Rozdział 48

12 2 0
                                    

,,Desperacja gdy chwytasz się wszelkich możliwych sposobów, by osiągnąć swój cel.

Alicja

Andrzej: Za kwadrans u mnie w domu.

Czytam wiadomość przesłaną przez Anię na konwersacji naszej trójki dwa razy, aby się upewnić czy dobrze widzę. Opadam twarzą do poduszki. Jest dopiero dziewiąta siedemnaście. Z niechęcią podnoszę się z miękkiego łóżka i podchodzę do szafy z ubraniami. Wybieram po długim namyśle białe spodenki i niebieską hiszpankę z dłuższymi, obszerniejszymi rękawami. Idę w stronę łazienki, aby się przebrać i uczesać. Włosy wiąże w koński ogon na czubku głowy. Przeglądam się w łazienkowym lustrze, a głównie zwracam uwagę na twarz. Mam lekko podkrążone i zaczerwienione oczy po nieprzespanych nocach. Nawet nie wiem, czemu mnie, aż tak to dotknęło. Może dlatego, że nie byliśmy razem, a ja się w głębi duszy łudziłam, że coś z tego będzie. Od wydarzeń z sztafety minęły trzy dni, a ja czuje się jakby minęły tygodnie. Filip próbował się ze mną skontaktować kilkanaście razy, poprzez dzwonienie czy wysyłanie wiadomości. Kilka razy był nawet pod moim domem. Pukał do drzwi wejściowych, rzucał w okno od mojego pokoju kamieniami, krzyczał, żebym mu otworzyła albo przynajmniej z nim porozmawiała. Starałam się go ignorować i udawać, że go nie ma. Nie wychodziło mi za dobrze, dlatego musiałam ratować się w tamtych sytuacjach głośną muzyką i słuchawkami na uszach. Na szczęście po około dwóch-trzech godzinach odchodził i dawał mi spokój. Dziewczyną powiedziałam po powrocie do domu, że chce pobyć przez kilka dni sama, bez żadnych gości. Uszanowały to przez te kilka dób, ale nie mogą wiecznie dawać mi czasu. Muszę zacząć żyć normalnie, a dokładniej na tyle, na ile jest to możliwe. Chociaż wiem, że nie postępuje słusznie, i że powinnam go wysłuchać, dać mu szansę się wytłumaczyć, to nie potrafię na ten czas spojrzeć mu w oczy. Nie chcę, żeby ujrzał w moich oczach wszystko, co staram się ukryć przed światem. Nie chcę, żeby zobaczył jak bardzo mnie zranił. Nie chce dawać mu tej satysfakcji, chociaż część mnie łudzi się, że wcale jej tam nie zobaczę. Że zamiast wyższości dojrzę smutek, tęsknotę, współczucie, żal.

Potrząsam głową, próbując pozbyć się tej myśli. Myje twarz zimną wodą, aby się otrząsnąć. Opieram się dłońmi o umywalkę i głęboko oddycham. Patrzę kątem oka na godzinę w telefonie. Dziewiątą dwadzieścia cztery. Czas się zbierać. Wychodzę z pokoju, po czym schodzę po schodach i zaczynam ubierać buty. Spoglądam w stronę kuchni, ale rezygnuje z posiłku. Po zamknięciu drzwi, piszę do Andrzeja krótką wiadomość.

Alan: Jeść!

***

Pod jej dom dochodzę z pięcio minutowym spóźnieniem. Dzwonię dzwonkiem i czekam, aż ktoś mi otworzy. Jak ja nienawidzę się spóźniać.

-O, już jesteś- mówi Anita, otwierając mi drzwi- W samą porę. Wchodź, Syriusz czeka z salonie.

Idę przez kuchnię do salonu, a domownik za klucza wejście. Siadam na fotelu, zgarniając z kanapy puchatą poduszkę. Andrzej wchodzi do pomieszczenia z talerzem tostów, które kładzie na stole przed nami. Biorę jeden i zaczynam zajadać, tak samo jak reszta. Po skończeniu drugiego, krótkowłosa zaczyna tłumaczyć powód naszego zgromadzenia.

-Szczerze? Nie chce mi się owijać w bawełnę i nigdy tego nie robię, dlatego przejdźmy od razu do konkretów. Jeden z powodów jest taki, że sprawa mojej babci, świętej pamięci, została wczoraj zakończona, bez ustalenia jakichkolwiek szczegółów.

-Czyli nie ustalili czy to był ”wypadek”?- prycha Patrycja, robiąc w powietrzu cudzysłów.

-Nie, wczoraj wieczorem powiedziała mi mama, że sprawa jest na ten moment zamknięta, chyba że uda im się czegoś dopatrzeć, w co wątpię, bo zamknięto śledztwo. A do zakończonych spraw nie wracają.

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now