Ultimum

713 38 175
                                    

*Kayn*

Mijały godziny,a Zed nie wracał.Postanowiłem na niego czekać,mimo że sen mnie dręczyły słowa Rhaasta.Czy Zed mógłby mieć kochanka pod moim okiem...Czy byłby na tyle okrutny,by tak łamać mi serce?

Czas nieoczekiwanie się dłużył,a ja miałem wrażenie że już nie wróci.Zastanawiałem się gdzie wyparował na tyle godzin...Przez głupi moment pomyślałem o Shenie...Bo jak nie u niego,to gdzie?
Zacząłem nawet powoli zasypiać ale obudziło mnie głośne skrzypienie drzwi.Mahoniowe oczy patrzyły na mnie z zaskoczeniem.Jakby się mnie tutaj nie spodziewały...

-Wróciłeś...-Odparłem jakoś beznamiętnie.Zed stał przed drzwiami i patrzył na mnie dziwnie.Bał się czegoś?

-Przepraszam za tą chwilę zwłoki.-Rzucił speszony,a ja odczuwałem cholernie dziwny i bolesny niepokój.Jeżeli Rhaast miał rację...

-Mógłbyś chociaż szczerze powiedzieć gdzie byłeś...-Przerwałem mu nagle.Czułem lekki gniew...

Zed na moment umilkł i nagle ściszył ton...

-U Shena...Ale to nie tak jak myślisz.-Pokiwał głową.-Mamy sposób na Rhaasta...

To że był u Shena wprawiło mnie w jeszcze większą nieufność...

-Cieszę się.-Rzuciłem bez entuzjazmu,krzyżując ręce.Zed zrobił krok do przodu.Coś przykuło moją uwagę.-Co ty masz na włosach?

Zed zrobił minę jakby dostał w twarz.Wyglądał na zaskoczonego,a ja domyślałem się powoli co musiało się stać...

-Pewnie czymś musiałem się po drodze pobrudzić.-Odparł najzwyczajniej w świecie a ja poczułem lekką falę gniewu.Czy naprawdę myślał,że jestem aż tak głupi?Że nie wiem jak wygląda sperma?

Dotknąłbym tego ale chyba jednak wolę nie...

Patrzyłem na Zeda,czując jak coraz bardziej drżą mi nogi.Oczywiście mogę się mylić ale po zachowaniu Zeda raczej sądzę że nie...

-Uprawiałeś z nim seks,prawda?-Zmierzyłem Zeda chłodno,a on spojrzał na mnie jakby dostał butem w twarz ale nawet nie zaprzeczał.Po chwili spuścił głowę,a ja byłem już pewnien swoich przekonań...
Na mojej twarzy wykwitł smutny uśmiech.

-Czyli Darkin miał rację...-Chciałem się rozpłakać ale na łzy złamanego serca przyjdzie czas później.Nie przy nim.

-Kayn...-Zed wykrztusił z siebie moje imię ale nie dałem mu skończyć.

-Robiłeś z nim to pewnie nie raz...Za moimi plecami...-Gapiłem się pusto w podłogę.-A niedawno mówiłeś mi że mnie kochasz...

-Kayn ja...-Zed nadal próbował coś tam wyjąkać.

-Wiesz,że to już koniec?-Zmierzyłem go chłodno.Miałem ochotę krzyczeć ale nie chciałem robić scen.Obojętność sprawia jeszcze większy ból...
Zed milczał,a ja odszedłem wychodząc z pomieszczenia.Nawet nie miałem ochoty do rozmowy...
Natychmiast zamknąłem się w swoim pokoju,chcąc się wypłakać ale łzy nie przychodziły.Pojawiły się dopiero przed snem,gdy uświadomiłem sobie że Zed pewnie tylko udawał...To co między nami było...Nieważne...

************************************
Ta noc była dla mnie okropnie ciężka.Czułem wewnętrzne zimno i nostalgię,a deszcze dudniący za oknem sprawiał że miałem ochotę beczeć jak głupi.Zed...Pierdolony Zed...Łamał mi serce w tak podstępny sposób...Po cichu...
Nie mogłem już spać,więc wstałem obolały z łóżka i doprowadziłem włosy do porządku...Cholera,czemu ja tak o nim myślę...

Przywiązanie nie chciało mi odpuścić...

Zastanawiałem się,gdzie mogę się podziać...Rhaast na wolności...Obecność Zeda będzie dla mnie cierpieniem...
Nie mam pojęcia...

Zaufaj mi Kayn,cień zawsze wraca||Zed✖KaynOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz