10 XII - Winter wonderland

51 7 0
                                    

- Czuję się, jakby czegoś mi brakowało.

Aisha odwróciła się w stronę mówiącego Benjamina, który wraz z nią jechał na rowerze poprzez ciemną noc.

- Czego?

- Nie wiem, Aisha. Po prostu mam takie dziwne uczucie. Jakby mi czegoś brakowało, jakiejś rzeczy, osoby może? - Benjamin posłał dziewczynie ukradkowe spojrzenie i wrócił wzrokiem na ulicę.

Nie miał pojęcia, czego mu brakowało. Czuł się, jakby jego serce potrzebowało jakiegoś dodatku, czegoś brakującego. Jakby był puzzlami, a do pełni szczęścia potrzebny był ten jeden mały kawałek, który się gdzieś zawieruszył.

- Jestem pewna, że to przez prezenty. Masz listę prezentów? - odpowiedziała radośnie Aisha i obydwoje się roześmiali. - I gdzie jedziemy?

- Jedź za mną. I nie mam listy prezentów. Założę się, że znów dostanę skarpetki...

Benjamin parsknął śmiechem i podrapał się po głowie. Ulice Oakland były całkowicie puste i teraz jedynym dźwiękiem był śmiech dwojga nastolatków. Wyglądali jakby znali się całe wieki, a tak naprawdę poznali się ledwie wczoraj. Oboje nie mogli w to uwierzyć i marzyli, żeby ich spotkanie nie było tylko pięknym snem. Bo przecież nie co dzień spotyka się kogoś tak dobrego i tak pięknego. Ich spotkanie było jak... cud świąteczny.

Chwilę później dojechali do centrum miasteczka, niewielkiego skweru upamiętniającego życie fizyka z Oakland, wokoło którego przy drodze tłoczyły się sklepy i restauracje. Jedną z restauracji, które wyłoniały się z ciemności miasteczka, dzięki lampom, była mała kawiarnia "Schrup mnie". Jej oświetlona wystawa kusiła sezonowymi ciastkami, tartami i babeczkami, a przytulne wnętrze przyozdobione świątecznie zdawało się zapraszać do środka przechodniów.

- To tutaj? - zapytała głośno Aisha i zeskoczyła z roweru. Do Oakland przeprowadziła się niedawno i nie miała jeszcze okazji zwiedzać miasteczka. Z reguły nie interesowała się socjalizacją.

A teraz interesowało ją tylko to, czy w tej kawiarence serwują gorącą czekoladę.

Po szybkim postawieniu rowerów przy ścianie, razem weszli do środka budynku. Kawiarnia otuliła ich swoim ciepłem i zapachami, przypominającym domowe ciasta mamy. Wewnątrz panował lekki półmrok, z którego wyłaniały się lampy i lampeczki, oświetlające delikatnie kawiarnię, a wystawa od środka była jeszcze smaczniejsza - pełna ciast i babeczek. Benjamin i Aisha zdawali się kroczyć pośród świętecznej krainy czarów, prawie jak z bajek. Wszędzie dookoła nich znajdowały się pierniki, czerwono-zielone dekoracje i laski cukrowe.

Tak też się czuli - jak w zaczarowanej krainie. Ich spotkanie przypominało magię, najczystszą, dobrą magię.

° ice rink ° | christmas story |حيث تعيش القصص. اكتشف الآن