Rozdział 3

10.9K 332 4
                                    

Emily

Ciągle nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Nie mogłam się z tym pogodzić. Dzisiaj był pogrzeb rodziców, od rana ciągle padał deszcz. Obok mnie stała Josslin i Shade. Joss trzymała mnie za rękę, byłam jej wdzięczna za pomoc w organizacji pogrzebu, sama wszystkim się zajęła, gdy ja leżałam cały czas w łóżku płacząc i oglądając zdjecia, gdy z rodzicami jeździliśmy na wakacje w dzieciństwie. Dlaczego musiałam ich stracić..
Już mi ich brakowało.
******

Minęły już dwa tygodnie. Na szczęście Bruno dał mi bezterminowy urlop, byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo w pracy byłabym do niczego, nie potrafiłabym się na niczym skupić.
Kilka razy odwiedziła mnie Joss i Drew, próbowali mnie gdzieś wyciągnąć, ale nie chciałam nigdzie wychodzić.
Tak bardzo brakowało mi rodziców, żałowałam że nie spędzałam z nimi więcej czasu, ale wiecznie byłam zajęta pracą.
Mój telefon, który leżał na szklanym stoliku zasygnalizował, że dostałam nową wiadomość.

JOSSLIN:Za 20 minut u ciebie będę. Wychodzimy na miasto!

Już miałam jej pisać, że nigdzie nie idę, gdy dostałam kolejną wiadomość.

JOSSLIN:Nawet nie próbój się wykręcić!!

Jak ona mnie dobrze znała.
Poszłam szybko do szafy po jakieś ciuchy bo ciągle byłam w szlafroku.
Spojrzałam w lustro. Moje oczy były podrążone i opuchnięte, twarz wydawała się być szczuplejsza.
Wyglądałam fatalnie, ale miałam to gdzieś, nie miałam ochoty się stroić, nie muszę się nikomu podobać.

****

Byłam już w domu, było mi trochę lepiej po spotkaniu z Joss.
Spędziliśmy miło czas w przytulnej kawiarni i na zakupach. Joss namówiła mnie za zakup kilku nowych sukienek, jedna była fioletową a druga biała, obje opinały moje ciało. Będę musiała dokupić do nich jakieś szpilki.
Ciągle zastanawiałam się nad propozycją Joss, chciała żebym wyjechała na jakiś czas i odpoczęła od ostatnich wydarzeń.
Ale nie byłam co do tego przekonana.

****

Andrew

Miałem dość tych durni, dlaczego zatrudniem takich niekompetetnych ludzi, niedługo wszystkich ich wyleje.
Wszedłem do mojego apartamentu, ściągnąłem marynarkę i rzuciłem ją na fotel. Podszedłem do barku i nalałem sobie drinka. Musiałem jakoś to wszystko odreagować. Podszedłem do okna, miałem świetny widok na Nowy York, mimo późnej godziny miasto tętniło życiem.
Wypiłem drinka w kilku łykach i dołem sobie jeszcze.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon, miałem kilka nieodebranych połączeń od rodziców, ale jest za późno żeby teraz do nich dzwonić, może zrobię to jutro.
Pewnie znowu będą mnie zadręczać jak do nich zadzwonię.
Nie cierpię tego.
Miałem już odkładać telefon gdy dostałem wiadomość od Meddison.

MEDDISON: Co powiesz na spotkanie? Dawno się nie widzieliśmy, mam na ciebie wielką ochotę.

Meddison jest moja koleżanka z dodatkami, zawsze potrafi zadowolić moje potrzeby.

JA: Mój apartament, czekam.

Po 20 minutach usłyszałem pukanie, za drzwiami stara Meddison. Wyglądała dobrze. Miała na sobie sukienkę z dużym dekoltem, który eksponował jej sztuczne cycki, wolałem naturalne, ale nie będę wybrzydzał. Jej usta były pomalowane czerwoną szminką.
-Dobrze cię widzieć Andrew-
Nie było czasu na odpowiedź, złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę mojej sypialni.

***

Emily

Po wielogodzinnych przemyśleniach zgodziłam się przyjąć propozycje Joss.
Spakowałam się w dwie walizki, jeszcze nie wiem na ile tam jadę, jak będę czegoś potrzebowała to dokupie.
-Koniecznie daj znać jak będziesz na miejscu- powiedziała Joss i wzięła mnie w objęcia.
Siedziałam już w swoim samochodzie, przede mną długa droga, wlaczyłam moją ulubioną piosenkę i ruszyłam.
Jadąc tam niespidziewałam się, że wszystko się niedługo odmieni.

###
Rodział trochę krótki, ale nie miałam ostatnio za wiele czasu.
#



Nieznajomi✔️[Two Souls II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz