Rozdział 10

1.5K 54 1
                                    


- Boże jaka jestem zmęczona.

Powiedziałam położyłam się na schodach przed szkołą, dając sobie plecak na głowę.

- EJ co się stało?

Usłyszałam glos Nath'a.

- Jestem zmęczona. Można by tą kawę przełożyć?

- Jasne.

Powiedział i chyba poszedł, a ja wstałam i napisałam do Jana, żeby po mnie przyjechał.

Po dwóch minutach przyjechał, a ja niechętnie wstałam i pojechaliśmy do domu.

Gdy weszłam od razu dostawał laga, bo w salonie siedziało z czterech chłopców. W tym Leo i Nath. Zaraz. Nath?! On ma jakieś super moce, że tak szybko się tu znalazł czy co?

- Yyy hej.

Powiedziałam niepewnie i poszłam do kuchni, słysząc po kolei hej, cześć albo najlepsze jak się masz śliczna😂.
Gdy weszłam do kuchni od razu podeszłam do lodówki po moje smothie.
Hmm jedno mnie nie pokoi. Gdzie jest Anna.

- Janie?

Spytałam się go, gdy przechodził.

- Tak panienko?

- Gdzie jest Anna?

Zapytałam z troską.

- Anna jest na macierzyńskim.

Odpowiedział i poszedł. Iii Anna będzie miała małego bobaska.

Dobra trzeba się przebrać. Wyszłam z kuchni pokryjomu i już byłam na schodach i już miałam postawić stopę na pierwszym schodku, ale Leo mnie zawołał.

- Ej Melanie chodź tu na chwilkę.

Odwróciłam się z uśmiechem, a patrzyłam na Leo wzrokiem zabójcy.

- No?

Zapytałam, biorąc łyk zimnego napoju.

- Skoro jest piątek to postanowiliśmy z chłopakami gdzieś pojechać. Tak na trzy cztery dni.

Yhmm daleko od domu, szkoły to okej, ale ja na 4 nie wyrzytych chłopaków to będzie wyczyn.

- Okej, a po co mi to mówisz?

Zapytałam.

- No jedziesz z nami. Możesz wziąć Calum'a i Holly.

- A Angel?

Teraz Angel jeździ raz z mamą, a raz z Janem, bo tam na sesje i coś tam, ale wraca dzisiaj.

- Ohh zapomniałem o tym sierściuchu.

Westhnął Leo.

- Jaki śierciuch?!

Podeszłam i go walnęłam w klatkę piersiową.

- Dobra pies i może jechać, ale już nie bij. A właśnie nie wiemy gdzie chcemy jechać.

- Hmm, a tak przy okazji to jestem Melanie.

Powiedziałam do dwóch bliźniaków.

- Ivan Martinez.

Powiedział jeden blondyn

- Marcus Martinez.

Powiedział kolejny blondyn.

(Bliźniaki Martinez)

- Czekajcie.

Skoczyłam szybko do siebie do pokoju, przy okazji odłożyłam plecak. Wzięłam jakąś różową bransoletkę i zeszłam na dół.

- Dobra, bo nie pamiętam, który to Ivan?

- Ja.

Podniósł rękę, a ja do niego podeszłam i założyłam mu tą bransoletkę.

- EJ ja też chcę mieć taką.

Oburzył się Markus.

- Nie, bo nie będę was rozróżniać, a teraz gdzie wy chcecie jechać?

Zapytałam i usiadłam na moim fotelu.

- Też jeszcze nie wiemy.

- Ej, a może Malibu?

Zapytał po chwili Nath.

- O! Tak! W końcu się opale! To ja idę się spakować.

Powiedziałam i poszłam do pokoju. Wyciągnęłam małą walizkę i się zaczęłam pakować, a właśnie muszę napisać do Holly i Calum'a.

Ja:
Kochana pakuj się jedziemy do Malibu!

Holly❤:
Okej. Będę u was za 20 minut.

Ja:
Okej.

Dobra jeszcze Calum. Napisałam do niego, a on mi od razu napisał, że może.

- Melanie mamy już hotel zarezerwowany! Jedziemy za pół godziny! Dwoma samochodami!

Usłyszałam głos Leo, więc dokończyłam się pakować.

Gdy usłyszałam dzwonek pobiegłam na dół i zobaczyłam w drzwiach Jana z Angel, a za nim chyba wszyscy, co z nami jadą.

- Angel!

Krzyknęłam, a piesek zeskoczył z Jana i do mnie podbiegła.

- No cześć kochana dawno się nie widziałyśmy.

Mówiłam do Angel, a inni się zaczęli śmiać.

- O boziu jaki on jest słodki.

Podbiegła do mnie Holly.

- Nie on, a ona.

Skarciłam ją.






Rozdziały będą jednak o 20

Miłość za pieniądzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz