6. Bliscy.

6.8K 464 37
                                    

Minął tydzień, odkąd Rafael i jego Bety zatrzymali się u Alfy Richarda. Z kolei pięć dni temu dowiedziałam się od Melissy, że nasi partnerzy nawiązali porozumienie i Richard zgodził się pomóc Rafaelowi odzyskać pozycję, w zamian za trwały sojusz między watahami. Jednak sama Melissa przyznała, że nie została powiadomiona, kiedy mają wyruszyć.

— Może Rafael nie chce, żebyś brała w tym udział? — zauważyła Clary, gdy omawiałyśmy tę sytuację. — Wiesz, w końcu jesteś jego bratnią duszą, czy coś, to pewnie nie chce narażać cię na niebezpieczeństwo.

— Też tak myślę — westchnęłam, sięgając po kolejną łyżeczkę lodów czekoladowych. — Ale umówiłyśmy się z Mel, że napisze mi wiadomość, gdyby chcieli wyruszyć bez zapowiedzi i na wszelki wypadek spakowałam już plecak, więc jestem gotowa.

— Serio masz zamiar za nimi jechać?!

Clary potrząsnęła głową z niedowierzaniem, a krzywo przycięte rude włosy zatańczyły wokół jej twarzy. Wydawała się szczerze oburzona tym pomysłem, a ja niemalże czułam, jak mnie mentalnie beszta.

— Po pierwsze — uniosłam palec, jednocześnie oblizując łyżeczkę — jestem Strażniczką Wilków. Po drugie, jestem przeznaczoną Alfy, Luną jego stada i tak dalej, więc muszę mu pomóc. Po trzecie, chcę, żeby wiedział, że nic się nie robi za moimi plecami. I po czwarte, jestem ciekawska.

Clary starała się mnie odwieść od tego pomysłu, który jej wydawał się szalenie głupi, ale ja już podjęłam decyzję. Moim priorytetem było wsparcie mężczyzny, z którym miałam spędzić resztę życia. Nie miałam zamiaru tego schrzanić.

Rozmowę przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Rudowłosa złapała za urządzenie szybciej ode mnie i odczytała SMS. Przez chwilę kiwała w skupieniu głową, jakby w zadumie, aż nagle zaczerpnęła gwałtownie tlenu.

— Cholera! Ta rozmowa była w złą, bardzo złą chwilę! Zawsze wiedziałam, że moje zdol...

Pospiesznie wyrwałam telefon z jej dłoni i odczytałam wiadomość.


Melissa Perłowy Kiełek: Wyjechali


Zawarczałam pod nosem. Zerwałam się z kanapy i pognałam do pokoju. Do przygotowanego plecaka wrzuciłam jeszcze telefon, ładowarkę i szczoteczkę do zębów, po czym szybko założyłam go na plecy. Zbiegłam po schodach, jednocześnie wiążąc włosy w kok na czubku głowy i klnąc w myślach na wilkołaki.

— Wiedziałam, że mnie nie powiadomi, drań jeden! — syknęłam do Clary, sznurując conversy. — Wiedziałam!

— Jak masz zamiar ich znaleźć?

Rzuciłam przyjaciółce ponure spojrzenie, na co się zapowietrzyła, machając rękami, jakby chcąc odpędzić złe duchy.

— Masz zamiar użyć JEJ?

Skinęłam głową i oblizałam nerwowo wargi. Clary skwitowała to prostymi słowami jesteś bardziej szalona niż ja, czemu nawet nie chciałam zaprzeczać. Rzadko korzystałam z mocy Wilczej Matki, ale to była chwila, gdy musiałam to zrobić. Przygotowywałam się na ten moment i nie było już odwrotu.

— Chyba pozostaje mi życzyć ci powodzenia.

— Dzięki, kochana — szepnęłam, obejmując ją ciasno ramionami. — Wyjaśnij mojej rodzinie, o co chodzi. Jakiś czas mogę być... niedostępna.

Rudowłosa pokiwała smutno głową i wypuściła mnie ze swoich objęć. Przez chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy, aż nagle jej pochmurną twarz przyozdobił szeroki, promienny uśmiech.

Strażniczka wilkówWhere stories live. Discover now