Rozdział 5 (16+)

2.7K 90 42
                                    


Thomas

Gwałtownie otworzyłem oczy i poderwałem głowę, gdy poczułem, jak coś zimnego ląduje na mojej twarzy. Pierwsze co zobaczyłem to uśmiechniętego szatyna z butelką wody w ręce.

Zmarszczyłem brwi ze zdziwienia. Chciałem ruszyć ręką, ale zorientowałem się, że nie mogę. Spanikowany spojrzałem na swoje ręce. Były przywiązane do krzesła, na którym siedziałem, moje nogi tak samo. Zacząłem szarpać kończynami, lecz to nic nie dało. W końcu zaprzestałem walki z więzami i spojrzałem na chłopaka, który z zaciekawieniem mi się przyglądał. Jego uśmiech psychopaty przerażał mnie.

Co się stało? Co ja tu robię?

W tym samym momencie wszystko sobie przypomniałem.

-Kim ty do cholery jesteś?! -przybrałem groźny wyraz twarzy, patrząc na szatyna wyzywająco.

-Może trochę grzeczniej, blondyneczko? -prychnął ironicznym śmiechem. Ta sytuacja dawała mu wielką i chorą radość. -Ale jeśli już pytasz, to odpowiem.

Podszedł do mnie i położył ręce po obu moich bokach. Przybliżył swoją twarz do mojej. Otworzyłem szeroko oczy.

-Twoim najgorszym koszmarem. -wyszeptał mi do ucha.

Wstrzymałem oddech.

Co to jest za gość? Przyprawia mnie o dreszcze...

Brązowooki nadal był nade mną pochylony, patrzył mi się prosto w oczy. Na ustach miał mały, wredny uśmiech. Nie wiedziałem co robić.

Nie tak to miało wyglądać...

-Co robisz? -mój głos nie posiadał już pewności siebie przez tę nagłą bliskość.

-Patrzę na swoją nową zabawkę. -wyprostował się i położył ręce na biodrach.

-Swoją nową... co?! Sorry gościu, ale nigdy nie będę żadną kurwa zabawką dla nikogo. -od razu wróciła mi wola walki.

-Cóż, obawiam się, że możesz nie mieć wyboru. Teraz to ja tobą żądze. -przekręcił głowę lekko w bok. Zamurowało mnie.

-Zaraz, zaraz... Możesz mi w końcu powiedzieć, o co tu kurwa chodzi? -wkurzyłem się.

-A co chciałbyś konkretnie wiedzieć? -w jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk.

-Kim jesteś? Co to za biuro? O co chodzi z tymi pracownikami? Czy jesteś zamieszany w te wszystkie porwania? Dlaczego zamknąłeś tu byłego właściciela firmy? -zalałem go falą pytań.

-Dużo tych pytań. Może zrobimy tak... Za każdą odpowiedź będziesz musiał mi obciągnąć. Wspaniały pomysł, nie? -jego entuzjazm mnie przerażał.

-Co?! Nigdy! Wal się, pojebie. -warknąłem i chwilę później poczułem mocne uderzenie w twarz. W oczach zebrały mi się łzy. Bardzo bałem się bólu fizycznego.

-Oj, Tommy. Za obrażanie mnie i za brzydkie odzywki będziesz miał karę, rozumiesz? Odpuszczę ci to obciąganie, ponieważ masz słodką twarzyczkę. Oczywiście na razie ci odpuszczę. -puścił mi oczko.

Spuściłem wzrok na podłogę i walczyłem z łzami. Policzek okropnie mnie piekł.

Ból...

-Co jest? Za mocno uderzyłem? To i tak było najlżej, jak potrafię. Nie mazgaj się, tylko przyzwyczajaj. -wzruszył ramionami obojętnie. Spojrzałem na niego groźnie spode łba załzawionymi oczami.

Więzień Demona |DYLMASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz