Rozdział 28

9.3K 288 6
                                    

Emily

Nasz pobyt w Las Vegas minął bardzo szybko. Każdego dnia widziałam coraz to lepsze miejsca, a wieczorami Andrew zabierał mnie do różnych restauracji żebyśmy poznali inne smaki. Później udawaliśmy się do naszego apartamentu i dalszą część wieczoru spędzaliśmy w jacuzzi popijając szampana lub wino.
Na pewno  będę chciała tam kiedyś wrócić.
Byłam już u siebie w domu. Andrew przywiózł mnie i pojechał do firmy bo zaszły jakieś małe problemy.
Byłam trochę smutna bo za dwa dni moja mama obchodziła by swoje 50 urodziny, powinna tu jeszcze być. Brakowało mi ich.
Rozpakowałam swoją torbę i włożyłam ciuchy do prania. Byłam zmęczona po podróży więc poszłam się na chwilę położyć.

******

Musiałam zasnąć bo, gdy się obudziłam było już ciemno. Wciąż miałam na sobie ubrania. Po chwili zorientowałam się, że ktoś puka do drzwi. Przestraszyłam się, że to może być Matt. Po cichu wstałam i poszłam do drzwi, spojrzałam w wizjer i zobaczyłam, że stoi tam Andrew.
Otworzyłam drzwi i wypuściłam go.
-Wyglądasz jakbym cię obudził, dzwoniłem do ciebie, ale nie odbierałaś więc zdecydowałem się przyjechać-
-Położyłam się kilka godzin temu u musiałam zasnąć, dobrze że mnie obudziłeś-
-Zamówię nam coś do zjedzenia. Na co masz ochotę? -
-Masz coś przeciwko tacos? Dawno tego nie jadłam i tak nasza mnie ochota-
-W takim razie już zamawiam-
Sięgnęłam po swój portfel żeby uszykowac pieniądze, ale wyrwał mi go z ręki.
Jaki on jest apodyktyczny..
-Chyba coś ci już o tym mówiłem, że nie pozwolę, aby moja kobieta płaciła za nas, nie wiem z jakimi facetami się wcześniej spotykałaś, ale ja taki nie jestem-
-Nie chcę tylko być twoją utrzymanką-
-Uwierz mi, że nią nie jesteś, jesteś kimś o wiele ważniejszym-zaczął składać pocałunki na mojej szyi, a po chwili przeniósł się na szczenkę, aż dotarł do ust. To było bardzo przyjemne.
Przerwało nam dopiero pukanie do drzwi.
Szybko się uwieli z tą dostawą.
Andrew odebrał nasze tacos i postawił na szafce w kuchni.
Zaczełam otwierać pudełko.
-Ale to pięknie pachnie, aż zrobiłam się głodna-
-Więc nakładaj to kobieto bo mi też chcę się jeść-żartował Andrew
Nałożyłam nam I usiedliśmy do stołu.
-Jak było dziś w pracy? Nie byłeś zmęczony po nocnej podróży? -
-Nie, podróż to była sama przyjemność, a w pracy kilka razy zachciało mi się spać, ale wypiłem kilka kaw i było już lepiej-
Zrobiło mi się gorąco na wspomnienie tego co robiliśmy w samolocie.
-Nie powinieneś pić tyle kawy, to nie zdrowe-
-Oj tam, nie marudź kochanie, lepiej tu chodź jak już zjadłaś-
-Jeszcze nie skończyłam, to jest takie pyszne, że muszę jeść powoli. A masz już nową sekretarke? -
-A co chcesz objąć to stanowisko? Pomyśl sobie jak blisko byśmy byli. Mógłbym cię przelecieć kiedy tylko bym chciał-
Uśmiechnęłam się, ale on ma bujną wyobraźnię.
-Zostanę w obecnej pracy, bardzo ją lubię-
-Na pewno tego nie chcesz? Zastanów sie- popatrzył na mnie sugestywnie ruszając brwiami.
-Zdecydowanie zostanę u siebie-
Przypomniało mi się, że chciałam go o coś zapytać
-Za dwa tani wypadłyby urodziny mojej mamy, chciałabym tego dnia iść na cmentarz, poszedł byś tam ze mną? -
Słysząc moje pytanie wstał z miejsca i podszedł do mnie, uklepnął przy moim krześle I złapał mnie za ręce.
-Oczywiście, że tam z Tobą pójdę. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć-
-Dziękuję, jesteś kochany-
Przeszliśmy do salonu.
-Rozmawiałeś ostatnio ze swoimi rodzicami? -
-Nie jakoś nie miałem na to czasu-
-Powinieneś do nich zadzwonić, na pewno się o ciebie martwią, słyszałam nie raz jak mówili, że powinieneś częściej się do nich odzywać-
-Mam pomysł. Może pojedziemy do Shokan w następnym tygodniu? Powiemy im przy okazji, że jesteśmy razem-
Bałam się trochę, nie wiedziałam jak zareagują słysząc tą wiadomość.
-Dobrze, możemy tam jechać, na pewno będą szczęśliwi, że ich odwiedziłeś-
***************

Andrew

Emily zasnęła na kanapie wtulona we mnie.
Podniosłem ją i zaniosłem do sypialni wcześniej przebierając ją w jedną z moich koszulek, którą zostawiłem tu jakiś czas temu.
Wyglądała pięknie, gdy spała tak spokojnie. Muszę w najbliższych dniach bardzo ją wspierać, na pewno urodziny jej mamy nie będą dla niej łatwą sprawą.
Ale tak jak powiedziałem wcześniej zawsze przy niej będę.
Gdy byliśmy w Las Vegas i ona akurat się z czegoś śmiała uświadomiłem sobie, że ją kocham, nie miałem co do tego wątpliwości.
Nigdy nie sądziłem, że ten dzień kiedyś nadejdzie.
Nikt nie sprawia mi tyle radości co ta cudowna kobieta.
Będę musiał ją przekonać żeby wprowadziła się do mnie. I tak większą część czasu spędzamy razem, więc równie dobrze może zamieszkać zamieszkać ze mną. Nie będzie musiała opłacać czynszu i będzie mogła zaoszczędzić trochę pieniędzy.
**

