C

528 55 36
                                    

Generał Hux tego dnia ubrał się w swój najznakomitszy mundur i wypastował dokładnie buty, tak aby można było się w nich przejrzeć. Podśpiewywał wesoło, składając równo krwawo czerwoną butonierkę. Następnie dokładnie uczesał włosy, nakładając na nie odrobinę za dużo pasty cukrowej, ale w tak ważny dzień nie mógł sobie pozwolić na tak zwane odstające antenki.

Tego ranka golił się może nieco zbyt nerwowo, na bladej skórze pozostawały liczne drobne nacięcia, które próbował zatamować jałową ligniną. Nalał na dłonie kilka kropel wody kolońskiej, którą dostał od kapitana szturmowców z okazji dnia Imperium i uderzył się w policzki. Zapiszczał, kiedy szczypiący płyn na bazie alkoholu dostał się do ranek. Nic jednak nie było mu w stanie popsuć humoru, czuł w brzuchu rosnącą ekscytację, jakby szykował się na własny ślub.

Oto cel jego wieloletniej pracy był na wyciągnięcie ręki. Na wieczór kazał przygotować wystawną kolację w pałacach Naboo. Dzisiaj mieli świętować dzień, w którym rebelia zniknie z powierzchni planet raz na zawsze.

Poprawił mundur i w momencie, kiedy uznał, że wygląda wystarczająco oszałamiająco, puścił sobie oczko w lustrze i opuścił kajutę. Udał się ustalić ostatnie sprawy z Sithami. Chciał bowiem zabrać ze sobą trójkę rebeliantów, aby obserwować ich miny, kiedy całe życie na Egantu przestanie istnieć. Młody Sith stanowczo odmówił, tłumacząc, że nadal żadne z nich nie puściło farby na temat pobytu Rey i są potrzebni tutaj. "No trudno", stwierdził generał. Przyrzekł sobie, że nic nie zepsuje mu humoru tego dnia. Musiały mu wystarczyć żałosne miny, które zrobili, kiedy machał im na do widzenia.

Kazał dokładnie umyć pokład statku na ten dzień oraz przygotować musujące wino z jabłek Naboo w wiaderkach z lodem, tak aby po unicestwieniu Ruchu Oporu można było od razu wznieść toast. Wszystko musiało być idealnie! Niszczycielka życia pachniała kwiatowymi środkami czystości i lśniła niczym drogi diament. Załoga musiała dokładnie wytrzeć buty, nim weszła na pokład.

— Gotowi do startu — zameldowała młoda pilotka z ciasnym blond koczkiem.

— No to ruszamy! — powiedział rudy generał, zacierając ręce. Już teraz miał ochotę odkorkować pierwszą flaszkę.

Statek uniósł się leniwie ponad sielskie ziemie Naboo i przyspieszył, przebijając się przez atmosferę. Po chwili pędzili już z prędkością nadświetlną,a generał Hux powtarzał w głowie mowę, którą przygotował sobie do toastu. Zaczynała się od słów: "Rebelia przed długie lata była solą w oku, kulą u nogi, wrzodem na..."

Nim przećwiczył całość cztery razy i był pewien, że zna każde słowo na pamięć, statek zatrzymał się, ukazując zieloną leśną planetę.

— Jesteśmy na miejscu — zameldowała blondynka łamiącym głosem.

Generał Hux klasnął w ręce i uśmiechnął się szeroko.

— Czyń honory, kobieto! — powiedział, wskazując panel służący do odpalenia śmiercionośnego impulsu.

Młoda dziewczyna stanęła nad konsolą i zacisnęła trzęsące dłonie w pięści. Jednym przyciskiem, miała uśmiercić tysiące istnień znajdujących się na tej tętniącej życiem planecie. Nie tylko rebelianckich, ale również rdzenne plemiona, które nie brały udziału w wojnie.

Widząc, że się waha generał Hux pierwszy raz tego dnia się lekko zirytował. Zaraz jednak powrócił do swojego radosnego tonu.

— Odsuń się. Ja to zrobię — powiedział sympatycznie i odsunął ją od panelu sterowania.

Dziewczyna usiadła na fotelu pilota i schowała twarz w dłoniach.

Generał Hux usunął szybkę zabezpieczającą i zdecydowanym ruchem włączył przycisk. Komputer zamruczał, przetwarzając dane. Po chwili uruchomił się komunikat proszący o podanie hasła.

— Rebelianci śmierdzą — Rudy generał z przyjemnością podał kod i zachichotał.

Przez szerokie okna mostku widzieli, jak zwaliste działo nakierowuje się na epicentrum planety.  

-----------------------

Polsat Polsat :D

Setny rozdział specjalnie dla Huxa













Gwiezdne Wojny Część  IX - Równowaga mocyOnde histórias criam vida. Descubra agora