2.

4.5K 295 93
                                    

Przeczesał włosy dłonią, starając się skupić na lekcji. Dzień wcześniej ćwiczył do późna, choć pan Kang prosił go, żeby poszedł do domu. Przez to nie wyspał się, ale jakimś cudem przeżył kilka poprzednich godzin. Matematyka, na której teraz próbował się zmobilizować do pracy, była przedostatnią lekcją. Był już tak blisko powrotu do domu, że mało brakowało, a zacząłby wiercić się na krześle ze szczęścia.

Kiedy na przerwie podszedł do swoich przyjaciół, ci, którzy zobaczyli go dopiero teraz, czyli wszyscy oprócz Felixa, będącego z nim w jednej klasie, stwierdzili, że wygląda jak zombie.

— Nie wierzę, że to mówię, ale teraz przebiłeś mnie i moje czarne ciuchy — westchnął Changbin z przekąsem. — To ja jestem tym mrocznym w paczce!

Gdyby szesnastolatek miał więcej siły, zapewne uśmiechnąłby się i jakoś dogryzł starszemu, ale teraz mruknął jedynie:

— Przepraszam, hyung.

Reszta nie dociekała. Wiedzieli, jak taniec był ważny dla Hwanga. Po zobaczeniu jego sennej twarzy i worków pod oczami zaczęli się o niego bardziej martwić. Nie chcieli, żeby chłopak coś sobie zrobił, nie chcieli, żeby przedobrzył. Bali się, że zapomni o regularnych posiłkach i śnie.

Zaczęli rozmawiać, żywo gestykulując, ale Hyunjin się nie odzywał. Oparł się plecami o szafki, schował dłonie w kieszeniach i przymknął powieki, żeby choć na chwilę dać oczom odpocząć.

Nikt nie potrząsnął nim, nikt nie powiedział, żeby dołączył się do dyskusji. Nie wiedział, czy chłopaki nie zauważyli, że przysnął na stojąco. Nie wykluczał takiej możliwości, w końcu w dziewięcioosobowej grupie głośnych nastolatków trudno było dojść do słowa. Równie dobrze mogli jednak pozwolić mu odpocząć. Byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

***

Założył plecak i przewiesił przez ramię torbę sportową, czekając na Minho, Felixa i Chana. Mieli iść dziś ćwiczyć choreografię, a najstarszy nie tylko chciał sprawdzić, jak im idzie, ale też porozmawiać z panem Kangiem.

Mimowolnie przymknął oczy, opierając się ramieniem o ścianę. Minęło kilka minut, aż usłyszał zatroskany głos „lidera" ich grupy:

— Hyunjin, może odpuść sobie dziś, co? — Poczuł, że osiemnastolatek kładzie mu rękę na ramieniu.

— Nie mogę... — wyszeptał sennie, jeszcze nie do końca rozbudzony. — Muszę ćwiczyć...

— Hyunjin — powiedział twardo Felix; niski głos jego rówieśnika sprawił, że lekko się wzdrygnął. — Idź do domu. Nie wyglądasz dobrze.

Przez kilka minut Hwang zapewniał, że da radę pójść na zajęcia, ale trójka przyjaciół była nieugięta. Skończyło się na tym, że siłą odprowadzili go pod sam dom, choć przez to stracili kilka minut, które mogli wykorzystać na ćwiczenia. Im jednak to nie przeszkadzało — zdrowie chłopaka było dla nich ważniejsze niż występ.

Nie protestował aż tak bardzo, gdy zaczęli ciągnąć go w stronę mieszkania. Był zmęczony i nie zaprzeczał, ale tylko przed samym sobą. Dla chłopaków, dlatego, żeby móc z nimi tańczyć, był w stanie pójść na zajęcia i ćwiczyć, dopóki nie zemdleje z wycieńczenia.

Ale gdy wepchnęli go półprzytomnego do domu, pomogli zdjąć buty, przywitali się z jego mamą i pomogli pójść do pokoju, był im cholernie wdzięczny.

Chwilę potem ulotnili się tak szybko, że nie udało mu się powiedzieć nawet tego głupiego „dziękuję".

Przebrał się z mundurku szkolnego w piżamę, po czym runął na łóżko.

Jutro będę tego żałował, zdążył jeszcze pomyśleć, zanim udał się do krainy snu.

Dancer in the dark ⋄ Hwang Hyunjin ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora