28

3.4K 84 3
                                    

Nasari pov
Minęły trzy dni odkad poklocilam sie z Michaelem i odkąd Hunter jest w szpitalu.
Minely terzy trzy dni odkąd go nie widziałam. Siedzialam u siebie w pokoju. Nie chciałam nigdzie wychodzić.
Wiem że nie wiadomo co z Hunterem bo zabronił powiedzenia komuś czego kolwiek. Jestem tak cholernie samolubna.

Jest 2 w nocy a ja leżę patrząc sie w sufit. Chyba boje sie go odwiedzić. Boje się że tak jak reszta nie bede nic wiedzieć, nie będę mogła do niego wejść, a najgorzej jak nie bedzie sie do mnie odzywac.
Jezu jestem cholernym tchórzem. Musze sie ogarnąć i iść do niego..

Wstałam i się ubrałam. Wzięłam kurtkę założyłam buty i wyszłam z domu. Szłam w kierunku szpitala.

***
Jestem przed salą w której leży Hunter. Wiem że zabroniono kazdemu tam wejść.
-Nasari?-spytal Nick?!
-Nick?! Pracujsz tu?
-Em tak. Znaczy zajmuje się Hunterem. Ja odebrałem telefon jak zadzwonił po karetkę..
-To zadzwonił po karetkę?
-Tak. Nie bez powodu..
-Eh. Rozumiem.. Wiem że zabronił mówić komukolwiek co sie stało ale naprawde sie martwie.
-Powiem ci, chodz na kawę.-uśmiechnął sie i ruszylismy do kawiarni w ktorej byly autoamty z kawami.

Nick postawił mi kawę i sobie kupil. Usiedliśmy przy stoliku z naszą kawą.
-Nie zabronił ci mowic?-spytalam
-Zabronił, zaczy wszystkim oprócz ciebie..
-Dlaczego nie powiedziałeś tego Jack'owi lub lilly?
-Bo Hunter chciał zobaczyc czy sie pojawisz sama z siebie. Tak wlasciwie on byl pewny że nie przyjdziesz pi tym co ci zrobił.
-Ja.. Dalej go kocham to moj brat. Nigdy w życiu go nie zostawie. Dobrze w takim razie co mu jest?-spytalam zdenerwowana.

-Poklocil się z Jack'iem, zobaczyl ciebie i sie wystraszył. Poszedł do sklepu i kupił wódkę i papierosy. I coś jeszcze.. To znaczy zyletke. Poszedl do parku nad jeziorko. Pił i palił. Po chwili wziął leki uspokajające.
-Chcial sie zabic?-spytalam
-Nie do konca.. Jack podczas klotni spytal sie go czy bral leki. Oczywiscie ich nie wziął. Dlatego nas jeziorkiem chcial je wziasc. Zapomnial że leki i wodka do zły pomysł. Po chwili zaczal sie ciąć.. Wyczytal w internecie że to pomaga na ból psychiczny.
W pewnym momencie leki zaczęły działać a jemu sie wszystko przypominać. Pare razy pociągnął tak mocno że musieliśmy szyc rany.
Przypomnialo mu sie że. Po wodce i lekach mozna umrzec. Zaczął panikowac i zadzwonił na 112 gdzie ja odebralem. Przyjechała karetka ale byl nie przytomny. Obudził sie raz ale potem znow zemdlal. Zabrali go do szpitala. Miał płukanie żołądka i założyliśmy szwy. Obudził sie po wszystkim jak wiezlismy go na sale. Wtedy prosił mnie żebym nikomu nie mowil. I wpadli jack i lilly. No a hunter nie chcial nikogo widzieć tylko prosił abym nikomu nie mówił oprócz ciebie. Koniec..

Jezu.. Stala się mu krzywda. On sie pociął przez to że mnie nie bylo?
Przez to że mnie uderzył?
-Jak on sie czuje?
-Fizycznie nie jest źle. A psychicznie gorzej..
-Moge do niego wejść?-spytalam
-Chyba śpi i nie pozwolił ale trudno. Idz.. Tylko go nie zamęcz i nie zostawaj zbyt długo. Musisz też odpocząć.
-Okej. Dziękuję. Dozobaczenia.-rzeklam i poszlam pod salę Huntera.

Stałam przed nią niewiedząc czy mam wejść czy nie.
Raz kozie śmierć.
Weszlam po cichu do sali..

Good girl~5 SOS Where stories live. Discover now