- Popatrz na tę!
Benjamin odwrócił wzrok od Aishy i jedynie spoglądnął na wysoką, chudą choinkę.
- Jesteś pewna, że to jest twoja wymarzona choinka?
- Tak. Tym razem jestem stuprocentowo pewna - odpowiedziała Aisha i pokiwała głową.
- Mówiłaś tak już przy poprzedniej i poprzedniej, i poprzedniej choince - Benjamin westchnął i założył ręce.
- Ale tym razem ta jest perfekcyjna!
Aisha szeroko się uśmiechnęła i uniosła głowę, w stronę Benjamina, by zobaczyć jego niezadowoloną minę.
- Obejrzyjmy jeszcze inne...
Wspólnie ruszyli w kierunku pozostałych drzewek. Znajdowali się na farmie choinek, największego kompleksu sprzedającego te drzewa iglaste w rejonie. Wyglądał on jak las, dosłownie, wszędzie znajdowały się drzewa, drzewa i drzewa. Jedynie na wejściu stał średniej wielkości domek, a obok niego tuba do pakowania choinek.
Aisha czuła się jak w swoim najpiękniejszym śnie. Znajdowała się w raju choinek, tak jak zawsze marzyła. Komu by się to nie spodobało?
Zostawiła Benjamina za sobą, który rozmawiał z właścicielem farmy o doborze idealnej choinki i pobiegła w sam środek gąszczu drzewek. Ze wszystkich stron otoczyły ją sosnowe gałęzie, kłując jej dłonie, które prześlizgiwały się po choince, i wypełniając powietrze specyficznym zapachem. Przed sobą widziała tylko kolejne drzewa, prawie identyczne do tych, które już minęła. Aisha pomyślała, że chce sprawdzić, jak duży jest ten lasek i zaczęła biec. Teraz drzewa były jedynie mignięciami, a cały obraz zlał się w ciemnozieloną plamę, gdy dziewczyna przemykała przez busz.
Nagle, na drodze Aishy stanął Benjamin, trzymając przed swoimi oczami średniej wielkości choinkę i nie widząc biegnącej w jego stronę dziewczyny. Aisha, pędząc jak strzała, z impetem wpadła na Benjamina i powaliła go i choinkę na ziemię.
- Co... co się stało? - spytała dziewczyna, leżąc po upadku na trawie obok choinki. Podniosła się do siadu i pomasowała sobie głowę. Tak bardzo ją bolała...
- Taa... - Spod choinki dało się słyszeć jęki i wtem drzewko zostało odrzucone na bok, a Benjamin usiadł na mokrej trawie obok Aishy. - Nie pytaj się mnie, pierniku. Wszystko mnie boli...
Aisha spuściła głowę na dół i rzuciła wzrokiem na blondyna. Jego czapka leżała obok niego, a na twarzy widać było malutkie rany, spowodowane bliskim zetknięciem z igłami choinki. Brunetka czuła się winna całemu zajściu. To przez nią to wszystko się stało. Czy musiała tak bezmyślnie biec, nie patrząc na drogę?
- Aisha...
Poczuła jak ramiona chłopaka ją oplatają. Czuła jego oddech na swojej szyi i cała spięła swoje ciało. Siedziała nieruchomo, nie mając pojęcia, jak zareagować, jedynie patrząc w pustą przestrzeń.
- Aisha.
Oddech Benjamina ją łaskotał. Rozluźniła swoje mięśnie, czując jak i blondyn wzdycha z ulgą. "Przepraszam, Benjamin", przeszło jej przez myśl i nadal trwała w zawieszeniu, pomiędzy tym czego chce, a tym co jest.
Nigdy nie czuła się tak żałośnie.
YOU ARE READING
° ice rink ° | christmas story |
Teen Fictionaisha, nie umiesz jeździć na łyżwach. dlaczego, słońce, idziesz na lodowisko? [1 - 24 december]