Rozdział 39

28 3 0
                                    

,,Prawda jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza.

Alicja

-To... Wszystko wyjaśnia... Chyba- próbuje przekonać samą siebie, ale nie do końca mi to wychodzi.

Rzucam okiem na Andrzeja, a w jej oczach i na twarzy widzę przede wszystkim zranienie oraz zdziwienie. Nie dziwię jej się. Osoba, którą znała przez całe swoje dzieciństwo, okłamywała ją przez cały ten czas, kryjąc się za innym kłamstwem- alergią. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć, czemu to przed nią ukrywał. To nic złego, że ma uczulenie na konie. Część ludzi je ma, a postanowił to zataić. Owszem, sama nie utrzymuje kontaktu z ludźmi z podstawówki, ale częścią lęków podzieliłam się z dziewczynami, tak samo jak one ze mną swoimi. Patrząc na początki naszej znajomości, ten moment był w pewnym sensie przełomowy, bo rozmawiałyśmy o tym, czego się boimy. Oddaliśmy cząstkę siebie, sobie nawzajem, chociaż gdybyśmy miały nie szczere intencje, mogłybyśmy spokojnie wykorzystać to przeciwko sobie. A jednak tak się nie stało.

-Przepraszam. Naprawdę nie chciałem was okłamywać.- zaczyna Paweł, choć według mnie jedyną osobą, która powinien przepraszać jest Ania. Nas, aż tak bardzo nie zranił.- Byłem głupi. Myślałem, że uda mnie się to ukrywać, do tego czasu, kiedy zbiorę się w sobie i wam to wyjawię, ale nie spodziewałem się, że przyjdziecie wszyscy do mojego domu. Jeszcze raz przepraszam.- spuszcza głowę.

-Teraz to nie ma znaczenia,- zaczyna zła Patka. W prawdzie, ona i Anita działają jak jeden organizm.- Przyszliśmy tu po to, czego się dowiedziałeś. Twoje uczulenie na konie, jest w tym momencie mało ważne. Chcemy nasze informacje.- zakłada ręce na piersi.

-Gdzie masz te wyniki?- pyta Filip, a Paweł tuż przed odpowiedzią, chowa ręce do kieszeni i pochyla głowę.

-W biurku, w szafce bliżej drzwi.- tłumaczy, a Syriusz rzuca się na wspomniany mebel i zaczyna szukać, przy okazji wywalając znajdujące się tam rzeczy. Po paru sekundach wyjmuję kartkę i podaje Pawłowi, który przelatuje wzrokiem po tekście.

-Kawałek materiału- zaczyna- jest urywkiem ubrania, bodajże z kurtki jeansowej. Materiał należy do jakiejś kobiety, ale nie można tego dokładnie ustalić, bo wiecie jak wygląda dzisiejsza moda. Niestety, nie da się ustalić do jakiej, ponieważ są tylko nasze odciski palców, więc dobrze się zabezpieczyła. Na szczęście razem z dowodem, zostały przyniesione dwa włosy. Jeden ciemny, zapewne Patrycji, a drugi też ciemny z niebieskim zabarwieniem na końcu lub na początku. Zależy jak trzymasz.- wzrusza ramionami.

-Czyli musimy sprawdzić, kto w naszej stajni ma niebieskie pasemka, tak?- niedowierza Syriusz.

-W pewnym sensie tak, ale ta osoba mogła zobaczyć, że za nią biegniesz i przefarbować się na inny kolor. Lub zrobić cokolwiek innego z włosami.

-Najlepiej będzie, jak sprawdzimy jeszcze zdjęcia na stronie stajni. Ktoś będzie musiał być tam z niebieskimi włosami.- podsuwa Filip, a ja pierwszy raz dostrzegam sens jego obecności tutaj.

-Chyba, że w ogóle nie jest ze stajni.- zauważa Paweł.

-Musimy i tak spróbować.- stwierdza Patka- A tak z innej beczki, to gdzie się podział Andrzej i Adam?

-Na początku naszej rozmowy, Ania wyszła, a Adam za nią.

-I nic nie powiedziałeś?!- krzyczy Pat, podchodząc, ale łapie ją za ramię.

