LXXVI

775 71 44
                                    

Burzowe chmury ścierały się o siebie, a między nimi strzelały błyskawice. Czarny myśliwiec zanurkował w sam środek cyklonu. Statkiem zatrzęsło niemiłosiernie, odczyty zaczęły wariować, zawyła syrena ostrzegawcza. Czarna mgła całkowicie zasnuła widoczność i lecieli na oślep. Rey rzuciła spanikowane spojrzenie w stronę Bena. Jego pociągła twarz oświetlona jedynie wariującymi diodami pozostawała spokojna i skupiona. Poczuła, jak kropelki potu spływają po karku, a dłonie drętwieją, przyspawane do steru. Mogli się za chwilę rozbić. Po chwili statek wyleciał z mgły i zapikował w powietrzu. Kylo sprawnie wyprowadził ich na prostą.

Oczom Rey ukazał się surowy górzysty ciemnozielony krajobraz osnuty delikatnymi pasmami mgły. Na szczycie jednej ze skał znajdowała się budowla na planie schodkowej piramidy ze ściętym stożkiem i kilkoma strzelistymi wieżycami. Wypuściła powietrze, nie ukrywając ulgi.

— Muszę cię o coś poprosić Rey... — powiedział Kylo, przerywając pełną napięcia ciszę. Skierował statek nieopodal świątyni i wyznaczył kurs na niewielkie lądowisko.— Rycerze Ren od lat podtrzymują dość surowe stanowisko, jeśli chodzi o temat kobiet.

— Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytała zdezorientowana. Jej oczy napawały się urodą nietkniętego ręką człowieka krajobrazu. Był mroczny, tajemniczy, ale i na swój sposób niezwykle piękny.

— Składali śluby czystości...— powiedział Kylo, jak gdyby to wszystko wyjaśniało.

— Ty też ? — zapytała zdziwiona. „Dobrze wiedzieć", pomyślała z przekąsem. Raczej się nie zachowywał jak świętoszek. Jednak cały czas posługiwał się przybranym imieniem, co mogło świadczyć o przynależności do zakonu.

— Tak. Dlatego lepiej... nie afiszować się — odchrząknął — z tym że jesteśmy razem. Wiesz, o co mi chodzi.... przedstawię cię jako moją uczennicę.

Na jej twarzy pojawił się sprzeciw, ale zachowała komentarz dla siebie. Wyrażenie „jesteśmy razem" najwyraźniej załatwiło sprawę.

— Dobrze — powiedziała, starając się brzmieć obojętnie.
— Na razie nie mów, o tym, że byłaś związana z ruchem oporu... I o tym, że byłaś przy śmierci mistrza Snoke'a.
— Zgoda — Rey pokiwała głową. Ta prośba zabrzmiała sensownie.
— Wiesz... O tym, co stało się na Tatooine też nie wspominaj. Zwłaszcza o tym transie, w który wpadłaś... — powiedział Ben, patrząc jej w oczy — Najlepiej w ogóle się nie odzywaj. Ja będę mówił.

Zgromiła go spojrzeniem, ale nic się nie odezwała. Niech mu będzie, to w końcu jego tereny. Statek okrążył świątynię i zniżył lot, parkując lekko na piaszczystym lądowisku.
Rey i Ben wstali z siedzeń i założyli peleryny.
Gdy drzwi włazu uchyliły się, w ich twarze uderzył podmuch chłodnego powietrza. Ben ruszył pewnym krokiem w kierunku świątyni, a Rey podążyła jego śladem, trzymając się lekko z tyłu.
Na schodach czekał na nich komitet powitalny w postaci sześciu mężczyzn w czarnych habitach.

— Kylo Ren — powiedział najwyższy z mężczyzn i lekko skłonił czoło. Miał głęboki chropowaty głos— Tak czułem, że niebawem się pojawisz.

— Myre Ren — powiedział Kylo na przywitanie i też się ukłonił.

Pozostali mężczyźni podążyli jego śladem. Rey skrywała się przed widokiem mężczyzn w cieniu Bena.

— A któż to ci towarzyszy ? Wyczuwam intensywne drgania Mocy. Nie wiedziałem, że zechcesz wziąć pod swoje skrzydła padawana — powiedział Myre Ren, wyciągając szyję.

Kylo Ren odsunął się lekko, zachęcając Rey, żeby zrobiła krok do przodu. Spojrzała w twarz Myre Rena i zadrżała z przestrachu. Jego oblicze przypominało najmroczniejszego wojownika z najgorszych koszmarów. Pergaminową twarz pokrywała siatka blizn po stoczonych bitwach, część policzka i ucha były zdeformowane po poparzeniu. Na oczodole spoczywała skórzana łata.
Drugie oko zwęziło się pogardliwie, a usta zacisnęły się w nierówną linię.

— Kobieta — powiedział, jakby miał na języku truciznę i spojrzał nieprzychylnie na Bena.

— To moja uczennica, Rey — powiedział Kylo chłodnym głosem. Kryła się w nim nuta ostrzeżenia.

Rey poczuła dreszcze na dźwięk tego tonu. Dawno go nie słyszała i zapomniała, jak groźnie potrafi brzmieć Kylo, mówiąc nawet tak proste stwierdzenie. Myre Ren zmierzył Rey od góry do dołu, po czym powiedział bez emocji:

— Zapraszam w nasze skromne progi.

--------------

Dzień dobry i miłego weekendu :-) 

U mnie piękna wiosna, jak u Was?

Gwiezdne Wojny Część  IX - Równowaga mocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz