24

3.5K 90 1
                                    

Tak jak obiecałam jest rozdział.
Uwierzcie miałam totalny brak weny. Meczylam sie z tym rozdzialem caly dzień. Pewnie dlatego jest taki do dupy..
Miłej nocy :) Dobranoc ❤

Hunter pov
Panikowalem do tego stopnia, że cały drżałem. Cholera co mam zrobić?
Dobra muszę zadzwonić po pomoc.
Okej może na 112?
Boże jak mi słabo! Wziąłem telefon z kieszeni i drżącą ręką wybrałem numer "112". Kliknąłem zieloną słuchawke i wziąłem na głośno mówiący. Po chwili już usłyszałem głos operatora.

-Dzień Dobry z tej strony operator numer 14. W czym mogę pomóc?-odezwał się jakiś chłopak.
-Jaa nie chciałem przysięgam ja nie myślałem. Naprawdę..
-Proszę sie uspokoić, Co sie stało? Gdzie pan jest? Jak sie pan nazywa?
-Nazywam sie Hunter, Hunter Jonson, jestem w parku.. Na ulicy **** koło jeziorka. Ja naprawde nie wiedziałem. -Hunter?! Co ci sie stało?
-Znassz mnie?
-Tak to ja Nick White.
-Nickk? Jezu czemu mam takiego pecha..-spytałem sam siebie. Nick pracuje u nas w gamgu. Jest lekarzem i przemyca narkotyki. W tej chwili ma zwolnienie bo złamał rękę. Pewnie dlatego pracuje jako operator.
-Co ty zrobiłeś stary?
-Boże błagam nie mów nikomu, naprawdę nie chciałem!-krzyknałem
-Okej nikomu nie powiem ale mów.
-jaa.. Nie chcacy polknalem tabletki uspokajające i popiłem wódką..
-Co zrobiłeś?!
-Naprawde nie wiedziałem że to tak działa.. I tak jakby troszkę się pokaleczylem...
-Czym?
-żyletką?
-Chciałeś sie zabić?-spytał.
-Przysięgam że nie. Jezu co ja zrobiłem?!
-wysłałem do Ciebie karetkę. Jak sie czujesz? Coś Cię boli?-pytał
-Słabo mi.. Chyba zemdle..-nie skończyłem bo zobaczylem mroczki przed oczami po czym ciemność.
***
Otworzyłem oczy. Na demną klęczał jakiś facet po 30. Chyba ratownik.
-halo! Słyszysz mnie?-pytał potrząsając mnie za ramiona.
-Ja nie chcialem...-mamrotałem.
-Coś cie boli? Kiedy to sie stało?-spytał
-Nie chciałem..-szepnąłem i znów chyba zemdlałem.

Nasari pov
Wzięłam Davidka na ręce i przytuliłam go.
-Kocham Cię bardzo mocno skarbie-szepnełam.

Minęło 15 minut odkąd oni pojechali i 5 odkąd pojechał Zack.
Powiedział, że musi coś załatwić i że wróci jutro.
Siedziałam z Davidkiem i zaczelam karmić go obiadkiem ze słoiczka. Po paru minutach uslyszalam dzwonek do drzwi. Wstałam razem z Davidkiem na rękach i podeszlam do nich. Wiedziałam kto to. I bardzo sie balam. Poprawilam brudnego od obiadku Davidka na biodrze i otworzylam drzwi.

Przede mną stały cztery twarze. Dwie ktore lubie, jedna której nienawidzę i ostatnia.. Nie wiem co czuje widząc ją. -Em.. Chłopaków nie ma. Pojechal..-Nie skończyłam bo dwóch z nich mnie przytulilo. Trzeci patrzył z zazdroscią a czwarty miał obojętny wyraz twarzy.

Czy jeśli wam powiem, że trzecim z nich jest Ashton to uwierzycie? Bo ja nie wierze ale to prawda. Mój brat patrzy z zazdroscią jak Cal i Luke mnie przytulają.

-Jezu nic ci nie jest. Martwilem się!-krzyknął Calum. Luke odchrzaknął.-Em znaczy ja i Luke sie martwilismy..
Tym razem Ash odchrząknął.-Okej wszyscy sie martwilismy sie..
Parsknełam śmiechem.
-Emm.. Puscicie mnie? Zgniatacie Davida.-powiedzialam dość cicho.
-Jeszcze chwila.-rzekł Luke i wtulil sie jeszcze bardziej. Uslyszlam prychnięcie ale nie jestem pewna czyje.
-Okej starczy-rzeklam i odsunelam sie od nich. Cal, Mike i Luke weszli do środka zabierając Davidka.

Natomiast Ash stał i sie patrzył na mnie.-Em.. Wchodzisz?-spytalam.
Wystraszylam się gdy podniósł ręce.
On spojrzał na mnie z bólem?!
Przytulił mnie mocno i wtulil sie w zaglebienie mojej szyii.
Co sie dzieje?
-Przepraszam Cię za wszystko-nie bylam pewna czy to powiedział bo mówił strasznie cicho.-Zmienie sie obiecuje. Nie weme już tego..-szepnął.
Poczułam dziwne wibracje i że moja koszulka staje sie mokra..
Przytulając go miałam 4 pytania.

Czy Ashton naprawde płakał?
Czy naprawde sie zmieni?
I co ma namysli mówiąc że "już tego nie weźmie"?
Czy naprawdę go tak nienawidzę?

Good girl~5 SOS Where stories live. Discover now