Rozdział 15

26 2 0
                                    

,,Kłótnie z przyjaciółmi muszą być, by zobaczyć czy prawdziwi i ile bez ciebie wytrzymają.

Alicja

Po wyjściu z siodlarni, zaczynam rozglądać się po stajni w poszukiwaniu dziewczyn lub jeszcze nie zakopanych zwłok Adama. Poruszam się szybkim truchtem, ponieważ nie chce biegać, żeby nie spłoszyć koni. Kiedy przechodzę obok wejścia, zatrzymuje się i oglądam drzwi. Nie ma śladów po linie, bo jak je znam, mogły by wieszać Adama na drzwiach stajni i się upierać, że jest ładną ozdobą. Choć szczerze wątpię, że zrobiłoby to jakąś pozytywną reklamę.

Ale jeśli by to zrobić w okresie świątecznym?

Kręcę głową, żeby pozbyć się wrednej myśli. O czym ja myślę do cholery? Choć jako ozdoba choinkowa?

Policzkuje się w myślach i oddalam od wejścia, idąc w głąb stajni. Przepatruje napotkane boksy, ale żadnej ze zgub nie widać na horyzoncie. O ile ta jedna w ogóle żyje.

Znajduje je dopiero koło boksów Demonicznego Anioła i Błyska. Szybko do nich podchodzę, po drodze mijając Adama, który swoją drogą nie wyglądał jakby został dopiero zdjęty z drzewa lub drzwi stajni. Jestem bliska zatrzymania go i zapytania co się wydarzyło, ale się powstrzymuje. Wolę o to dopytać dziewczyny, bo nie widzę powodu w ufaniu nowo poznanej osobie.

-O, hej Alan- powiedział uradowany Syriusz.

-Dziewczyny, gdzie wy byłyście? Po całej stajni was szukałam. No, prawie całej.- poprawiam się.

-My? Byłyśmy cały czas tutaj.- informuje Andrzej, ale mam problem w uwierzeniu w to. Coś mi tu nie gra.

-Ok, uznajmy, że wam wierzę. Ale jakim kurde cudem, Adam nie ma na szyi śladów po linie?- pytam, wskazując ręką w stronę, w którą odchodził.

-Jakiej linie?- interesuje się Syriusz- Czy ty myślałaś, że go powiesimy na drzwiach stajni czy innym kawałku drewna?- oburza się Syriusz, który na chwile przestał czyścić Błyska. Skaczę spojrzeniem od jednej do drugiej.

-To gdzie jest mój sprzęt?- zmieniam nieudolnie temat, zdając sobie wewnętrznie sprawę z mojej porażki.

-Jezu, Alan do cholery, nie jesteśmy takie wredne by go powiesić.- załamuje się Syriusz, kładąc głowę na grzbiecie konia.- Chociaż, gdyby się chwilę zastanowić?- podnosi ją i patrzy w sufit.

-Przepraszam, że wam przerywam, ale drogi Panie Alanie, może byś w końcu ruszył tyłek i przygotował Equeste do jazdy.- odzywa się Ania, która już skończyła czyścić Demona.- Bo pragnę zauważyć, że to według planu lekcje są za kilka minut.

-To nie jest taki zły pomysł.- mówię i biorę się za czyszczenie Equesty.- A w ogóle, to gdzie jest mój sprzęt?- pytam, rozglądając się.

-Pewien młody Pan, który przedstawił się Romeo, powiesił go na sąsiednim boksie przez pomyłkę. I kazał przekazać, że nie jest tragarzem. No, chyba, że dobrze zapłacisz.- patrzę się na nią, nie przerywając zaczętej czynności.

-Najgorsze jest to, że ja nie wiem czy ty żartujesz.- informuje, a dziewczyny zaczynają się śmiać z mojej niewiedzy i niepewności.

Patrycja

Kilka lat wcześniej...

