Leonardo
Szelest liści skutecznie zniszczył cały nastrój. Gwałtownie się od siebie odsunęliśmy... Policzki Razii były uroczo zaróżowione... Modliłem się w duchu, bym nie wyglądał tak samo. Odwróciłem głowę w kierunku odgłosu i ujrzałem młodą, zaspaną, rudą łuczniczkę, która pocierając oczy, szła w naszym kierunku... Kątem oka spojrzałem na Razia, która przymknęła powieki i zacisnęła szczękę... Była zdenerwowana tym, że nam przerwali... W głębi duszy nawet mi to schlebiło...
- Warta się jeszcze nie skończyła – odparłem w miarę spokojnie, dobudzając dziewczynę, która wyraźnie spięła się, słysząc mój głos...
- Ja chciałam się tylko załatwić – oznajmiła, patrząc na mnie zawstydzona... Jej policzki przybrały czerwony odcień, niemal zlewając się z burzą rudych włosów...
- Dobrze– przytaknąłem i dodałem – nie wychodź poza obręb światła ogniska... - skinęła głową oddalając się, a ja grzecznie odwróciłem wzrok, dając jej odrobinę prywatności... Nie trwało to jednak długo... Usłyszałem przerażony wrzask dziewczyny, który w jednej chwili postawił wszystkich na równe nogi... Sięgnąłem po łuk i wystrzeliłem grot w chwili, gdy wilcze szczęki wciągnęły dziewczynę w ciemność... Strzała wbiła się w ziemię, centymetr od zwierzęcia. W mgnieniu oka pojawiła się reszta watahy, tworząc ruchomy kłąb sierści, kłów i pazurów... Podbiegłem na granicę, napinając cięciwę... W uszach dudnił mi pełen agonii krzyk i odgłos rozrywanego ciała i łamanych kości... Bezradny opuściłem łuk wiedząc, że jest już za późno... Po chwili, która zdawała się być wiecznością krzyk ustał i słyszałem tylko złowrogie warczenie i wycie jedzącego stada... Lekka poświata ognia dawała wgląd na rozbryzgującą się krew, części ciała i odłamki kości... Po moim kręgosłupie przebiegł zimny dreszcz, skrzywiłem się ledwo zauważalnie... Żal mi się zrobiło dziewczyny... Nikt nie zasługuje, by umrzeć w ten sposób...
- Megan! - krzyk Willa przywrócił mnie do rzeczywistości... Biegł w moją stronę z łukiem gotowym do strzału. W ostatniej chwili chwyciłem go w pasie, odciągając jak najdalej...
- Puść mnie! - krzyczał w mieszaninie bólu i złości, usilnie starając się uwolnić z mojego uścisku... - muszę jej pomóc! - przyznam się, że z trudem udawało mi się go utrzymać...
- Ona nie żyje! - odkrzyknąłem, kiedy jego emocje zaczęły mi się udzielać... Próbował mnie odepchnąć, ale nie doceniał mojej siły. Wykorzystałem jego energię przeciw niemu i uwzględniając siłę grawitacji, odwróciłem go twarzą do siebie...
- Nie żyję, już za późno! - krzyknąłem zły na siebie, że nie byłem w stanie jej pomóc... Potrząsałem jego ramionami, lecz kiedy zobaczyłem łzy w jego oczach dodałem łagodniej – nie pomożesz jej, przykro mi... - Łuk wypadł mu z dłoni, a on sam upadł na kolana, ukrywając twarz w dłoniach... Jego ciało drżało w cichym szlochu... Nathan ukląkł obok Willa i głaskał go opiekuńczo po włosach i plecach, starając się go pocieszyć... Jego oczy również wyrażały ogromny ból... Odruchowo oparł się o tors przyjaciela, szukając w nim siły i wsparcia... Spojrzałem na twarze pozostałych z sercem tłukącym się o żebra, nie potrafiłem go nawet pocieszyć... Ręce mi się trzęsły i miałem wrażenie, jakby w moich żyłach zamiast krwi płynął lód. Oddech przyspieszył, jakbym przebiegł maraton, choć nie ruszyłem się z miejsca... Czułem, że wilki zaatakują raz jeszcze, że ogień nie jest już bezpieczną barierą. Nie ochroni nas... Rozglądałem się nerwowo dookoła, podwajając wszelką czujność...
- Musimy ruszać – oznajmiłem zimno, choć w uszach nadal szumiało... Musiałem się opanować, żeby bezpiecznie wyprowadzić ich z lasu...
- Nie próbowałeś jej nawet ratować – szepnął Will zachrypniętym głosem i spojrzał na mnie zaczerwienionymi od płaczu oczami... W jego głosie pobrzmiewała pretensja, jakbym to ja wepchnął ją w stado głodnych bestii. Uchyliłem usta oburzony, jednak zamknąłem je wiedząc, że na tę chwilę przemawia przez niego cierpienie...
YOU ARE READING
Rebelianci
General FictionValehande to piękne państwo na południu Ognistych Wysp. Ludzie wiedli tam spokojne i beztroskie życie, do czasu... Kiedy rządy przejął nowy Konsul, w tym wspaniałym kraju prym zaczął wieść terror... Głód, śmierć i niewolnictwo to tylko wierzchołek g...