YOLO VII {17}

744 97 18
                                    

-Taehyungie- sapnął Jungkook, delikatnie głaszcząc głowę, śpiącego na nim nastolatka. Łapki czerwonowłosego znajdowały się pod koszulką Jeona, ogrzewając się już tak parę godzin, co wcale by nie przeszkadzało mężczyźnie, gdyby nie odgłos spuszczanej wody w łazience. Mały gość musiał się już obudzić, co oznaczało, że chwila spokoju zostanie im całkowicie odebrana już za parę minut. -Mały, wstajemy- złożył szybki pocałunek na czółku chłopca.

-Kookie, a nie mogę jeszcze pospać?- wymruczał, odwracając się tyłem do Jeona i zatapiając twarzyczkę w poduszce. Ciche westchnięcie pełne rezygnacji opuściło usta biznesmena. Wiedział, że z tym chłopcem nie ma nawet najmniejszych szans. 

-A mogę zostać tu z tobą i nie przejmować się tym, że w każdej chwili może przyjść tu gosposia lub Nasun?

-Zamknij się i po prostu mnie przytul- jęknął niezadowolony chłopak, samemu biorąc rękę biznesmena i oplatając ją sobie wokół pasa. Na szczęście na odzew nie musiał długo czekać, ponieważ Jeon przyciągnął chłopca bliżej siebie, składając motyle pocałunki na odsłoniętym karku czerwonowłosego. Młodszy co chwilę pomrukiwał, niczym słodki kociak, odchylając lekko głowę tak, aby dać jak najwięcej miejsca ustom Jungkooka. Nie przeszkadzało im, że dziewczynka zdana jest na łaskę starszej kobiety, której obowiązkiem było zajmowanie się domem. -Jungkookie, zrobisz nam śniadanie?- najsłodszy z możliwych tonów uciekł z jego ust, by przekonać bruneta do odciążenia go z tego obowiązku. 

-Dobrze wiesz, że moje umiejętności są na poziomie tych Nasun, a jeżeli dobrze pamiętasz, to wylała na siebie całą szklankę soku. 

-Czyli znowu ja?- może i chciał zrobić teraz scenę, ale usta Jeona skutecznie go odwodziły od tego pomysłu. Czuł się, jakby te były stworzone do pieszczenia jego skóry. 

-Tak, Tae- odpowiedział krótko, starając się nie zaprzestawać tak subtelnych porannych przyjemności. 

-Skoro tak- wyplątał się z uścisku mężczyzny.- To idę pod prysznic- uśmiechnął się w stronę biznesmena, który wciąż nie dowierzał, że chłopiec właśnie wyrwał mu się z rąk. Nastolatek, chwilę wcześniej zabierając rzeczy ze swojej torby, wszedł do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Pozostawił mężczyznę samego ze sobą, jakby czekającego na zbawienie. Nie miał motywacji by wstać, więc po prostu tego nie robił. Ruszył się z miejsca dopiero, gdy czerwonowłosy przemknął do kuchni. 



Było koło godziny dwunastej, gdy każdy był gotowy do wyjścia na kolejny, długi spacer. Czarny pies, którego na smyczy trzymała dziewczynka, wesoło merdał ogonem, idąc tuż przy niej. Dwójka mężczyzn szła trochę z tyłu, nie spuszczając z oczu swoich dwóch największych skarbów. 

-Uwielbiam, gdy spędzamy wspólnie weekendy- powiedział Jungkook, wkładając dłonie do kieszeni. 

-Ja również, panie Jeon- zachichotał młodszy, zaraz podbiegając do swojej siostry i pokazując jej stado kaczek idących tuż przy brzegu małego jeziorka. 

-Czemu oppa się tak wlecze?- wyszeptała dziewczynka do ucha swojego braciszka.

-Bo on zabezpiecza tyły przed bandytami i innymi złymi ludźmi, którzy mogliby chcieć cię porwać, królewno- odpowiedział równie cicho. 

-Dae przecież nasz wszystkich obroni!- pisnęła, na co pies, po usłyszeniu swojego imienia, od razu zareagował odwróceniem się w ich stronę.

-Przed czym ma nas bronić?- spytał biznesmen, który w końcu znalazł się przy rodzeństwie Kim. 

-Przed wszystkim!- odpowiedziała, jakby to w jakikolwiek sposób miało rozjaśnić Jungkookowi sytuację. Jeon zmarszczył brwi, nie do końca rozumiejąc o co chodzi w całej tej konspiracji. Uznał jednak, że gierka Nasun i Taehyunga musi być niegroźna, bo jak takie urocze istotki miałyby coś niepokojącego zaplanować. 

-Wiesz, Dae to pies obronny. Nic dziwnego, że nie pozwoliłby na skrzywdzenie kogokolwiek z nas- klęknął przed dziewczynką, by być z nią na równej wysokości. 

-Bo TaeTae powiedział, że ty idziesz z tyłu, żeby nikt nas nie zaatakował. To piesek broni nas od przodu, tak?

-Właśnie tak, kruszynko- odpowiedział brunet, głaszcząc ją po główce. Wziął od niej smycz, szybko przekazując ją nastolatkowi. Sam za to chwycił głośno śmiejącą się dziewczynkę, aby posadzić ją sobie na ramionach.- Widzisz, teraz ty jesteś bezpieczna u góry, a ja i Dae będziemy bronić naszą księżniczkę.

-Jestem księciem- bąknął cicho, rumieniący się nastolatek. 

-Tak, oczywiście, wasza wysokość- parsknął Jeon, ruszając powoli przed siebie. Dużymi dłońmi trzymał chude nóżki dziewczynki, którymi ta minimalnie ruszała w przód i w tył. Taehyung dogonił swoich towarzyszy, którzy w spokoju rozmawiali na najnormalniejsze, codzienne tematy, co było niemal tak naturalne, jak oddychanie czy przełykanie śliny. Przez bardzo krótką chwilę, przez głowę nastolatka przeszła myśl, że czuje się jak w idealnej rodzinie, którą mógłby tworzyć właśnie z biznesmenem, dzieckiem i psem u boku, z którymi w każdej wolnej chwili chodziłby na spacery, zakupy czy do wesołego miasteczka. Szara rzeczywistość niestety wyglądała tak, że z Jeonem nie łączyło go nic prócz przyjaźni, w której czasami występowały drobne czułości, bo Jeon nawet nie chciał z nim uprawiać seksu, a dzieckiem jest jego bardzo chora, wspaniała, młodsza siostra, która w każdej chwili może trafić do szpitala. 


---
WOWOWOOO
Tysiąc wyświetleń, jestem w niebie, nie, żeby coś
Buzibuzibuzi

Where my money [ vkook taekook ] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now