3.

3.7K 255 133
                                    

a/n; dziś macie 3 rozdziały, bo komuś nie chciało się w ciągu tygodnia wejść na watt i wcisnąć 'publikuj'... potraktujcie to jako swego rodzaju nagrodę X'D

***

Faktycznie, następnego dnia żałował. Wypominał sobie, że spał, gdy mógł ćwiczyć. Oczywiście, chłopaki od razu to zauważyli. Znali się wystarczająco długo, żeby potrafili zobaczyć, że coś jest z nim nie tak. Próbowali jakoś wytłumaczyć Hyunjinowi, że nie powinien żałować, bo nie miał czego. Jednak mówienie, że sen był ważniejszy niż ćwiczenia, miałoby większy skutek, gdyby rzucali grochem o ścianę.

Szesnastolatek był zacięty. Wiedział to niemalże każdy, kto poznał go trochę bliżej. Nie lubił przegrywać. Ale jeszcze bardziej nie lubił odpuszczać. Ba, często nie umiał po prostu odpuścić — ale głównie, gdy chodziło o taniec.

Chciał być wystarczająco dobry. Dla rodziców, dla przyjaciół, dla wszystkich. Miał tak naprawdę jedną pasję, która z czasem stała się nieustającym wyścigiem, gdzie konkurował ze swoją wytrzymałością i umiejętnościami.

Jakkolwiek innych zastanawiało, jakim cudem Hwang Hyunjin nie miał dziewczyny, skoro z tą twarzą mógłby mieć każdą, nikt nie znał odpowiedzi. Ale nawet ci, którzy patrzyli na jego charakter, nie rozumieli, dlaczego jest singlem. Przecież był idealny.

Tak naprawdę przez cały ten czas jedynie próbował taki być. Wiele osób twierdziło, że już mu się to udało, ale dla niego zawsze było za mało — widział i czuł każdą, nawet tę najmniejszą pomyłkę z taką mocą, jakby zrobił najgorszy możliwy błąd.

Nienawidził siebie za to. Nienawidził swojego charakteru, bo tak trudno było mu się przed kimś otworzyć, nienawidził tego, jak łatwo potrafił się załamać po pomyłce i tego, jak dobrze potrafił to ukryć, by wszyscy wciąż mieli go za idealnego, przystojnego i przykładnego ucznia.

Objął kolana i oparł o nie policzek, wpatrując się w odbicie swojej skulonej postaci siedzącej na podłodze sali do ćwiczeń. Ponownie przyszedł tutaj wieczorem. I tym razem znowu się pomylił. Łzy zdążyły już wyschnąć, a jedynymi śladami po ataku histerii były zaczerwienione oczy, uchylone wargi i lekko drżące ciało.

— Jesteś do niczego, Hyunjin — wyszeptał, a słone krople ponownie popłynęły po jego policzkach.

***

Myślał, że podczas ćwiczeń z Minho i Felixem oraz przy pomocy Chana jeszcze jakoś uda mu się naprawić to, co nie wychodziło mu zarówno we wspólnej choreografii, jak i w tej solowej. Problem w tym, że w sali nie byli sami. Ba, nie ćwiczyli nawet w tej samej sali, co kiedyś.

Robiło mu się niedobrze na samą myśl, że oprócz ich trójki w tym samym pomieszczeniu będą ćwiczyły jeszcze cztery dziewczyny, bo pan Kang potrzebował wolnej sali i padło akurat na tę, w której oni wcześniej ćwiczyli.

Niech ktoś mnie obudzi, proszę.

Teraz był w kropce. Nie było mowy o tym, żeby zrobił jakiś błąd przed nieznanymi mu osobami, niezależnie od tego, jakiej były płci. Nienawidził, gdy ktoś patrzył na niego z tym zdziwieniem, współczuciem lub politowaniem. Nienawidził tego, że ludzie wymagali od niego bycia idealnym, nigdy nie pytając go o zdanie i zmuszając do sprostania ich wymaganiom.

Chrząknął, poprawiając koszulkę i włosy, starając się wyglądać nienagannie. Rozciągali się; przyszli zaledwie kilka minut temu.

Serce waliło mu jak oszalałe. Bał się. Czy to było dziwne? Obawiał się, że tak.

Musisz skupić się na choreografii, Hyunjin.

Gdy Minho włączył muzykę, a Chan ukucnął przed nimi, żeby wszystko widzieć, spojrzał w oczy swojego odbicia w lustrze, które wisiało na ścianie. Nie odrywał wzroku od brązowych tęczówek, zatapiając się w ich kolorze. Wydawało mu się, że oprócz niego w pomieszczeniu nie ma niczego ani nikogo — nawet zapalonego światła. Był tylko on, muzyka i ciemność, która otaczała go z każdej strony.

Poruszał się w rytm i każdy, kto obserwował go z boku, mógłby stwierdzić, że ruchy wykonuje bez wysiłku, jakby wszystko przychodziło mu naturalnie. Tak naprawdę, Hyunjin wkładał całe swoje serce chociażby w zrobienie kroku do przodu podczas tańca. Nawet te najłatwiejsze czynności były przepełnione miłością. Miłością, która jednocześnie była słodka i gorzka, szczęśliwa i smutna.

Ale jemu to nie przeszkadzało. W końcu miłość nie musiała zawsze być idealna. Nie była taka. Żadna. Miłość, jak wszystko inne, miała swoje wady i zalety, wzloty i upadki. I nic nie było w stanie tego zmienić, nie ważne, jak bardzo tego chcieliśmy. Taka była prawda, a chłopak o tym wiedział. Kochał taniec. Był dla niego wszystkim. Pasją, pierwszą miłością, sensem życia, czasami powodem łez i załamania nerwowego. Mimo wszystko wciąż kochał.

Powtarzali choreografię kilka razy. I za każdym razem nie słyszał uwag Chana. Do jego uszu docierała tylko muzyka i przyspieszony oddech. Odtwarzał ruchy jak w amoku, ale w rzeczywistości po prostu dał się porwać swojej miłości, która wskazywała mu, co zrobić dalej.

Był tak zajęty tańcem, że nie zauważył, iż do pomieszczenia weszło pięć dziewczyn, nie cztery, ale jedna z nich, zamiast ćwiczyć, usiadła pod ścianą, opierając się plecami o lustra.

Dancer in the dark ⋄ Hwang Hyunjin ✓Where stories live. Discover now