Rozdział 29

8.5K 286 7
                                    

Andrew

Miałem właśnie ważne spotkanie z inwestorami. Czułem, że mój telefon w kieszeni co chwilę dzwoni. Po piątym razie byłem już zdenerwowany I bez patrzenia kto to odebrałem.
-Czego? - powiedziałem do telefonu.
-Andrew stało się coś strasznego -rozpoznalem po głosie, że to Josslin, nie brzmiała najlepiej - był wypadek, Em została potrącona na przejściu, dla pieszych, jest teraz w szpitalu, musisz tu przyjechać - musiałam usiąść po tym co usłyszałem, czułem ból w klatce piersiowej, nie mogłem złapać powietrza, muszę tam jak najszybciej jechać.
-Który szpital? -
- Medical Th Center- byłem już przy wyjściu, moi pracownicy krzyczeli coś do mnie, ale miałem to gdzieś.
Teraz najważniejsza jest tylko Emily, mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało. Nie wiem co bym zrobił gdybym ją stracił. Choć dawno tego nie robiłem, to po drodze modliłem się żeby wyszła z tego cało.
Złamałem kilka przepisów jadąc tam, ale nie obchodziło mnie to teraz.
Nawet nie powiedziałem jej jeszcze, że ją kocham.
Zatrzymałem samochód przy wejściu do szpitala, jedna z pielęgniarek krzyczała, że tu nie można parkować więc rzuciłem jej kluczyki.
-Zrób z nim co chcesz-
Wbiegłem do środka i stanąłem przy biurku, siedziała tam pielęgniarka I przeglądała coś w telefonie.
-Szukam Emily Spears, gdzie ona teraz jest? -
Spojrzała na mnie.
-A może by się Pan tak najpierw przywitał? -
-Nie mam teraz na to czasu, mów gdzie ona jest do cholerny-
Zaczęła coś sprawdzać w komputerze.
-Nie ma u nas osoby o takim nazwisku-
To niemożliwe, przecież nie pomylił bym szpitali.
-A jednak jest, Pani Spears znajduje się teraz na trzecim piętrze, proszę się tam udać, może powiedzą Panu coś więcej-
Pobiegłem schodami, nie chciałem marnować czasu czekając na windę.
Gdy byłem na miejscu, od razu zobaczyłem Josslin I Shade. Joss ciągle płakała.
Bałem się, że stało się coś złego.
Podszedłem do nich.
-Co się dzieje? O co chodzi z tym wypadkiem? -
-Ktoś ją potrącił i uciekł. Policja już szuka tej osoby. Nikt nie widział kto to był. Przechodnie wezwali karetkę. Narazie nie wiadomo co z Em. Jest teraz operowana bo miała krwotok wewnętrzny, kazali nam czekać- powiedział Shade bo Joss nie była w stanie mówić.
Z każdą mijającą minutą byłem coraz bardziej przerażony.
Nie mogę jej stracić.
*****

Po dwóch godzinach drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Wyszedł z nich starszy lekarz.
Od razu do niego podeszliśmy.
-I jak poszło? -
-Przykro mi, zrobiliśmy co mogliśmy, ale się nie udało-
Nie, tylko nie to. Ona nie mogła umrzeć.
-Dlaczego Emily od nas odeszła? - krzyczała Joss ciągle płacząc.
-Emily? Jaka Emily? Myślałem, że rozmawiam z rodziną Pani Sary Grey, zaszło małe nieporozumienie, proszę mi wybaczyć-powiedział I odszedł.
Poczułem ogromną ulgę.
Wróciliśmy za swoje miejsca i czekaliśmy na jakieś informacje.
Shade namawiał Josslin, żeby wróciła do domu. Nie powinna się tyle denerwować w ciąży, ale ona nie chciała się stąd ruszyć.
Po chwili drzwi znów się otworzyły I wyszła z nich tym razem kobieta.
-Czy jest tu rodzina Pani Spears- udaliśmy się w jej stronie.
-Jestem doktor Sasha Volk. Udało nam się powstrzymać krwotok, pacjentka jest oprócz tego mocno poobijana i ma złamaną rękę. Niestety nie udało nam się uratować ciąży, uderzenie w brzuch było zbyt mocne-
Jaka ciąża, nie mogłem w to uwierzyć.
-Emyli nie była w ciąży-
-Proszę mi uwierzyć, że była. To był trzeci tydzień, mogła o tym jeszcze nie wiedzieć-
-Kiedy możemy ją zobaczyć? - zapytał Shade.
-Myślę, że za jakieś dwie godziny, muszę już iść, mam kolejnego pacjenta-
Wróciłem na miejsce, poczułem na twarzy coś mokrego. To moje łzy. Nigdy nie płakałam.
Em była w ciąży, a teraz nigdy nie zobaczymy naszego dziecka.
Dlaczego to nas spotkało..
-Przykro nam- usłyszałem Joss, obok niej stał Shade i trzymał ją za rękę.
Wstałem z miejsca i zacząłem przewraca krzesełka, a później uderzać w ścianę.
Byłem zrozpaczony.
Czułem ogromny ból, nigdy nic takiego nie czułem.
Boję się też, jak Em zareaguje, gdy dowie się, że poroniła.
**
*******

