10.

5.8K 121 2
                                    

-Nasari-
Spróbowałam otworzyć oczy. Było strasznie jasno. Byłam w szpitalu? No tak przecież kłótnia o prędkość, placz Davida, samochód, przytrzymywanie huntera i Davida, walenie głową o szyby, zemdlenie. Cholera gdzie David? Zaczęłam szybciej oddychać. Do sali wpadli lekarze.
-Prosze jej dać coś na uspokojenie.
-Gdzie David? gdzie moj syn?!- mówiłam spanikowana.
-Prosze się uspokoić wszystko jest z nim dobrze.
-Co z hunterem?-spytalam
-Wyszedł cało ma lekki wstrząs mózgu i złamana rękę.
-A David? ma jakies obrażenia?
-Tylko malutkie zadrapania
-Moge go zobaczyć? Prosze.
-Powinna pani odpoczywać, czeka na zewnątrz pani brat i przyjaciele. Ale dobrze zaraz poproszę pielęgniarkę aby go przyniosła.
-Jak długo śpię?
-Około 2 dni jezeli Bedzie dobrze to po jutrze Panią wypuścimy. Pani syn narazie jest na obserwacji. Życzy pani sobie żeby ktoś tu wszedł?
-Ja tak, może tu wejść mike?
-Dobrze juz wołam.
***
Jakieś 10 minut później pielęgniarka przyniosła mi Davida, a do sali wszedł Mike. Zostaliśmy we troje ja, David i on.
-Ja..-zaczęłam
-Kim dla Ciebie jest aron David i hunter?
-David to moj syn, Aron to ojciec Davida, a Hunter to moj przyjaciel.
-Czemu mi nie powiedziałaś że masz chłopaka i dziecko?
-Nie mam chlopaka.
-No to narzeczonego czy coś tam.
-Nic mnie nie łączy z aronem.
-Jest ojcem Twojego dziecka więc?
-Ja mike to trudna dla mnie rozmowa. Ja po prostu ugh.. Nie wiem dlaczego ale ja po prostu czuje, że powinnam Ci to powiedzieć. Jesteś dla mnie ważny i po prostu jak wyjdę ze szpitala obiecuje że wszystko Ci wyjaśnię. Nie skreślaj mnie mimo wszystko. Prosze zależy mi na tobie.
-Nastka okey, poczekam mam nadzieje, że mi wszystko wyjasnisz, bo też jesteś dla mnie ważna. Co kolwiek mi powiesz spróbuje to zrozumiec. Naprawdę Cię z nim nic nie łączy?-spytał
-Oprócz nienawiści? Nic.-rzekłam
-Ile juz ma?-spytał wskazując na Davida i uśmiechajac się do niego.
-9 i pol miesiąca.
-To juz duży-zasmial sie i spojrzał mi w oczy. Zaczął sie do mnie zbliżać i mnie pocalowal. Znów te motylki w brzuchu.-Cholera naprawdę mi na tobie zależy-szepnał, gdy się od siebie oderwalismy.
-Mi na tobie też.

*2 dni później*
Wyszłam ze szpitala. Davidem teraz zajmuje sie lilly, a ja siedzę w kawiarence i czekam na michaela.
O wilku mowa juz właśnie tu idzie.
-Zamawiałas coś juz?
-Nie czekałam na Ciebie.-właśnie podszedł do nas kelner.
-Dzień dobry co państwu podać?
-Co chesz myszko?-spytał mike patrząc na kelnera
-Poproszę sok pomarańczowy i może szarlotkę z lodami waniliowymi
-Dobrze, a co dla pana-spytał kelner patrząc cały czas na mnie
-Ja poproszę latte i także szarlotkę z lodami waniliowymi
-Dziękuje za państwa zamówienie-powiedział i odszedł.
-Myszko?-parsknełam śmiechem
-No co? pożerał Cię wzrokiem to była przysługa-powiedział
-Niech ci Bedzie.
***
Zdążyliśmy zjeść nasze zamówienie i mike spytał:
-To co opowiesz mi wszystko?
-Opowiem to jest dla mnie trudny temat. Cholera ale nie tu okej?
-okej znam świetne miejsce.

***
Oczywiście nie obyło się bez kłótni kto płaci, wyszło na mike'a bo dał pieniądze po czym pociągnął mnie do wyjścia.

*****************
JaSzprycha widać rozdział? Hah

Good girl~5 SOS Where stories live. Discover now