Rozdział 21

4K 301 183
                                    

Moje powieki nagle stały się strasznie ciężkie.

Dopiero po chwili czuję wszystkie bolące miejsca. 

Dopiero po chwili przypominam sobie co się stało. 

Natalie mnie zaatakowała, a ja później ją, ale ostatecznie do żadnej masakry nie doszło.

 I dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że jestem ciągnięta za ramiona, które, jak udaje mi się wyczuć, są zakute w kajdanki, po pałacowych korytarzach.

Czyli znów wróciłam do zamku.

Powoli mój mózg zaczyna na nowo normalnie pracować.

Gdybym miała jeszcze jakąś siłę to próbowałabym się wyrywać, ale jej nie mam. Wszystko mi już jedno. 

Poza tym moje skute za plecami ręce, wcale nie ułatwiają mi sprawy.

Jestem więźniem.

Próbuję podnieść głowę i rozejrzeć się czy Natalie też jest tu ciągnięta, ale nie udaje mi się podnieś na tyle głowy, żeby coś zobaczyć.

Mój łeb za bardzo mi ciąży, dlatego nie widzę nic oprócz czerwonego dywanu, po którym się poruszamy.

Idziemy w nieznanym mi kierunku, aż wchodzimy do sali w której jestem pierwszy raz.

Sala tronowa.

A na jej samym środku siedzi już król, które postawa i wściekłość nie wróży nic dobrego.

Gwardziści rzucają mnie na posadzkę, z której nie mam siły wstać dlatego tylko unoszę lekko głowę i rozglądam się dookoła.

Po mojej prawej stronie stoją rodzice Natalie i ona sama, a wszyscy są ubrani w królewskie szaty. 

Czyli to ona wygrała.

Zapewne musieli ją szybciej przywieźć i szybko przygotować. 

No chyba, że ze mną coś robili, albo gdzieś przetrzymywali. 

Jej ojciec jest schowany za swoją żoną, która stoi przed nim z piersią wypiętą jak paw i trzyma dumnie rękę na ramieniu Natalie. 

Zapewne czułą się jak królowe. 

Patrzę prosto w twarz Natalie, ale nie potrafię nic z  niej wyczytać.

Natomiast na twarzy jej matki biła wyższość, która aż kłuła w oczy, dlatego odwróciłam od niej wzrok.

Wokół mnie jest pełno osób, obracam się w drugą stronę i widzę jak na podłodze klęczy Angelica obejmująca Eleanor oraz Matt'a, który obejmował je obydwie, a wszyscy byli, otoczeni przez żołnierzy, którzy celowali do nich z broni, gotowi w każdej chwili coś im zrobić. 

Julie nigdzie nie widziałam, mam nadzieję, że udało jej się uciec i nic jej nie grozi.

Chrisa również nie ma, ale o niego nie martwię się tak jak o Julie.

Wiem że w razie niebezpieczeństwa dałby sobie rady.

Ale dlaczego ich pojmali?

Przecież oni nie są niczemu winni.

Nic nie zrobili.

- Powiedz mi. - Zaczął król, a ja łaskawie odwróciłam do niego głowę. - Jak ty to robisz, że nie da się ciebie zabić?

Spojrzałam na niego z mordem.

- Wypuść ich. - Nie odpowiedziałam na jego pytanie, tylko wskazałam głową na Frost'ów. - Oni nie są niczemu winni.

ZwyciężczyniWhere stories live. Discover now