14 XII - Ta jest perfekcyjna!

36 6 0
                                    

- Popatrz na tę!

Benjamin odwrócił wzrok od Aishy i jedynie spoglądnął na wysoką, chudą choinkę.

- Jesteś pewna, że to jest twoja wymarzona choinka?

- Tak. Tym razem jestem stuprocentowo pewna - odpowiedziała Aisha i pokiwała głową.

- Mówiłaś tak już przy poprzedniej i poprzedniej, i poprzedniej choince - Benjamin westchnął i założył ręce.

- Ale tym razem ta jest perfekcyjna!

Aisha szeroko się uśmiechnęła i uniosła głowę, w stronę Benjamina, by zobaczyć jego niezadowoloną minę.

- Obejrzyjmy jeszcze inne...

Wspólnie ruszyli w kierunku pozostałych drzewek. Znajdowali się na farmie choinek, największego kompleksu sprzedającego te drzewa iglaste w rejonie. Wyglądał on jak las, dosłownie, wszędzie znajdowały się drzewa, drzewa i drzewa. Jedynie na wejściu stał średniej wielkości domek, a obok niego tuba do pakowania choinek.

Aisha czuła się jak w swoim najpiękniejszym śnie. Znajdowała się w raju choinek, tak jak zawsze marzyła. Komu by się to nie spodobało?

Zostawiła Benjamina za sobą, który rozmawiał z właścicielem farmy o doborze idealnej choinki i pobiegła w sam środek gąszczu drzewek. Ze wszystkich stron otoczyły ją sosnowe gałęzie, kłując jej dłonie, które prześlizgiwały się po choince, i wypełniając powietrze specyficznym zapachem. Przed sobą widziała tylko kolejne drzewa, prawie identyczne do tych, które już minęła. Aisha pomyślała, że chce sprawdzić, jak duży jest ten lasek i zaczęła biec. Teraz drzewa były jedynie mignięciami, a cały obraz zlał się w ciemnozieloną plamę, gdy dziewczyna przemykała przez busz.

Nagle, na drodze Aishy stanął Benjamin, trzymając przed swoimi oczami średniej wielkości choinkę i nie widząc biegnącej w jego stronę dziewczyny. Aisha, pędząc jak strzała, z impetem wpadła na Benjamina i powaliła go i choinkę na ziemię.

- Co... co się stało? - spytała dziewczyna, leżąc po upadku na trawie obok choinki. Podniosła się do siadu i pomasowała sobie głowę. Tak bardzo ją bolała...

- Taa... - Spod choinki dało się słyszeć jęki i wtem drzewko zostało odrzucone na bok, a Benjamin usiadł na mokrej trawie obok Aishy. - Nie pytaj się mnie, pierniku. Wszystko mnie boli...

Aisha spuściła głowę na dół i rzuciła wzrokiem na blondyna. Jego czapka leżała obok niego, a na twarzy widać było malutkie rany, spowodowane bliskim zetknięciem z igłami choinki. Brunetka czuła się winna całemu zajściu. To przez nią to wszystko się stało. Czy musiała tak bezmyślnie biec, nie patrząc na drogę?

- Aisha...

Poczuła jak ramiona chłopaka ją oplatają. Czuła jego oddech na swojej szyi i cała spięła swoje ciało. Siedziała nieruchomo, nie mając pojęcia, jak zareagować, jedynie patrząc w pustą przestrzeń.

- Aisha.

Oddech Benjamina ją łaskotał. Rozluźniła swoje mięśnie, czując jak i blondyn wzdycha z ulgą. "Przepraszam, Benjamin", przeszło jej przez myśl i nadal trwała w zawieszeniu, pomiędzy tym czego chce, a tym co jest.

Nigdy nie czuła się tak żałośnie.

° ice rink ° | christmas story |Where stories live. Discover now