Emily

Dwa dni później

Nadszedł ten dzień, pogoda chyba odzwierciedlała mój nastrój, od rana ciągle padało. Nie miałam siły wstać z łóżka. Andrew powinien tu niedługo być, objecał że zabierze mnie na cmentarz.
Wczoraj dzwoniła do mnie Joss, pytała czy ma mnie dzisiaj odwiedzić, ale powiedziałam jej, że spędzę ten dzień z Andrew.
Wstałam z łóżka i zaczęłam się szykować.
Załozyłam czarne cygarerki I granatówą bluzkę z długim rękawem. Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie kawę, ale przypomniało mi się, że ostatnio się skończyła i zapomniałam kupić nową. Nalałam sobie szklankę wody.
Było mi niedobrze, chciałam ten dzień mieć już za sobą. Ciągle chciało mi się płakać.
Przez okno w salonie zobaczyłam, że Andrew już tu jest. Nie czekałam jak wejdzie tylko od razu do niego poszłam. Musiałam go przytulić.

************

Andrew

Gdy Em wyszła przed blok od razu wziąłem ją w objęcia, nie mogłem patrzyć na to jak cierpi. Czułem jak się trzęsie a po chwili zaczęła płakać.
-Nie płacz kochanie-glaskałem ją po plecach.
-Nie mogę przestać, to silniejsze ode mnie. Oni nie powinni umierać. Chciałabym żeby byli tu ze mną-
-Wiem kochanie, chodźmy już bo ciągle pada, nie chce żebyś była przez to chora-
Na szczęście mam w samochodzie parasol, wezmę go, gdy dojedziemy na miejsce.
Otworzyłem jej drzwi, a później sam wysiadłem do auta.
Było dzisiaj bardzo zimno, więc włączyłem ogrzewanie.
Calą drogę pokonaliśmy w ciszy. Próbowałem coś mówić do Em, ale ona nic nie odpowiadała.
Gdy dojechalismy na cmentarz zaczęło jeszcze mocniej padać, słychać było grzmoty, nadciągała burza.
-Poczekaj chwilę, w bagażniku mam parasol-
Rozłożyłem go i poszedłem żeby otworzyć jej drzwi.
Zauważyłem, że przestała płakać, było mi z tym trochę lepiej.
Jedną ręką trzymałem parasol, a drugą obejmowałem Em.
Szliśmy w ciszy, widzę że potrzebowała tego więc jej to dałem.

*****

Emily

Cały wczorajszy dzień spędziłam z Andrew. Gdy wróciliśmy z cmentarza od razu poszłam do łóżka. Nie miałam na nic siły. Andrew próbował mnie zmusić, żebym coś zjadła, ale nie mogłam nic przełknąć. Siedział ze mną cały czas i ignarował swój dzwoniący telefon. Ciągle starał się mnie pocieszyć. Poprosiłam go żeby opowiedział mi o swoim dzieciństwie, zrobiło mi się po tym trochę lepiej.
Choć wczoraj tego po sobie nie pokazałam to byłam mu za to bardzo wdzięczna.
****

Byłam już w pracy. Miałam dużo pracy przez to, że wczoraj mnie nie było. Mój służbowy telefon co chwilę dzwonił. Miałam ochotę go wyłączyć.
Na dodatek, gdy wchodziłam do firmy to polamał mi się obcas i prawie się przewróciłam, na szczęście obok przechodził Greg i udało się mu mnie złapać. Dobrze, że miałam tu schowane inne buty na zmianę.
Greg pierwszy raz nie odkąd się znamy nie próbował mnie nigdzie zapraszać. Odbyliśmy tylko, krótką rozmowę dotyczącą spraw zawodowych.
Byłam tak zapracowana, że nie zauważyłam jak przy moim biurku stanęła Patricia. Wyglądała dobrze jak na swój wiek w szarym kombinezon
-Oh witaj Patricio, nie widziałam jak weszłaś-
-Wybacz Emily, nie chciałam cię przestraszyć. Wpadłam tylko na chwile- mówiła szybko ciągle się uśmiechając.
-Widzę, że jesteś bardzo zadowolona, czyżbyś miała zostać niedługo babcią? -
Wiem, że bardzo jej na tym zależy.
-To nie to, ale mam nadzieję, że niedługo nią zostanę. A wracając do tematu to Bruno pierwszy raz od kilku lat bierze urlop i zabiera mnie na Zakynthos, to taka piękna wyspa na Morzu Jońskim-
Widziałam gdzie to jest, moi znajomi ze studiów często tam jeździli.
-Gratuluję, obojgu dobrze wam zrobi taki wyjazd-
Po rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a później Patricia poszła do Bruno, a ja mogłam wrócić do pracy.

*****

Wyszłam z firmy kilka minut po piętnastej.
Chciałam iść do pobliskiej piekarni, więc zdecydowałam się na spacer.
Nie opłacało się na tak, krótkim odcinku brać samochodu.
Weszłam na przejście dla pieszych, byłam już w połowie, gdy zorientowałam się, że jakiś samochód pędzi w moją stronę. Nie miałam szans na żądną reakcje, wszystko działo się za szybko.
Później nic więcej nie widziałam, słyszałam tylko jakiś hałas.

###
##
#

Nieznajomi✔️[Two Souls II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz