01. Nawet superbohaterów nachodzą wątpliwości

6.5K 284 329
                                    

Spojrzałam na nocne niebo pełne połyskujących gwiazd. Siedząc niemal na szczycie wieży Eiffla, miałam wrażenie, jakby istniały tylko te srebrne punkciki zatopione w nieskończonym granacie. I ja. Stąd wszystko wydawało się prostsze, spokojniejsze, bardziej możliwe. Nie docierały tu nocne dźwięki miasta: żadnego szumu samochodów, trąbienia, głosów ludzi. Zupełnie nic oprócz wiatru, który rozwiewał mi włosy. Mogłabym spędzić tu wieczność, zapomnieć o swoim życiu jako Marinette, jako Biedronka. Zacząć gdzieś indziej. Od nowa. Gdzie nikt mnie nie zna. Tabula rasa. Ale wciąż... wciąż tu byłam; pogrążona w swych marzeniach i przytłoczona przykrą rzeczywistością.

„Znowu wszystko zepsułaś" – powiedziała Alya, kiedy po raz kolejny musiałam wybierać pomiędzy nią a ratowaniem Paryża. Minęły kolejne trzy lata bycia Biedronką, podczas których zaczęłam tracić wszystko inne. Nigdy nie chciałam zostać superbohaterką, więc dlaczego ta druga tożsamość zabierała mi wszystko, co należało do Marinette? Kim byłabym, gdyby Biedronka nigdy nie istniała?

Westchnęłam głęboko, podciągnęłam kolana do piersi i schowałam twarz w ramionach, starając się jak najbardziej skulić. Chciałabym zniknąć. Jak długo miałam jeszcze poświęcać każdą cząstkę swej duszy dla dobra świata? Czy mi nic się nie należało od życia?

Najpierw zaczęłam zawodzić rodziców. Ucieczki co noc, żeby patrolować miasto, w końcu wyszły na jaw razem z całą resztą przewinień jak notoryczne spóźnienia do szkoły, zasypianie na lekcjach i ostatecznie rany po walkach. Mama i tata myśleli, że wpakowałam się w jakieś nieciekawe towarzystwo i że to ich wina. Pytali się, gdzie popełnili błąd, dlaczego tak bardzo zmieniłam się, a ja nie mogłam im powiedzieć prawdy. Zawiodłam ich jako córka – Marinette, podczas gdy Biedronka dalej była okazem nieskazitelnego dobra i odpowiedzialności. Rodzice pewnie woleliby mieć taką córkę jak Biedronka, a nie jak ja.

Później przyszła kolej na Alyę. Obiecałam jej, że przyjdę do studia telewizyjnego M6, gdzie udzielała swojego pierwszego wywiadu. Wybrałam ratowanie świata przed zagładą zamiast wspierania przyjaciółki w ważnym dla niej momencie życia. A moja wymówka? Moja wymówka brzmiała tak: korki, wypadek, przepraszam. I tyle. Znowu życie Biedronki było ważniejsze. Jednak nie sądziłam, że Alya może być tak wściekła. Właściwie, nigdy nie zakładałam tej możliwości, ponieważ gdzieś w głębi serca wiedziałam, że to się wydarzy. Że skończy się nasza przyjaźń, ponieważ wybiorę Biedronkę.

Teraz musiałam ponieść konsekwencje. Tylko, czemu to aż tak bolało?

Załkałam cicho, a mój głos poniósł wiatr ku Paryżowi. Piękny Paryż – miasto miłości, więc dlaczego czułam się taka samotna? Pierwsze łzy spłynęły po policzkach, spadając na czerwony kostium w czarne kropki. Nawet teraz Biedronka była przy mnie, nie opuszczała mnie na krok. Beze mnie nie znaczyła nic, ale z nią Marinette była niczym.

Chciałam móc wykrzyczeć całemu światu, że ona i ja to ta sama osoba, ale nigdy nie odważyłabym się tego zrobić. Zaryzykować życie rodziny i przyjaciół, żeby samej być szczęśliwszą? Nie byłam aż taką egoistką. Wystarczyłaby mi jedna osoba, która by mnie pokochała. Tylko tyle i jednocześnie aż tyle.

Co prawda, Adrien nadal zajmował znaczną część mojego serca i moich myśli, ale zdawałam sobie sprawę, że między nami nigdy nic nie będzie. On był niczym książę, a ja nie zasługiwałam nawet na miano żaby. Dzieliło nas zbyt wiele, żeby cokolwiek mogło połączyć. Dla niego byłam niezdarą Marinette, przyjaciółką z klasy, która za każdym razem, gdy go widziała, zaczynała się jąkać. Aż sama miałabym po pewnym czasie siebie dość.

Z tego całego towarzystwa został mi tylko Czarny Kot, który, o ironio, należał do życia Biedronki. Za dużo razem przeszliśmy, żebym nie mogła go nazwać przyjacielem. Zapewne przy pierwszym spotkaniu ani on, ani ja nie sądziliśmy, że kiedykolwiek znajdziemy się w takim miejscu, w którym obecnie trwaliśmy. Każda kolejna walka z akumami zbliżała nas do siebie, jednak nie potrafiłam przestać kochać Adriena. Związek z Kotem byłby prostszy i przede wszystkim możliwy, ale wciąż... moje serce należało do kolegi z klasy. Dlatego ostatnimi czasy unikałam Kota, uciekając zaraz po walce. Mimo tego teraz tak bardzo chciałabym, żeby mnie ktoś przytulił, niezależnie czy byłby to Adrien, Czarny Kot, czy chociażby Władca Ciem. Pragnęłam bliskości, ciepła drugiej osoby, a zamiast tego owiewał mnie zimny wiatr, który był równie samotny jak ja. Oboje tułaliśmy się po świecie, nie znając dnia, w którym w końcu przestaniemy wciąż brnąć do przodu. Dnia, w którym zatrzymamy się i spojrzymy do tyłu na pustkę, którą zostawiliśmy.

Miraculum: Stay with meWhere stories live. Discover now