-Nie było sensu. I tak byście jej nie zatrzymali. Jak się uprze lub zdenerwuje, to trudno jej przemówić do rozsądku.

-Jak ktoś kogo znam- patrzę wymownie na Syriusza.

-No co? Organizm zobowiązuje.- wzrusza ramionami.

Ania

-To... Wszystko wyjaśnia... Chyba- odzywa się Alan, bez większego przekonania.

-Nie, to nic nie wyjaśnia.- szepczę ze złością, chociaż mam ochotę krzyczeć w niebo głosy.

Patrzę wzrokiem po pomieszczeniu, śledząc chwilę reakcje. Syriusz zaciska pięści ze złości, Alicja wygląda na zamyśloną, Adam na zdziwionego, a Filip patrzy na chłopaka bez wyrazu. Kręcę głową, a następnie wychodzę z pokoju, a potem z domu.

Będąc na zewnątrz, zaczynam kierować się w stronę domu. Jak on mógł mi to zrobić? Ufałam mu przez tyle lat, a on mnie tak perfidnie okłamywał, patrząc mi prosto w oczy. Okłamywał na każdym kroku. Przez moment nie pomyślał, jak mogę się czuć, kiedy się o tym dowiem. Nie myślał o moich uczuciach i o tym, jak będę się czuć, kiedy prawda wyjdzie na jaw. Zawsze mówiłam, że prawda jest lepsza od najgorszego kłamstwa, bo przynajmniej jest szczera. Owszem, czasem boli, ale nie rani przez lata. Szczerość jest podstawą w jakiejkolwiek relacji.

Nawet nie próbował mnie powstrzymywać, a widział, że wychodzę. Nie krzyczał. Nie błagał. Nie pobiegł za mną. Nie próbował mnie powstrzymywać. Dał mi odejść. Tak po prostu dał mi odejść. Przekreślił nasza wieloletnią przyjaźń, bez żadnych skrupułów. Nic dla niego nie znaczyłam, przez cały ten czas. Byłam osobą, z która się przyjaźnił, bo musiał. I to jest chyba najbardziej bolesne. Tyle pięknych wspomnień, które zostały nieodwracalnie spalone.

Pieprzony idiota.

-Ania, zaczekaj- czuję dotyk na mojej dłoni, więc się obracam. W myślach zaczynam układać słowa, które mu powiem, ale to nie jest Paweł. Niestety. Jak dobrze, że nie chciałam się odruchowo zamachnąć.

-Czego chcesz?- pytam, ze złością w głosie, wyrywając się.

-Niczego, tylko odprowadzić cię do domu i porozmawiać. Bo wybierasz się do domu, tak?

-Tak, ale to nie ma znaczenia. Chce po prostu być jak najdalej od domu tego idioty.- wskazuje na niego palcem.

-Mówisz o Pawle?- podnosi brew, co mnie jeszcze bardziej podjudza.

-Nie, o tobie- warczę w odpowiedzi.

-Jezu, sorry. Nie wiedziałem, że jesteś, aż tak wkurzona.- unosi ręce w geście obrony.

-A jak mam nie być wkurzona? Mój były przyjaciel, okłamywał mnie przez całe życie. Nawet nie raczył mi powiedzieć. Potraktował mnie jak śmiecia.

-Uwierz mi, że śmiecie są gorzej traktowane, ale nie zmienia to faktu, że cię okłamał.- kładzie mi delikatnie dłoń na ramieniu- Mnie i reszty się już nie czepiam, ale wy się znacie dłużej od nas razem wziętych, więc mógł cię potraktować z większym szacunkiem.

-Przynajmniej ktoś mnie popiera.- wzdycham z lekką ulgą

-Słuchaj, znam świetną lodziarnie, może chcesz się tam wybrać?- zmienia temat- Podobno kobietą poprawia się humor po zjedzeniu lodów.

-Z wielką chęcią.- zgadzam się z uśmiechem- Muszę zapomnieć o tym człowieku.

Zaczynamy iść w kierunku lodziarni, a ja sama przed sobą zaczynam się dziwić, że nie płakałam, czy nawet nie uroniłam łzy. Patrząc wstecz, to nie podniosłam ani razu głosu, podczas rozmowy z Adamem.
*
*
*
*
~EssiLora~

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें