Od zmiany sali ćwiczeń minęło kilka dni. Do występu przed panem Kangiem zostały dwa tygodnie. I Hyunjin ani trochę nie słuchał zapewnień swoich przyjaciół, że to dopiero połowa czasu, który dostali na nauczenie się choreografii i z pewnością się wyrobią, zarówno jeśli chodzi o ich wspólny występ, jak i ten solowy Hwanga.
Ale dla niego czasu było za mało. Już dawno czuł się niekomfortowo, bo według niego dni mijały za szybko. Nie wierzył, że uda mu się dopracować wszystko i dopiąć na ostatni guzik. Nieważne, jak dobrze się czuł podczas tańca, nie wierzył. Po prostu nie potrafił.
Chociaż nawet nie próbował.
— Co powiecie na wypad do tej nowej knajpki dwie ulice dalej? — zaproponował Jisung, kiedy zebrali się pod szkołą po ostatnim dzwonku.
— Słyszałem, że mają dobrego kurczaka — wtrącił z szerokim uśmiechem Woojin, a reszta głośno wyraziła zgodę.
Przynajmniej tak myśleli. Nie zauważyli, że Hwang się nie odezwał.
— Ale tylko, jeśli Channie hyung płaci — mruknął Changbin, próbując wyswobodzić się z uścisku Felixa, choć wszyscy dobrze wiedzieli, że mu się to podoba.
Chan zaśmiał się nerwowo, mówiąc, że „dla moich ukochanych przyjaciół wszystko".
I wtedy kątem oka zauważył, że stojący obok niego dongsaeng nie wykazuje zainteresowania darmowym posiłkiem.
— Hyunjin, idziesz? — spytał, wyrywając szesnastolatka z transu, w który wpadł.
— J-ja... — zająkał się, zanim dotarło do niego, o co pytał go chłopak. — Nie, dzięki. Muszę poćwiczyć, przepraszam.
Odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę szkoły tańca, zostawiając przyjaciół lekko zszokowanych i zmartwionych.
***
— Jeszcze raz — powiedział do siebie, zamykając oczy i wzdychając głęboko.
Powtarzał choreografię już któryś raz, przestał liczyć po siedmiu. Nigdy jednak nie zatańczył od początku do końca. Był taki moment, w którym coś mu nie pasowało i nawet, jeśli uciekał do swojego świata, w pewnej chwili po prostu się zatrzymywał, jakby ktoś go sparaliżował. Wtedy zrywał kontakt wzrokowy ze swoim odbiciem, jego ciało zaczynało się trząść i upadał na podłogę.
Nie miał pojęcia, dlaczego tak się działo. Nie miał nawet siły, żeby o tym myśleć — za każdym razem, gdy lądował na panelach, wybuchał płaczem i musiał włożyć więcej wysiłku w zmuszenie się do wstania.
W pewnym momencie zabrakło mu łez. Cudem było, że nie zasnął, bo utrzymanie otwartych oczu kosztowało go dużo energii. Było już późno; powinien być już w domu.
Wciąż się trzęsąc, zabrał swoje rzeczy i spojrzał w oczy swojego odbicia jeszcze raz, zanim zgasił światło i wyszedł z pomieszczenia.
***
Droga do jego domu nie była długa. Tego dnia jednak ciągnęła się w nieskończoność. Ulice spowite były ciemnością, ale różniła się ona od tej, którą widział wokół siebie podczas tańca. Ta naturalna sprawiała, że nie czuł się bezpiecznie i coraz częściej przygryzał wargę, wzdrygając się przy każdym, nawet najcichszym dźwięku. Była przeciwieństwem jego ciemności. Tańcząc w mroku czuł się dobrze, komfortowo. Nie bał się braku światła wokół siebie. Z jakiegoś powodu ciemność nie sprawiała, że się bał. Była jego ochroną przed światem zewnętrznym, której tak bardzo potrzebował.
![](https://img.wattpad.com/cover/163004902-288-k130544.jpg)
YOU ARE READING
Dancer in the dark ⋄ Hwang Hyunjin ✓
FanfictionTańczył, jakby był we własnym świecie, otoczony zewsząd ciemnością, która zapewniała mu komfort. Ale gdy raz zobaczył światełko w tej ciemności, nie chciał już dłużej w niej trwać.