XXIV

869 74 15
                                    

Rey popatrzyła w oczy Basai i nie zobaczyła w nich nic innego oprócz odbicia wszystkich swoich lęków.

Brutalnie oddzielony od rodziny, pojmamy, sprzedany jako niewolnik. Wielokrotnie torturowany. Zmuszany do najgorszych czynów, z czasem doskonale nauczył się żyć tak, jak tego od niego oczekiwano. Za każdą jego zbrodnią, za każdą śmiercią, którą zadał, czaił się okrutny sufler, który podszeptywał mu nikczemne rozwiązania. Nie zaznał w życiu dobra, ciepła, ani miłości. Mandallian był młody, zagubiony i uległ. Wpadł w pułapkę cienia.

"Ja nie ulegnę".

Ciemne fale zadrgały wściekle.

"Oczywiście, że ulegniesz", odpowiedziała jej ciemna strona.

Rey zacisnęła szczękę.

"Chcesz tego", szeptał jej głos.

Przycisnęła dłonie do uszu i zaczęła wypowiadać jak mantrę:

"Nie zawiodę".

Na chwilę głos ucichł i Rey odetchnęła z ulgą. Po chwili jednak wrócił ze zdwojoną mocą, głośny i nieznoszący sprzeciwu.

"Twoi przyjaciele umrą"

– Nie pozwolę na to – powiedziała na głos.

"Twoja moc może być nieograniczona".

"Przyznaj się sama przed sobą, chcesz tego".

Rey pozostawała nieugięta, myślami wracała do momentu, kiedy była na wyspie i rozmawiała z Lukiem. Nie zamierzała się poddać. Ciemna strona zdecydowała się sięgnąć po ostateczny argument, który był przechowywany w najgłębszych zakamarkach świadomości Rey. Zepchnięty głęboko by tam poczekać na odpowiedni moment. Głos powiedział chrapliwie, niemalże błagalnie.

"Pragniesz...tego... pragniesz... jego."

Tego było zbyt wiele. Rey odchyliła się i oparła głowę o piasek. Mrużyła oczy, po jej policzkach spływały łzy. Jej serce znowu pękało na pół. Przypomniała sobie moment, kiedy spletli dłonie i swoją wizję z chaty na wyspie Jedi. Tylko to pozwoliło jej pozostać przy zdrowych zmysłach. W głębi duszy nie przestała w nią wierzyć, ani nie przestała wierzyć w niego. Resztką woli zebrała w sobie siłę, żeby się oprzeć. "Nie ule, świa,Skywalker, wybieram, nie zawio...". Przez jej ciało przechodziły spazmy cierpienia i dreszcze. Jęknęła, kiedy ból powrócił do żeber i prawego kolana.

– Co tam mamroczesz? – Pionowe źrenice wbijały się w nią podejrzliwie.

Prawie zapomniała, że Basai się nad nią pochyla z nożem w ręku, gotowy do zadania ostatecznego ciosu. Po chwili sylaby i jęki złożyły się w dwa wyraźnie słowa.

– Wybieram światło! – powiedziała zdecydowanym tonem.

Poczuła, jak moc jasnej strony ją otula, wdzięczna, że w chwili próby Rey się nie poddała. Dobro przepłynęło po jej umęczonym ciele jak fala prądu.

–Moc – powiedziała do siebie Rey i delikatnie się uśmiechnęła. Wyciągnęła lekko rękę przed siebie i nóż posłusznie wskoczył w jej dłoń.

Tłum wydał z siebie odgłos zdziwienia. Mandallian patrzył to na nią to na swoją pustą rękę. Jego nos zmarszczył się w okrutnym grymasie.

– Oszustka! – wrzasnął i próbował zadać cios. Nim się obejrzał, znajdował się kilka kroków od niej. Nie miał pojęcia, jak to się stało. Rey podniosła się do pionu, wyraźnie wspierając ciężar tylko na jednej nodze. Podtrzymała się za żebra, a drugą ręką trzymała nóż w bojowym geście.

Basai nie rozumiał, co się dzieje. Złość w nim wezbrała i ruszył bez opamiętania przed siebie z dzikim wrzaskiem na ustach.

Zamierzał wpaść na dziewczynę, jak rozpędzony byk pragnie wziąć na rogi torreadora i przycisnąć jej wątłe ciało do bandy. Zmiażdżyć, udusić, rozszarpać, zanurzyć kły w jej jasnej szyi.

W pyle kurzu dziewczyna zniknęła, a Mandallian sam uderzył o szczeble areny. Ludzie, którzy oglądali widowisko, odsunęli się z piskiem. Nim się zorientował, co się stało, poczuł chłodne ostrze na gardle. Rey siedziała mu na baranach. Nachyliła się do jego ucha i wyszeptała kilka słów. Ludzie oglądali tę scenę ze wstrzymanym oddechem. Po chwili Rey zsunęła się z jego ogromnych pleców, Joho położył się na arenie i powiedział:

– Poddaję się. Dziewczyna darowała mi życie.

Większość publiczności zdawała się rozczarowana. Przecież przyszli tu, żeby obejrzeć, jak tryska krew, jak flaki latają w powietrzu, a nie jeden z zawodników się poddaje. Mężczyzna, który wcześniej mówił o rzezi, nie wytrzymał tego napięcia i przerwał ciszę.

– Zabij, zabij, zabij.– Zaczął klaskać.

Część widzów dołączyła do okrutnego skandowania. Po chwili cała arena zaczęła pulsować równym rytmem chóru. Nóż, który Rey trzymała przed chwilą w ręku, przeleciał obok twarzy mężczyzny, który podżegał ją do złego czynu.

– Nie – wrzasnęła zdecydowanie. – Miałeś swoje przedstawienie. A teraz dajcie nam odpocząć i coś zjeść.

Wszystkie oczy zwróciły się na siedzącego na prowizorycznym tronie władcę. AmKhatum spojrzał groźnie na wszystkich po czym odchylił się i machnął ręką.

– Słodka Rey, zdecydowała się na lekcję miłosierdzia dla nas wszystkich. Niech tak będzie. Zabrać ich.  

----------------------

Hej

przypominam czytelnikom z Warszawy, że ...

Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy

Wypożyczalnia dla Dorosłych i Młodzieży nr 97

zaprasza na spotkanie i promocję drugiego tomu elektryzującego thillera fantasy "Oddech wschodu" Adeliny Tulińskiej  . Spotkanie odbędzie się 9 lutego (piątek) o godz. 17:00 w Czytelni Naukowej nr VII ul. Świętojańska 5 II piętro.  

Jeśli ktoś ma ochotę wpaść porozmawiać na temat współczesnej literatury dla młodzieży to zapraszam z całego <3

---------------

Co do Rey...  to nie koniec jej zmagać z ciemną stroną mocy...

  to nie koniec jej zmagać z ciemną stroną mocy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Gwiezdne Wojny Część  IX - Równowaga mocyWhere stories live. Discover now