Shade

Było mi przykro przez to co spotkało Emily i Andrew. Nie zasłużyli na to.
Andrew bardzo to przeżył, po swoim wybuchu siedział cały czas na krześle I patrzył w ścianę.
Bałem się o Joss i nasze dziecko, dlatego starałem się cały czas namówić ją żeby wróciła do domu, ale ona nie chciała mnie słuchać, nawet jak mówiłem, że ja tu zostanę.
Nie chcę zostawić tu swojej przyjaciółki.
Mam nadzieję, że policja złapie tego bydlaka przez, którego doszło do tego wszystkiego.

*************

Andrew

Joss i Shade wrócili już do domu, po krótkim zobaczeniu Em.
Byłem teraz sam w jej pokoju. Na twarzy miała pełno zadrapań, a jej ręką była w gipsie.
Odkąd przewiezli ją do tej sali obudziła się tylko raz na chwilę, ale nie można było się z nią skontaktować. Lekarz mówił, że jest w szoku i potrzebuje teraz czasu.
Wcześniej zadzwoniłem do swoich rodziców i powiedziałem im o wszystkim, oboje płakali z powodu Em i tego, że nigdy nie poznają swojego wnuka. Po mojej twarzy też leciały łzy. Chcieli tu przyjechać, ale powiedziałem im, że nie muszą.
Wyobrażałem sobie małą dziewczynkę podobną do mnie lub do Em.
To straszne co nas spotkało. A osoba, która do tego sprowadziła zginie, już ją się o to postaram.
*****

Emily obudziła się dopiero następnego dnia po południu.
Dziękowałem za to Bogu.
Rano był tu Bruno i Patricia, odwołali swoje wakacje, gdy dowiedzieli się co się stało.
-Andrew gdzie ja jestem? Co to za miejsce? -
-Jesteś w szpitalu, wczoraj gdy wyszłaś z pracy potrącił cię samochód podczas przechodzenia przez pasy, musieli cię operować bo miałaś krwotok wewnętrzny-
-Już pamiętam. Też samochód jechał tak szybko, że nie miałam szansy uciec-zaczęła płakać. Przytuliłem ją I trochę się uspokoiła.
-A widziałaś może kto prowadził? To ułatwiło by sprawę policji-
-Nie widziałam kto tam był, to działo się za szybko-
Tak dobrze było trzymać ją w ramionach. Cały czas uważałem na jej gips. Musiałem teraz powiedzieć jej o najtrudniejszym.
-Kochanie chce ci coś jeszcze powiedzieć -złapałem ją za ręce -Byłaś w ciąży, ale podczas potrącenia doszło do jakiś komplikacji i straciliśmy nasze dziecko-
Na jej twarzy pojawił się najpierw szok, a później smutek.
-Nie płacz Emily, poradzimy sobie jakoś, nie będzie to łatwe, ale razem damy radę-
-To moja wina, nie powinnam tam wtedy przechodzić. Mogłam wrócić od razu do domu-
Nie chciałem tego słuchać, to łamało mi serce.
-To absolutnie nie jest twoja wina. Rozumiesz mnie? -
-Kłamiesz, to tylko moja wina, przeze mnie nasze dziecko odeszło-
-Kochanie zrozum mnie, że jedyną winną osobą jest osóba, która prowadziła ten samochód, nikt więcej-
Uspokoiła się trochę.
Musiałem jej powiedzieć co czuje.
-Emily muszę Ci coś powiedzieć - spojrzała na mnie swoimi zaplakanymi oczami - Kocham Cię, żałuję że nie powiedziałem Ci tego wcześniej-
-Oh Andrew ja też Cię Kocham tak bardzo-
Zacząłem ją całować.
Razem poradzimy sobie z każdym złem

*********

Emily

Obudziłam się w nocy. Andrew spał na krześle obok mojego łóżka. Nie budziłam go, powinien teraz odpocząć. Wcześniej przekonywałam go żeby wrócił do mieszkania i wrócił rano, ale on nawet nie brał tego pod uwagę.
Nie miałam pojęcia, że byłam w ciąży, zawsze się zabezpieczaliśmy.
A teraz nigdy nie zobaczę naszego dziecka, nie dowiem się do kogo byłoby podobne.
Wszystko mnie bolało.
Nienawidziłam osoby, która doprowadziła do tego, że znajduje się w szpitalu.
Nie życzę nikomu tego co nas spotkało.
To straszne uczucie stracić swoje nienarodze dziecko

###
##
#

Nieznajomi✔️[Two Souls II]Where stories live. Discover now