Rozdział 23

4.4K 310 69
                                    

Siedzieliśmy z Chrisem do późna i rozmawialiśmy o przeszłości. Głównie o mojej.

Był bardzo ciekawy jak wyglądało u mnie, dlatego
opowiedziałam mu jak mniej więcej przebiegło całe moje dzieciństwo.

Opowiedziałam mu nawet o naszych planach jakie kiedyś mieliśmy z Will'em.

Żeby wyjechać jak najdalej.

Zacząć lepsze życie.

Oczywiście razem z mamą.

Opowiadałam mu aż do wieczora.

Wtedy przyszedł do nas strażnik, który pilnował wejścia do lochów i przyniósł nam jedzenie.

Zjadłam pierwszy raz dzisiaj.
Sama się zastanawiam jakim cudem udało mi się nie zemdleć podczas zadania.

Wtedy właśnie Chris poprosił strażnika o audiecję u króla.

Chciał nadal negocjować chociaż ja i tak od początku wiedziałam, że nic to nie da.

Byłam pewna, że król mu odmówi spotkania, a ten ku zdziwieniu nawet samego Chrisa się zgodził.

Dopiero jak poszedł przypomniałam sobie pytanie jakie chciałam mu zadać.

Skoro był księciem i w ogóle. To dlaczego teraz nazywa się Christopher Frost?

Przed dobre kilkadziesiąt minut siedziałam sama, a wokół mnie panowała totalna cisza.

W pewnym momencie usłyszałam jakieś hałasy i doskonale znajomy mi głos.

- Masz mnie wpuścić! Jestem przyszłą księżną i jeżeli mnie nie przepuścić to twoja głowa pożegna się z resztą ciała! Możesz być tego pewny!

Nagle usłyszałam jak ktoś idzie korytarzem.

Patrzyłam cięgle przed siebie i tylko kątem oka widziałam jak strażnik otwiera kratę.

Natalie weszła do mojej celi, ale nie miałam zamiaru na nią spojrzeć, a ona przez chwilę tylko na mnie patrzyła nic nie mówiąc.

W końcu miałam dość tego milczenia i jej ciągłego gapienia się na mnie.

- Co tu robisz? Jeszcze ci mało? - W końcu nie wytrzymała i na nią spojrzałam. - Przyszłaś zobaczyć jak nisko upadłam? możesz się cieszyć. Wygrałaś. Jest tak jak chciałaś. I co czujesz się z tym lepiej?

- Willow przestań. Wcale nie przyszłam, żeby się nad tobą pastwić. Chciałam sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku.

- Ta... a jak celowałaś do mnie z pistoletu to też się zastanawiałaś czy wszystko ze mną w porządku?

- Przepraszam cię, po prostu byłam zdesperowana. Nie chciałam, żeby tak wszystko wyszło. Przykro mi.

- Ta jasne. Już ci wierzę. Jesteś fałszywą świnią. - panowała miedzy nami cisza. Byłam pewna że za chwilę sobie pójdzie, ale ona tylko usiadła obok mnie a ja nie wytrzymałam. - Dlaczego ty mnie tak bardzo nienawidzisz? To już się ciągnie od najmłodszych lat. Co ja ci takiego zrobiłam?

- Wcale cię nie nienawidzę. Po prostu... Zazdroszczę ci okay? Zawsze ci zazdrościłam.

- Niby czego? Przecież to ty miałaś wszystko.

- No właśnie. Miałam każdą rzecz jaką tylko chciałam, ale to ty miałaś wszystko o czym tak naprawdę zawsze marzyłam. Miałaś miłość swojej matki. Nawet nie wiesz ja ciężko patrzy się na kogoś kto nie ma nic, ale ma coś na czym tobie tak bardzo zależy. Kiedy widzisz taką ogromną miłość matki do dzieci. Moja nigdy mnie nie kochała i powtarzała mi to od najmłodszych lat, a twoja? Nawet jak ci coś nie wyszło to była z ciebie dumna. Moja nie. I właśnie za to zawsze byłam dla ciebie wredna. Przez zazdrość. Za to że ciebie kochali, a mnie nie. To ja powinnam być teraz na twoim miejscu. To ja powinnam przegrać. To ja powinnam siedzieć teraz w kajdanach. Bo to ja jestem bękartem. Wpadką której nikt nie chciał. Moja matka cały czas, odkąd pamiętam, wypomina mi, że zmarnowałam jej całe życie. Jakby to że zaszła ze mną w ciążę było moją winą. A ty... twój ojciec, którego poznałaś dopiero kilka miesięcy temu był gotowy za ciebie cierpieć. On cię kocha... miałaś tyle szczęścia w życiu, którego ja nie miałam. Miałam w głowie tylko chorą ambicję matki, żeby być lepszą od inny, a zwłaszcza od ciebie. Ale ja nie chcę taka być. To właśnie dzięki tobie nie czułam się jak zwykłe gówno. Byłaś dla mnie taka miła, chociaż robiłam ci takie świństwa. Poczułam się jakbym miała prawdziwą przyjaciółkę. - Pokręciła głową, jakby nadal nie potrafiła się z tym oswoić. - Wszystkie winy i przykrości, które ci wyrządziłam zwaliłam na ciebie, kiedy rozmawiałam z Alex'em. Chciałam, żeby stracił tobą zainteresowanie.
Chciałam, żeby się od ciebie odwrócił, ale... on cię kocha.
I tego już nic nie zmieni, a ja.... - Westchnęła - Uratowałaś mi życie już tyle razy, a ja nawet głupiego słowa dziękuję ci nie powiedziałam. Jest mi tak przykro Willow. Całe życie traktowałam cię okropnie, a ty cały czas byłaś ponad mną. W końcu jesteś księżniczką, a ja jak to stwierdziłaś fałszywą świnią.
Gdybym mogła zamieniłabym wszystko.
Na prawdę cię przepraszam.

ZwyciężczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz