Rozdział 12

34 4 0
                                    

,,Istnieć znaczy zmieniać się, zmieniać się to dojrzewać, dojrzewać zaś to nieskończenie zmieniać siebie samego."

Alicja

Budzę się następnego dnia o godzinie dwunastej. Wczoraj lub dzisiaj, bo nie pamiętam dokładnie czy było to przed czy po północy, umówiłyśmy się z dziewczynami na piętnastą w stajni. Zważając na to, że czas pomału płynie do przodu, a ja jeszcze nie jadłam śniadania, przydałoby się ogarnąć coś do jedzenia. Podnoszę się z łóżka i automatycznie przecieram twarz dłońmi, a następnie opieram głowę na lewej ręce i walczę z chęcią snu. Wzdycham, po czym wstaję i zaczynam się przeciągać.

-Tobie to dobrze- mówię do mojej kotki, która w najlepsze śpi na wolnej stronie łóżka- możesz spać cały dzień i nikt nic od ciebie nie wymaga. Weź się zamień.

Biorę z szafki nocnej telefon i udaje się do kuchni. Zrywam z lodówki żółtą karteczkę pozostawioną przez rodziców i wrzucam do kosza. Nawet jej nie czytam, ponieważ znam treść doskonale. Wyjechaliśmy i kiedyś wrócimy. Możliwe, że informowali mnie o tym w drodze powrotnej do domu, ale tego nie zakodowałam, bo na wpół spałam. Wzruszam ramionami i wyjmuje z lodówki ser oraz szynkę. Podłączam opiekacz do prądu, a wyjęty chleb tostowy smaruję masłem, a następnie kładę na niego składniki. Przekrawam go po przekątnej i wkładam do urządzenia na pięć minut. Przynajmniej nie spalę kuchni pod nieobecność rodziców. Kusi mnie udanie się na górę po słuchawki, ale wizja włączenia się alarmu przeciwpożarowego, skutecznie mnie od tego odciąga.

-Nie no, idę. Co może się stać podczas kilku sekundowej nieobecności?- pytam sama siebie i zaczynam iść do przodu.- Albo jednak się boję. Zaczekam, aż się zrobią i zjem w pokoju.

Sprawdzam skrupulatnie czas w oczekiwaniu na jedzenie. Kiedy zegar wybija odpowiednia godzinę, wyjmuje gotowe jedzenie. Kładę je na talerzyk i daje ketchup. Udaje się z nimi do pokoju, gdzie zakładam słuchawki i zaczynam przeglądał social media, wcześniej puszczając sobie muzyczkę. Zaczyna lecieć piosenka Counting Stars z nightcore. Muszę zrobić porządek w playlistach.

***

Z racji tego, że zaczyna dochodzić czternasta, a ja nie mam nic do robienia, postanowiłam przebrać się w strój do jazdy. Mogłabym poczytać książkę, ale boję się, że straciłabym poczucie czasu. Filmu na youtubie również nie obejrzę, ponieważ nie lubię przerywać w trakcie. Zakładam na siebie czarne bryczesy, skarpety do jazdy oraz żółtą koszulkę. Zaczynam czesać włosy, które związuje w kucyka, aby nie przeszkadzały. Przepinam się bordową nerką w pasie i wkładam do niej telefon oraz pieniądze. Razem z dziewczynami mamy taki sam sprzęt do jazdy, który różni się kolorami skarpetek oraz nerkami, ponieważ Andrzej ma moro, a Syriusz ma granatową. Biorę do ręki toczek, upewniając się wcześniej, że znajdują się w nim rękawiczki oraz bat. Przed wyjściem zakładam sztyblety, po czym zamykam za sobą dom. W duchu modlę się, żeby dziewczyną też nudziło się w domach, że postanowiły przyjść wcześniej.

***

Droga do stajni zajęła mi z jakieś kilka minut. Przechadzam się po stajni w poszukiwaniu wariatek lub jakiejś żywej duszy. Docierając do ”szatni”, odkładam na ten moment niepotrzebne mi rzeczy i wyruszam na dalsze poszukiwania. Zaglądam do siodlarni, która okazuje się pusta, więc idę do Equesty, z która się nie widziałam. Witam się z nią i obserwuje jak zajada się sianem, bo nie mam nic ciekawszego do roboty. To fascynujące, że dziewczyny mają o wiele ciekawsze życie.

-Alicja!- podskakuje, kiedy słyszę obok siebie głos Patki i dotknięcie na ramieniu.

-Jezus Maria, nie strasz mnie. Jak dobrze was widzieć. Już się zaczęłam martwić, że prowadzicie ciekawsze życie ode mnie.

-Hej Alan- powiedział Andrzej, który jak sądziłam był ubrany podobnie tylko, że miał fioletową koszulkę, a Syriusz czarną.- Idziesz z nami- informuje mnie, zmieniając ton głosu na rozkazujący.

-Czuje się tak jakbyście chciały mnie porwać.- mówię, kiedy zaczynają mnie ciągnąć w stronę wyjścia.

