukrycia.Może moje blizny ją tak zasmuciły?Ślady porażek i zwycięstw...-Zgaduję,że nie przyszedłeś bezinteresownie...

Westchnąłem głośno.

-Chcę porozmawiać z Shenem...

Jej spojrzenie nagle się rozjaśniło.Gapiła się we mnie dłuższy moment...Zawsze było jej źle,że odwróciliśmy się od siebie.Szukała okazji by nas pogodzić...Ale...czy to możliwe?

-Zaraz go zawołam...-Odeszła,a ja rozejrzałem się wokoło.

To miejsce nie wyglądało tak jak kiedyś...Usiadłem nad jeziorkiem i wrzuciłem do niego kamyk.Pamiętam jak wrzuciłem Shena do stawu i jego ojciec kazał mi wtedy wysprzątać całą kuchnię...To były czasy...Czasy bez trosk...Uśmiechnąłem się lekko pod nosem...

Zaufaj mi Kayn,cień zawsze wraca||Zed✖Kaynजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें