Rozdział 5

4.3K 267 40
                                    

Na dzisiejszym śniadaniu była już cała rodzina w komplecie. 

Nie obeszło się również bez morderczego spojrzenia od króla i jakiegoś chamskiego tekstu w moją stronę, ale próbowałam puścić to mimo uszu. 

Nie pozwolę, aby ten tyran po raz kolejny mi zniszczył dzień. 

W chwilach słabości spoglądałam na Alex'a. 

Działał jak zimna woda w upalny dzień. 

Gdy posiłek dobiegał końca, król wstał, a my razem z nim.

Zamiast coś powiedzieć to spojrzał uważnie na każdą z nas, jakby nas oceniał. 

Gdy patrzył na mnie nie powstrzymał się od śmiechu. 

- Za dwa tygodnie kolejne zadanie moje drogie. Miłego dnia.  - Powiedział i z uśmiechem na ustach wyszedł z jadalni. 

- Chyba nigdy nie będę normalnie reagować na te wiadomości. - Stwierdziła Diana siadając.

Mnie to nawet nie poruszyło. 

To było do przewidzenia. 

Taktyką króla jest pogłębiać rany, a nie czekać aż się wygoją, by zrobić nowe. 

Tym razem nie ma mi już kogo odebrać. 

Nie licząc Diany. 

Patrzę na nią i widzę, że zaczyna się denerwować. 

Jej dłonie zaczynają lekko drżeć i zaczyna wyłamywać sobie palce. 

Diana mówiła mi, że im jest nas mniej tym zadanie jest dla niej bardziej stresujące. 

Obydwie mamy te same obawy, a mianowicie nie chcemy zabić drugiej. 

Łapię ją za rękę przez co ta odwraca się w moja stronę. 

- Chcesz może spędzić ze mną czas, po zajęciach? 

W odpowiedzi uśmiecha się do mnie ciepło. 

- W sumie czemu nie.  Przyjdę do ciebie.

Również się uśmiecham. 

Obydwie tego potrzebujemy.

Trochę swobody i chwili zapomnienia. 

*

Po treningu zastaje jeszcze obowiązkowa etykieta.

Angelica w ostatnich dniach wygląda jakby straciła cały zapał jaki wkładała w te zajęcia, więc robiliśmy rzeczy banalne, które nie sprawiały nam problemów. 

I tak jest i dzisiaj, kazała nam nakryć do stołu ze wszystkimi sztućcami jakie znalazła i poukładać je w odpowiedniej kolejności i tego typu rzeczy. 

- Ciekawe co jej jest? - Spytała Diana patrząc na mentorkę.

Spojrzałam na Angelicę, która patrzyła pusto w jakiś punkt. 

- Martwi się o córkę. Nie widziała jej od kilku miesięcy. - Mówię nie przerywając pracy.

- Skąd to wiesz? 

- Przecież jej mąż jest moim trenerem. Po za tym jestem strasznie ciekawska.

- No tak. - Ponownie na nią spojrzała. - Szkoda mi jej. Wiele przechodzi. 

Chociaż wiem więcej niż Diana, nie dzielę się z nią informacjami z życia Angelici. Nie opowiadam, że miała wcześniej męża i że zmusili ją do ponownego małżeństwa z jego bratem.

ZwyciężczyniWhere stories live. Discover now