Everybody II YOLO XVI {33}

619 80 11
                                    

Nastolatek, niczym walczące zwierzę, rzucił się w stronę szefa swojego chłopaka, którego dość szybko dopadł. Okładał tors starszego, dłońmi zaciśniętymi w piąstki. Przy każdej serii uderzeń mówił za co Namjoon dostaje. Biznesmen był tak zdezorientowany, że nawet się nie odsunął od licealisty, który swoją drogą, nie wymierzał wyjątkowo mocnych ciosów.

-To za to, że ich okłamywałeś, to za to, że nazwałeś mnie panienką- pociągnął noskiem. - To za to, że źle mówiłeś o Kookim, a to za Jina, o którym nie chciałeś mówić! Jesteś takim dupkiem, że najchętniej, to bym wydłubał ci oczy, a potem je podeptał!- I mało brakowało, a waleczny tygrysek wcieliłby słowa w życie. Na szczęście Jeon pozbierał się z podłogi i wziął w ramiona swojego walecznego chłopca. -I nie obchodzi mnie to, że zapłaciłeś mi kupę kasy za ten głupi projekt!

-Ej, maluchu, już jest okej- uśmiechnął się Jeon, który czuł się, jakby spadł z drugiego piętra. Dla swojego chłopca mógł zignorować każdy ból, nawet ten spadania z budynków.

-Yoongi hyung? Wszystko w porządku?- Hoseok powoli podszedł do mężczyzny, który ze skwaszoną miną pocierał obolałą dłoń.

-Chyba przesadziłem. Przepraszam, Namjoon- rzucił do wciąż oszołomionego mężczyzny.

-Nie, spoko, nic się nie stało- machnął dłonią, patrząc się w randomowy punkt przed sobą.

-Skarbie, mam nadzieję, że odkupisz to krzesło- uśmiechnął się Jin, podchodząc do swojego mężczyzny, by poprawić mu kołnierzyk od przemoczonej wodą koszuli. - Dobra, już nie jestem na ciebie zły. Chodź do kuchni, przyłożę ci lód- powiedział, gładząc ramię szarowłosego.

-Ja też przepraszam- warknął wściekły Jeon, który pod wpływem spojrzenia nastolatka od razu zmienił ton.- Też przesadziłem.

-Ale hej- krzyknął Jimin.- Mieliśmy przynajmniej pokaz walk!

-Cicho siedź, Spierdolimin- powiedzieli wszyscy oprócz Jina, który nigdy nie słyszał tego określenia.

-A jeżeli mam być szczery, to ja wciąż czekam na jedzenie.- powiedział Min, przewracając oczami, gdy Hoseok cały czas przyglądał się jego zranionej dłoni- Hobi, jesteś kochany, ale dziękuję, nic i tak teraz z tym nie zrobisz.

-Zaraz wam coś przyniosę- powiedział Jin, prowadząc swojego mężczyznę do kuchni.









-Nawet nie wiesz, jak mi ciebie szkoda, króliczku- powiedział nastolatek, gdy wchodzili do domu po wieczornym spacerze z psem.

-Wydaje mi się, że słysząc to zapewnienie setny raz, nie przekonam się bardziej- zaśmiał się, zamykając drzwi wejściowe na klucz.

-Ale muszę ci powiedzieć, że wyglądałeś bardzo gorąco, gdy byłeś taki zły- zatrzepotał zalotnie rzęsami.- Może nie tak gorąco jak pod prysznicem, ale prawie- dodał, opierając swoje dłonie na ramionach biznesmena. Przesunął łapki na jego kark, by przyciągnąć większe ciało do siebie.

-Czyli co? Prysznic i łóżko?- spytał, ocierając swój nos o ten chłopca.

-Prysznic i łóżko- potwierdził, kiwając głową z entuzjazmem. Złapał Jungkooka za rękę, ciągnąc go w stronę łazienki.
Zawsze, gdy byli razem, najzwyklejsze, codzienne czynności nabierały innego, dużo bardziej intymnego znaczenia. Obydwaj traktowali wszystkie te małe rzeczy jako coś ICH.







-Dlaczego ty się tak ociągasz?- szepnął nastolatek, wypychając bioderka w stronę dłoni mężczyzny, która specjalnie omijała najbardziej erogenne miejsca na ciele chłopca.

-Bo uwielbiam się tobie przyglądać, gdy tak na mnie patrzysz- ucałował jego opuchnięte wargi.- Więc przeciągam ten moment najbardziej jak tylko mogę.

-Nawet nie mogę się na ciebie gniewać, gdy mówisz mi takie ładne rzeczy- powiedział cichutko, wplątując paluszki we włosy swojej miłości.- Ale mam już na ciebie wielką ochotę, Kookie, więc mógłbyś- nim nastolatek skończył mówić, ciepłe, wilgotne i odpowiednio przygotowane palce Jeona zaczęły spełniać nieme prośby rozgrzanego ciałka pod nim. -Oh boże.

-Wolałbym, żebyś to moje imię mówił takim pięknym głosem- rozbawiony biznesmen nie przerwał żadnej z pieszczot, obcałowując szyję swojego chłopca.

-Tak, tak, jestem- odpowiedział kompletnie nieświadomy słów Jeona, gdy ten schodził ze swoimi pocałunkami coraz niżej. Gdy palce i usta Jungkooka pracowały na pełnych obrotach, odrobinę wyższy dźwięk uciekł z ust nastolatka.- Kookie, stop, stop, stop- szarpnął go niedelikatnie za włosy, oby spojrzał na niego z dołu.- Teraz ja chcę spróbować- powiedział nieśmiało, unosząc się na łokciach i normując oddech.

-A może najpierw skończę się zajmować tobą?- zapytał zdziwiony mężczyzna.

-Jeszcze będziesz miał dzisiaj bardzo dużo czasu, na kończenie tego, co zacząłeś- posłał mu słodki uśmiech, zamieniając się z nim miejscami.- Króliczku... Jest pewien problem o którym nie pomyślałem.

-O co chodzi, słoneczko?- uniósł się na łokciach.

-Bo nie mam pojęcia jak to zrobić, żeby było dobrze- powiedział cichutko, gryząc wnętrze swojego policzka.

-Po prostu się nie spiesz, nie rób nic na siłę i... Proszę cię, uważaj na zęby- uśmiechnął się delikatnie, składając szybkiego całusa na czółku swojego maleństwa. Opadł na poduszki, czekając na ruch ze strony szarowłosego. I mimo, że to co robił Taehyung było nieumiejętne, Jeon nie miał do niego żadnych pretensji czy zażaleń. Wiedział, że chłopiec się starał, chcąc zrobić wszystko, by dogodzić swojemu mężczyźnie. A Jeon po prostu to doceniał.
Rzeczą jasną jest, że na tym nie skończyli swojej nocy, która przepełniona była kolejnymi pierwszymi razami chłopca, westchnięciami i plątaniną dwóch ciał.



---
Lubię pisać takie sceny w ten soft sposób

BuzIBUZIBuzI

Where my money [ vkook taekook ] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now