Rozdział 6 cz. 1

33 4 0
                                    

,,Pokonuj złych ludzi swym opanowaniem. Nie daj się im wyprowadzić z równowagi. Jeśli są złośliwi, nie bądź złośliwy w zamian.

Alicja

-Tak, tak, już mówię. Chcę żebyś oprowadziła nowego ucznia po szkole.

-Słucham?- pytam z lekkim zdziwieniem, kiedy przechodzi mi chwila szoku.- Przepraszam- mówię, kiedy zdaje sobie sprawę, że zbyt się uniosłam i Bogu dzięki, że nasz dyrektor jest bardziej wyluzowany.

-No już nie przesadzaj.- zaczyna, ignorując moje przeprosiny. Dzięki?- Nie każe ci przecież za niego wychodzić. Proszę tylko, byś się nim zajęła, przez tą godzinę lub dwie.

Że ile!?

-No dobrze- zgadzam się niechętnie, tłumiąc wewnętrzny krzyk.

Wcale nie mam na to ochoty, ale nie należę do osób, które się sprzeciwiają dorosłym. Bardziej moje muszkieterki by się rzucały. Ciekawe ja im się wiedzie na WOS-ie? Pewnie Andrzej już usypia.

-Bardzo ci dziękuje.

-A kiedy on się pojawi?- pytam, wstając i obracając się w stronę wyjścia.

-Powinien być przed wejściem do szkoły. Tym głównym.

Doprawdy, zdziwiła bym się, gdyby chodziło o boczne. Czy ono kiedykolwiek było otwarte?

-Dobrze. Dowidzenia- żegnam się i wychodzę z gabinetu, dusząc w sobie chęć przywalenia w ścianę.

***

Dlaczego to muszę być ja? W szkole jest wiele lepszych uczniów ode mnie i w dodatku w jego wieku. Dlaczego ktoś od nich nie może go oprowadzić? Bo to małpy, w dodatku bez piątej klepki? Czemu na mnie musi spaść to zadanie? Nie lubię poznawać nowych ludzi. Jak by to powiedziały dziewczyny- grunt to dobre nastawienie.

Przed wejściem czeka na mnie chłopak. Jest wyższy ode mnie, szczupły, z czarnymi włosami oraz okularami. Obiecuję, jeśli dyrektor wybrał mnie tylko dlatego, że też noszę okulary, to go własnymi rękami zabije. Nawet, jeśli mieli by mnie zawiesić lub wsadzić do paki. Na pierwszy rzut oka wydaje się w porządku, ale może to tylko pozory czy zła ocena. Z rozmyślań wyrywa mnie głos chłopaka.

-Hej!- wita się- To ty masz mnie oprowadzić?- nadmiernie gestykuluje rękami, czyli jest najwyraźniej zestresowany. Nie wyjdzie z tego nic dobrego, ale hej! Grunt to dobre nastawienie.

-Tak- mówię, trochę zmieszana przez to, jak długo myślałam nad głupia odpowiedzią, składająca się z jednego słowa. Mózg ci się wyłączył czy jak?

Zapada niezręczna cisza. Wewnętrznie wzdycham z powodu lekkiego zdenerwowania sytuacją. Cichość, zostaje znowu przerwana przez chłopak. Ciekawe, czy też odczuwa napięcie, wiszące w powietrzu?

-Tak w ogóle, to jestem Filip.- wyciąga ku mnie rękę. Uśmiecham się niezauważalnie pod nosem.- Filip Gajda, gdybyś chciała gdzieś znaleźć.

-Alicja- ściskam jego dłoń, nie zamierzając podawać własnego nazwiska. Nie jest mu potrzebne.

Chociaż nie ukrywam, że w momencie, kiedy się dotknęliśmy, na moment przeszedł mnie wstrząs, przez który gwałtownie wstrzymałam powietrze. Mam nadzieje, że nie było tego słychać. Dziwne to było. A nawet bardzo.

Zauważam, że ma brązowe oczy i nie ukrywam, pasują mu. Chociaż czekaj... Co ja gadam? Większości osobom o ciemnych włosach, pasują ciemne oczy. Co ja, zwariowałam?

-Może już chodźmy do szkoły. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.- zauważam z nadzieją, że nie zabrzmiało to jakoś niemiło. A dokładniej, że nie wyczuł mojego zerowego zapału.

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now