Rozdział 10

35 4 0
                                    

,,Dla niektórych osób trzeba uzbroić się w cierpliwość, wyrozumiałość... ewentualnie dobrą patelnię."

Alicja

-Dziewczyny, co powiecie na przechadzkę po Barcelonie?- proponuje podczas śniadania babcia Ani, kładąc jedną rękę na ramieniu swojej wnuczki, a druga na Patrycji. Wymieniamy ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, prawdopodobnie myśląc o tym samym.

-Ja i Alicja mamy lepszy pomysł.- odzywa się, odstawiając talerz do zlewu.

-Serio?- mówi, zdziwiona Anita, jeżdżąc po nas wzrokiem. Aż mnie ciekawi, jakie historie wytwarzają się w jej głowie.

-Zamieniam się w słuch.- informuje starsza kobieta, siadając na wolnym krześle.

-Ja też.- dołącza się Andrzej, który nie był poinformowany o naszym planie.

-Pomyślałyśmy, że dziś zostaniemy w domu.- Ania i Monica wymieniają spojrzenia, a ja biorę łyk kawy, żeby ukryć uśmiech.

-O matko, wspaniały ten wasz "lepszy pomysł".- kreśli cudzysłów w powietrzu, widocznie niezadowolona zielonooka.- Ale co mamy tu robić?- pyta, opierając podbródek o dłoń.

-Wy idziecie na Barcelonę.- powiadamia Syriusz, wskazując na osoby przed nami.

-Ale przed...- rozbudza się Ania, ale jej przerywam.

-A-a-a-a, nie kłopocz swojej ślicznej główki Anitko. I sama nie wierze, że przeszło mi to przez usta.- wtrącam, zmieniając na chwile ton głosu.- Wy, jak powiedział Syriusz, idziecie na Barcelonę, by spędzić razem przyjemnie czas, a ja i Pat zostaniemy w domu i przyszykujemy kolację.- czuję jak Patrycja kopie mnie w nogę.- Przepraszam. Pat przygotuje kolację. A ja postaram się niczego nie zniszczyć.- spoglądam na sprawcę, mojego nadchodzącego siniaka.- Teraz ci pasuje?

-Jak najbardziej. To wy idźcie, a my posprzątamy. I nie chcemy słyszeć odmowy. - mówi, wskazując palcem na Andrzeja.

Ania

Nie wiem, jak zareagować, ale widzę, że dziewczyną na tym zależy. Sama przyznaje, że cieszę się z tego, iż spędzę czas z babcią. W końcu, od naszego przyjazdu, nie miałyśmy ku temu okazji. To dziwne, ale jakoś bardziej skupiłam się na dziewczynach i zapomniałam o prawdziwym celu wyprawy. Pewnie doszły do tego szybciej ode mnie, dlatego załatwiły dziwne wolny, od ich towarzystwa. Babcia na pewno by sama tego nie zaproponowała, bo uznałaby to za niegrzeczne, żeby kazać im odejść na nieokreślony czas.

Niemal od razu podchodzę pod wyjście z domu, aby ubrać buty.

-Andrzej, na pierwszą randkę też masz zamiar iść w piżamie?- słyszę krzyk Syriusza z kuchni, przez co spoglądam na swój ubiór.

Szybko wbiegam schodami na górę, do swojego tymczasowego pokoju. Wyjmuję z walizki pierwsze lepsze ciuchy z brzegu, czyli ogrodniczki w kolorze ciemnozielonym i białą koszulkę na ramiączkach. Przynajmniej w miarę pasuje i nie będę odgrywać roli klauna za darmo.

Gotowa schodzę na dół i w końcu ubieram na swoje stopy buty. Babcia robi to samo, ale ona bierze jeszcze klucze do domu, na wszelki wypadek. Po zabraniu wszystkiego, wychodzimy.

-Alan, myjesz naczynia!- słyszę jako ostatnie, zanim zamykają się za nami drzwi.

Barcelono, szykuje się, przybywam.

***

-Masz może ochotę na lody?- pyta mnie kobieta, kiedy jesteśmy obok budki.

-Oczywiście. Głupie pytanie.

Podchodzimy do stoiska z lodowymi przysmakami. Decydujemy się na dwie gałki. Ja biorę jabłko i mango, a babcia czekoladę oraz truskawkę. Kiedy dostrzegam, że przychodzi nasza kolej, wyprzedzam babcię, zamawiając dla nas wybrane lody. Po zapłaceniu, odchodzimy w stronę ławki.

Życie Niesie Wiele Niespodzianek [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now