Rozdział 14 (+18)

2.3K 69 7
                                    

Damon

Stałem w osłupieniu zaistniałej sytuacji.

-Gdzie oni zniknęli?-spytał zszokowany Zack patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stali chłopacy.

-Dylan gdzieś ich przeteleportował, aby mogli spokojnie porozmawiać.-wytłumaczyłem otrząsając się z szoku.

-A o czym tu gadać? Oszukał go dla swoich przyjemności.-prychnął zły, ale i smutny.

-Niekoniecznie. Wziął go gdzieś, aby mogli w spokoju sobie to wyjaśnić. Sam się niedługo przekonasz. Wbrew pozorom Dylanowi bardzo zależy na Thomasie.-wzruszyłem ramionami obserwując jak blondwłosy jeszcze bardziej smutnieje.

-Chociaż jemu...-wyszeptał ledwo słyszalnie. Jednak usłyszałem to.

Czy on...naprawdę myśli, że mi nie zależy? A co ma myśleć skoro kompletnie zignorowałem nasz pocałunek? Powinienem już wcześniej podjąć się tej rozmowy...

-Co jest?-zacząłem grając głupa.

Bardzo dobre rozpoczęcie...

-Nie nic. Po prostu cieszę się, że Thomas znalazł kogoś takiego jeśli mówisz prawdę. To znaczy, bardziej to on znalazł nas, wbrew naszej woli...-z każdym zdaniem brzmiało to coraz gorzej.

-Zazdrościsz im tego?-postanowiłem przejąć stery tej rozmowy.

-Co? Nie, to znaczy... Jak mam zazdrościć skoro... do tego potrzebna jest druga osoba, czy coś...a ja tak jakby no...-bełkotał okropnie się plącząc.

On tak na serio? Jego zdania nie mają ładu ani składu. Choć nie dziwie się mu, pewnie myśli, że to co się wydarzyło dla mnie było niczym ważnym.

-A nie masz do tego drugiej osoby?-spytałem stając nad nim. On nadal siedział na łóżku więc ta sytuacja musiała być dla niego bardzo krępująca.

-Ja, n-nie wiem.-zająknął się czując jeszcze większe zakłopotanie.

Nachyliłem się nad nim stawiając obie ręce po obu bokach jego sprawiając, że ta górna część bardzo się odchyliła.

-Już się kładziesz? Jeszcze nic nie zrobiłem.-zażartowałem chcąc go jeszcze bardziej skołować.

Jednak jego reakcja okazała się kompletnie inna niż się spodziewałem.

-Dlaczego Ty mi to robisz?-wyszeptał, a w jego oczach dostrzegłem łzy.

-Co robię? Dlaczego płaczesz?-zmarszczyłem brwi szczerze zmartwiony.

Zrobiłem coś źle?

-Na początku mówisz mi, że jestem dla Ciebie kimś wyjątkowym, całujesz mnie, a potem udajesz, że nic takiego nie miało miejsca. Byłem pewny, że to dla Ciebie nic nie znaczyło i starałem się ukryć jakoś ten ból.-pociągnął nosem pozwalając łzom wypłynąć.-A teraz znowu. Co, przypomniałeś sobie o mnie?! Nagle znowu Ci się zachciało? Nie chce nic mówić, ale ja też mam uczucia...-nawet nie patrzył mi w oczy mówiąc to wszystko. (dop.aut. Tak bardzo wczułam się w tej wypowiedzi w Zacka, że się prawie popłakałam...)

Nie wiem, czy sam sobie dam radę spojrzeć w oczy. Aż tak go zraniłem? Nie miałem pojęcia... Ale ze mnie dupek!

Podczas, gdy blondyn łkał cicho przede mną ja starałem się dobrać odpowiednie słowa.

Złapałem jego podbródek zmuszając do spojrzenia na mnie. Widok jego łez spowodowanych moją winą ściskał moje serce.

Tak bardzo chciałem go chronić, a okazało się, że to ja robię mu największą krzywdę...

Więzień Demona |DYLMASDove le storie prendono vita. Scoprilo ora