-No wiesz, w pewnym sensie to cię porywamy, bo znalazłyśmy na ciebie kupca.- oznajmia Andrzej.

-Aha, okej, spoko. Zaraz... Że co!?- krzyczę, kiedy dociera do mnie sens jej słów.

-Oj, nie marudź tylko chodź.- powiedziała Patka- Jak będziesz cicho, to może pozwolimy ci nawet zjeść przed wyjazdem.

Żegnaj świecie.

***

Zostaje wyprowadzona przed stajnie. Mają rację, jak zabijać, to tylko i wyłącznie z publiką. I to dość sporą. Tu jest chyba połowa stajnia.

-Co się tu dzieje?

-Słuchaj to się dowiesz.- instruuje mnie Patka, przez co się zamykam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Po paru minutach przychodzą dwie instruktorki. Główna- pani Patrycja i jedna, której nie znam z imienia.

-Z wielką przyjemnością witam was na jednym z większych spotkań, ponieważ jest to już trzecie w tym dniu.- zaczyna swoją wypowiedź pani Patrycja.- Nie martwcie się, wszystkie dotyczą tego samego, więc nic nie straciliście, ale do rzeczy. Jak pewnie zobaczyliście jest was tutaj trochę, a jest tak z tego powodu, że w tym roku bardzo dużo osób od nas odeszło, ale i przybyło. I z tego powodu musimy znowu przeprowadzić zapisy na lekcje jazdy. Jak już pewnie wiecie lub też nie, zależy czy się kontaktowaliście z innymi osobami, wybieracie główną dyscyplinę, czyli western lub jazdę klasyczną. A następnie kategorie, która was najbardziej interesuje. Oczywiście, zajęcia ogólne, też są dostępne, ale ich nie ma na liście.

-A czym to się różni?- krzyknął ktoś z końca.

-Różni się to tym Adam,- zaczyna tłumaczyć obca mi instruktorka.- że na główny poświęcacie o wiele więcej czasu, niż na drugi, o ile się na niego zdecydujecie. No, to chyba tyle. Weźcie kartki, podpiszcie się imieniem i nazwiskiem, a następnie połóżcie na stoliku obok biura. I niestety, ale osoby, które przyszły dzisiaj na jazdy nie będą ich miały przeprowadzonych, ponieważ musimy podzielić was na grupy i wyznaczyć odpowiednie podziały godzin. Chyba, że ktoś posiada własnego konia, to wtedy może udać się na czworobok, ale tylko pod nadzorem osoby pełnoletniej.

Kiedy tłum się trochę przerzedził to z dziewczynami poszłyśmy po kartki. Wypełniłam podstawową formułę, po czym spojrzałam na kategorie na liście. Jazda klasyczna: ujeżdżenie, biegi przełajowe, skoki przez przeszkody, biegi krótkodystansowe i długodystansowe. Western: barrel racing, trail class, reining oraz western pleasure. Jako główne wybrałam jazdę klasyczną, bez westernu. Zdecydowałam się na skoki przez przeszkody, a na poboczne wzięłam ujeżdżenie i biegi długodystansowe. Dodatkowo zaznaczyłam opcje z sporadycznymi zajęciami z woltyżerki.

***

Kiedy wychodzę ze stajni zauważam niedaleko wariatki i Filipa. Podchodzę do nich, aby dowiedzieć się co wybrali.

-O! Jak już jesteś to po kolei każdy mówi co wybrał- zaczyna prosto z mostu Anita.- Zaczynaj, bo przyszłaś ostatnia.

-Jazda klasyczna, bez westernu. Skoki przez przeszkody, ujeżdżenie i długodystansowe. A także woltyżerkę. Syriusz?

-Klasyka i western. Skoki przez przeszkody, pleasure, długodystansowe oraz woltyżerka, żeby było ciekawiej. Idiota?

-Western i klasyka. Pleasure, biegi przełajowe, barrel racing, woltyżerka.

-A ty Filip?- pytam, patrząc na niego, a kiedy obraca głowę w moją stronę, uciekam gdzieś oczami.

-Ja wziąłem oba, ale jako główne mam reining, a pozostałe to ujeżdżenie i barrel racing. I tak jak zapewne większość woltyżerka.- odpowiada, ciągle będąc obróconym w moją stronę.

-Pewnie tak.

Pogadaliśmy z kilka minut, a następnie udałyśmy się z dziewczynami na poszukiwania osoby pełnoletniej, która zgodzi się nas pilnować.

-Czekajcie chwilę- zatrzymuje nas Andrzej- czy ty powiedziałaś, że mamy nudne życie?- pyta patrząc na mnie, a my uderzamy się ręką w czoło.

-Boże kobieto. Ogarnij ten swój zapłon do cholery.- odzywa się załamany Syriusz- Bo kiedyś cię zabiją, a ty nawet nie zauważysz.
*
*
*
*
~EssiLora~

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now