Przeglądam telefon w oczekiwaniu na dzwonek na lekcje. I zgubę, która jeszcze się nie pojawiła. Naprawdę, muszę kupić jej ten budzik, choć mam wątpliwości co do tego czy kiedykolwiek zostanie użyty. No, może poza wyrzuceniem za okno. Sama pamiętam swoją satysfakcję, związana z wyrzuceniem starego routera od internetu, który miał zostać zastąpiony nowym, lepiej działającym. W tej całej euforii, prawie zapomniałam otworzyć okno. A dla lepszych wspomnień upamiętniłam to na nagraniu. Przez kilka minut stałam nad nim i śmiałam się szatańsko oraz lekko histerycznie. Tata nawet chciał wzywać egzorcyste, jak Alan do kwiatków Andrzeja. To było niezapomniane uczucie. A potem się okazało, że musimy jeszcze kilka dni czekać na nowy i stary musiałam przepraszać, bo ktoś pomylił daty.

-Hej- odzywa się Andrzej, który właśnie przyszedł.

-Cześć- odburkuje w odpowiedzi, zniesmaczona nieudaną egzekucją.

-Ale wiesz, że jak masz zły humor to nie musisz tego obwieszczać całemu światu?- wyrzuca mi, a kątem oka widzę zdziwienie Alana.

-O co ci chodzi? Normalnie odpowiedziałam.- tłumacze, zdenerwowana tym, że się na mnie rzuca.

-Ta, normalnie. W inne dni tak się nie witasz, ale nie, bo wielka Patrycja musi wszystkim pokazać, że ma zły dzień i mają się o nią martwić i wypytywać co się stało.

-Weź się ogarnij kobieto. Mam prawo mieć zły humor i nie muszę się ciebie słuchać.- przewracam oczami.

-Jasne, jedyne co ty potrafisz to przewracać na wszystko oczami.- mówi, powtarzając moją czynność- O patrzcie jak mi jest źle.- naśladuje mój ton głosu, a ja zaczynam są ignorować i wracam do telefonu, kiedy Pani nauczycielka otwiera klasę. Nawet nie słyszałam dzwonka na lekcje.

***

Wracam wspomnieniami do czasów gimnazjalnych. Ciekawe jest to, że Alicja do tej pory nie dowiedziała się prawdy. Chyba, że mu Andrzej powiedział, w co wątpię z jej pamięcią złotej rybki.

-Alan?- pytam, żeby rozwiać swoje wątpliwości.

-Co jest?- patrzy się na mnie, stając w boksie konia i czekając na sygnał do wyprowadzania.

-Pamiętasz tą kłótnie w gimnazjum?

-Która kłótnie? Bo trochę ich było.

-Właśnie, bo nawet ja nie wiem, o co teraz chodzi.- wtrąca się Andrzej.

-Ty się nie odzywaj.

-Dzięki!

-Dobra, ale o co chodzi dokładnie, bo zbaczamy z toru.

-O tą naszą sprzeczkę o cześć.

-A to! No pamiętam, a co?

-A wiesz, że to było zaplanowane dzień wcześniej?- pytam i zaczynam się śmiać, a po chwili dołącza do mnie Andrzej. Kiedy dochodzimy do siebie, zaczynamy wpatrywać się w postać Alana.

-I pomyśleć, że ja kilka tygodni przed tym o tym wspominałam.- mówi, uderzając się ręką w czoło.

-Naprawdę!?- dziwimy się z Andrzejem.

-Aha! To nieźle mnie słuchajcie.

-Na swoje usprawiedliwienie mam to, iż było to dawno temu. Dawno i nieprawda, jak to powiadają.- komentuje Andrzej.

-Nie odzywajcie się do mnie. Od tego momentu dla was nie istnieje.

-A w ogóle istniałaś?- pytam, zdziwiona.

-Dzięki! Jak to dobrze mieć przyjaciół. Zawsze cię wesprą dobrym słowem.

-Wyprowadzamy konie z boksów!- przerwał naszą rozmowę instruktor, który zjawia się w stajni.- Tylko po kolei i z odstępami!
*
*
*
*
Hej, chce was powiadomić, że za kilka godzin rozpoczne pięcio dniowy maraton, ponieważ do 25 lipca rozdziały nie będą się pojawiać dlatego, że robię sobie przerwe. No więc do zobaczenia za kilka godzin.
~EssiLora~

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now