Rozdział 20

9.6K 299 4
                                    

Emily

Byłam spóźniona to pracy, a to wszystko przez Andrew i jego propozycje wspólnej kąpieli.
Wpadłam zdyszana do firmy, akurat z windy wychodził Bruno, miał na sobie granatowy garnitur i białą koszule. Mimo swojego wieku potrafił dobrze się ubrać.
-Przepraszam za spóźnienie, porostu nie słyszałam budzika-
-Spokojnie, nic się nie stało, właśnie wychodzę, na 12 miałem umówione spotkanie, mogłabyś je odwołać? -
Nie dopytywalam dlaczego, poprostu to zrobiłam.
Później poszłam przygotować sobie kawę bo rano nie miałam na nią czasu.
Pijąc ją wybrałam numer Kate, ale nie odebrała.
Trudno, spróbuję jeszcze raz później.
Do gabinetu weszła Patricia.
-Emily skarbie jak miło cię widzieć-
-Panią również.. To znaczy Ciebie-
Przypomniało mi się, że nie lubi gdy mówię do niej Pani.
-W sobotę idziemy na bal charytatywny, Bruno ma tam odebrać nagrodę za pomoc pewnej fundacji, oczywiście jesteś zaproszona z osobą towarzyszącą-
-Z przyjemnością tam przyjdę, ale nie wiem czy kogoś przyprowadzę-
-To już twój wybór, ważne tylko żebyś ty tam była, bal odbędzie się w hotelu Scince na Pool Street o 20-
Zapisałam sobie to w kalendarzu.
-Bruno u siebie? -
-Nie, niedawno wyszedł, ale niedługo powinien wrócić-
-W takim razie będę w jego gabinecie, mogłabyś zrobić mi cappuccino? -
-Pewnie-
Mój telefon zasygnalizował nową wiadomość.

KATE: Potrzebuje teraz wszystko przemyśleć, odezwę się jak będę gotowa.

JA: Będę czekać.

Martwiłam się o nią, napewno nie jest jej teraz łatwo z tym wszystkim.

*******

Andrew

Wyszedłem z restauracji, gdzie miałem spotkanie z ważnym klientem, wszystko poszło po mojej myśli i moje konto niedługo wzbogaci się o kilka milionów.
Musiałem to oblać.

Chciałem podzielić się tą wiadomością z Em, ale gdy wyciągnąłem telefon zobaczyłem, że mam wiadomość od Toma.

TOM: Słyszałem, że wszystko poszło tak jak chciałeś, moje gratulacje. Co powiesz na świętowanie w Helior?

W sumie przyda mi się męski wieczór.

JA: Dzięki stary, możemy się dzisiaj napić. Spotkajmy się tam około 21.

Przed restauracją czekał na mnie mój kierowca Henry.

-Dzień dobry Panie Rivera, dokąd jedziemy?-
-Do mnie-
Zająłem miejsce z tyłu. Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem, że mam nieodebrane połączenie od mamy, dziwne bo nie słyszałem żeby dzwoniła. Zignirowałem to, zajmę się tym później.
Zatrzymaliśmy się pod moim wieżowcem.
-Dziękuję Henry-
-Nie ma za co panie Riviera-
Lubiłem go, był dobrym pracownikiem. Będę musiał dać mu jakąś premie. Wiem, że jego rodzinie to się przyda.
Wziąłem moją teczkę i wysiadłem z samochodu.
Była dzisiaj deszczowa pogoda więc przebiegłem odległość między samochodem, a wejściem.
W holu spotkałem portiera, który przywołał mi windę.
-Dziękuję Colin-
Wiechałem na swoje piątro. Wszedłem do środka i od razu nalałem sobie whiskey.
Wyszedłem na balkon i myślałem o Emily, chciałem dzisiaj ją zobaczyć, ale jestem już umuwiłony. Wyobraziłem sobie jej usta błądzące po moim ciele i jej brązowe oczy wpatrzone we mnie.
Cholera..musiałem wziąć zimny prysznic, ale to nie wiele pomogło. Może siłownia mi pomoże.
**
Byłem w taksówkę, która wiozła mnie do Helior, swój samochód zostawiłem w garażu bo zamierzam się dzisiaj dobrze bawić.
-Należą się 22 dolary-powiedział kierowca taksówki, podałem mu studolarowke i wysiadłem.
Wyszedłem do środka, lokal był prawie pusty. Przy barze zobaczyłem stojącego Toma i Harrego.
-Już jestem, możemy zacząć świętowanie, ja stawiam-oboje przyjęli to z z entuzjazmem.
Wziąłem dwie butelki whisky, jedną szampana i przenieśliśmy się do stolika. W lokalu pojawiało się coraz więcej osób.
-Jeszcze raz moje gratulacje, wiemy że długo pracowałeś nad tym kontraktem-
-Masz rację, dlatego dzisiaj tu jesteśmy żeby to świętować-
Po kilku kolejkach Tom poszedł na parkiet z jakąś przypadkową dziewczyną, która się do nas dosiadła.
Ja zostałem z Harrym i właśnie zaczynaliśmy kolejną butelke.
-Jak tam u twoich braci? Ostatnio byłeś w Miami i nic o tym nie mówiłeś -
-U nich dobrze jak zawsze, Mia miała urodziny więc musiałem tam jechać-
-Ile ona ma już lat? Ostatni raz widziałem ją jak miała pół roku-
Miałem mu odpowiedzieć, ale do naszego stolika dosiadły się dwie kobiety. Obie miały na sobie obcisłe sukienki i tonę makijażu.
-Witajcie Panowie, co tacy przystojniacy robią tu sami? -
-Opijamy sukces kolegi- powiedział Harry i wskazał na mnie.
-Może postawicie nam drinka żebyśmy mogli się lepiej poznać? -
Zamówiłem im mohito, miały na imię Zoe i Sharon.
Zoe już prawie siedziała na kolanach Harrego, jego ręką była pod jej sukienką, ale jej to nie przeszkadzało bo ciągle się uśmiechała.
-Czym się zajmujecie drogie panie? -
-Jesteśmy tancerkami w Pink Girl-
-Więc to stąd te wspaniałe ciała-
Po kilku minutach Harry i Zoe gdzieś zniknęli, domyślam się gdzie są. W końcu Harry to niezły podrywacz.
Sharon położyła dłoń na moim kolanie, ale nie podobało mi się to. Wolałbym żeby obok siedziała Em. Ona nie miała na sobie tyle makijażu.
Odtrąciłem jej ręką, a ona popatrzyła na mnie zaskoczona.
-O co chodzi? Myślałam, że pójdziemy się zabawić-
Jeszcze nie dawno bym to wykorzystał, ale dzisiaj nie mogłem bo to nie Em.
Nie miała rudych włosów tylko czerne, jej oczy nie były brązowe tylko zielone.
Nie podobało mi się to, chciałam nigdy nie byłem wybredny.
-To źle myślałaś, spadaj stąd. Idź do Harrego, on nie pogardzi trojkącikiem-
Odeszła od stolika z oburzoną miną.
Zapłaciłem rachunek, wysłałem wiadomość do chłopaków, że wychodzę choć i tak pewnie jej nie przeczytają bo mają już zajęcie.
Wyszedłem na zewnątrz, ciągle padał deszcz, na szczęście przed budynkiem stała jedna taksówka. Wiem dokąd muszę się oddać.
-Poproszę na Brooklyn, tylko szybko-
-Postaram się-
Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu, zostawiłem kierowcy spory napiwek, choć wcześniej rzadko to robiłem.
*************

Nieznajomi✔️[Two Souls II]Where stories live. Discover now