Rozdział 2

4.2K 295 31
                                    

Julie szykuje mnie na śniadanie. 

Chociaż robi wszystko sama, świetnie jej wszystko wychodzi. 

Spoglądam w lustro i zauważam, że wcale nie wyglądam tak źle, być może jest to zasługa Julie.

Po ostatnim zadaniu nadal mam blizny, szczególnie ta na brzuchu goiła mi się strasznie boleśnie, a teraz zaczyna powoli zamieniać się w bliznę, która będzie ze mną już na zawsze. 

- Możesz pójść ze mną? - Pytam patrząc na nią przez lustro.

- Simon jest w porządku nie musisz się go bać. - Odpowiada nie przerywając zaplatania mi włosów. 

Przydzielono mi nowego gwardzistę w ostatnim tygodniu i osobiście nic do niego nie mam. Wydawał się bardzo sympatyczny kiedy widziałam go pierwszy i jak na razie ostatni raz, gdy przyszedł się przedstawić, ale puki co wolałam go trzymać na dystans. 

Nadal czuję się nie swojo ze świadomością, że za drzwiami stoi totalnie nieznany mi mężczyzna, a nie Sam. 

- Wolę iść z tobą. - W tym momencie Julie podnosi na mnie wzrok.

Widać w nim bezradność, ale ostatecznie uśmiecha się i kiwa głową. 

- Nie ma sprawy. Cieszę się, że w końcu się przełamałaś. 

W pewnym sensie ja również się cieszę. 

Już nie mogę się doczekać aż w końcu zobaczę Dianę, dziewczyny no i Alex'a.

Julie otwiera mi drzwi, a przed nimi stoi wyprostowany Simon. 

- O Lady Willow. Cieszę się, że panienka ma już lepszy humor. Czy panienka wraca do swoich obowiązków czy to jednorazowy wypad?

Uśmiecham się do niego i przyglądam mu się uważniej. 

Jest jakoś w wieku Matt'a.

- Wracam.  

Simon uśmiecha się lekko. 

- I prawidłowo. - Mówi i uśmiecha się szerzej.

Po chwili Julie również wychodzi z pokoju i spogląda na gwardzistę. 

- Co tam Simon?

- Jakoś. - Uśmiecha się do niej równie przyjaźnie. - Rozumiem, że dzisiaj to ty odprowadzasz panienkę na śniadanie. - Julie kiwa głową. - Więc lepiej się pośpieszcie, bo już i tak jesteście spóźnione.  

Dlatego tak jak nam nakazał, kilka chwil później kierujemy się do jadalni.

Pierwszy raz od prawie miesiąca wyszłam z pokoju. 

Dziwna odmiana, ale brakował mi tego miejsca, chociaż kojarzy mi się z wielkim nieszczęściem i bólem. 

Spoglądam na Julie i od razu ciśnie mi się jedno pytanie. 

- Wy się znacie z Simonem?

- Tak, to znajomy Matt'a. - Spogląda na mnie. - Jest naprawdę w porządku. 

Kiwam głową. 

Wierzę jej. 

Przychodzę odrobinę spóźniona, a moje przyjście nie ubiega uwadze innych.

Już na korytarzu słyszałem szepty na mój temat. 

Wszystkie twarze są skierowane na mnie i każda ma dokładnie taki sam szok wypisany na twarzy.  

Na całe szczęście nie ma króla, ale nie ma też Alex'a, którego pragnęłam zobaczyć. 

Chciałam, żeby wiedział, że wróciłam. 

ZwyciężczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz