9 XII - To proste

52 8 0
                                    

Słoneczny poranek dwudziestego pierwszego grudnia zamienił się w chłodny wieczór, a Aisha pędziła swoim rowerem na spotkanie z Benjaminem. Wielkie płatki śniegu spadały na jej grubą, czerwoną kurtkę i przykrywały jej ciemnobrązowe włosy spięte w niski warkocz. W jej głowie kotłowały się wzburzone myśli, obawiała się dosłownie wszystkiego. Bała się, że upadnie i coś sobie zrobi i bała się, że rozjadą się jej łyżwy na lodzie. Obawiała się wszystkich możliwości jakie istnieją, które mogłyby w jakimś stopniu jej przeszkodzić. Nawet nie wiedziała, dlaczego się boi. Przecież miał być tam tylko Benjamin. Uspokajała siebie w myślach, że nie ma się czego bać, że jest silna, aż dotarła do budynku lodowiska.

Już na progu zobaczyła barczystego blondyna idącego z dwoma parami czarnych łyżew. Zawołała go, a Benjamin odwrócił się szybko i pomachał do niej ręką, szczerze się uśmiechając.

- Przyszłaś - stwierdził chłopak, gdy Aisha pojawiła się u jego boku. Brunetka spuściła zawstydzona wzrok, a jej policzki przybrały barwę żurawiny.

- Tak, chcę nauczyć się jeździć - odpowiedziała mu i razem poszli do szatni, aby ubrać swoje łyżwy.

Następnie weszli na lód. Dla Aishy pierwszy krok był najtrudniejszy. Brak stabilizacji na lodzie oraz brak równowagi były głównymi czynnikami, które sprawiały, że dziewczyna nie czuła się pewnie na lodzie. Jednakże z pomocą Benjamina, chcącego jej pomóc w każdym aspekcie jazdy, nauka była prostsza i przyjemniejsza.

- Widzisz? - Benjamin trzymał dłonie Aishy i poruszał się do tyłu, kiedy brunetka z coraz większą łatwością jeździła na łyżwach. - To proste.

Chłopak puścił jej dłonie i przemieścił się za jej plecy. Aisha natychmiast przestała poruszać stopami i powoli się zatrzymała. Wokół nich było pusto, Benjamin specjalnie wynajął na godzinę lodowisko, aby Aisha dobrze się czuła. Jedynymi odgłosami, zakłócającymi absolutną ciszę wieczoru, był cichy śnieg, spadający na lód oraz kolędy, które delikatnie przygrywały w rytm jazdy. Benjamin, widząc, że Aisha się zatrzymała dopłynął do jej pleców i ujął delikatnie jej ręce. Odetchnęła, czując jego ciepło i pozwoliła siebie poprowadzić. Obrócił ją do siebie i ponownie złączył ich dłonie, mając nadzieję, że nigdy nie będzie musiał ich już puścić.

Aisha też miała taką nadzieję. Nie wyobrażała sobie innych świąt niż z Benjaminem, będącym jej kominkiem.

° ice rink ° | christmas story |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz