Good boy

21.5K 1K 182
                                    

Poranek należał do trudnych. Wstałam z łóżka, mimo, że jednym okiem jeszcze spałam. Obudził mnie Tom, który jakimś cudem był zwarty i gotowy. Perfekcyjnie ułożone włosy, perfekcyjna fryzura i zero oznak tego, że przed chwilą wstał. Pachniał tak ładnie, że prawie się na nim zawiesiłam, ale on wepchnął mnie do łazienki, mówiąc, że za chwile będzie podane śniadanie. 

Nie pochwalałam wielkości swojej łazienki. Była tak przestronna, że przejście od zlewu do kibelka, albo do wanny było męczące. Tym bardziej, że pozłacane ściany i meble przyprawiały mnie o zawroty głowy. Wieczorami miałam to gdzieś i nawet cieszyłam się, że mogę poleżeć w wannie wielkości łóżka i wdychać opary kokosowego olejku. 

Jednak rano, w tygodniu szkolnym moja kąpiel trwała góra pięć minut. Gdy wytarłam się i owinęłam puchatym ręcznikiem z naszytymi inicjałami mojego imienia i nazwiska, podeszłam do lusterka. Nie ma tragedii. Moja cera była bardzo ładna, dlatego nie użyłam podkładu, tylko pociągnęłam swoje rzęsy.

W tym samym czasie wspominałam wczorajszą kolację, która była istną tragedią. Jak każdego wieczoru służba przygotowała w mojej jadalni różne pyszności, ale tym razem musiałam jeść z Tomem. W zasadzie prawie wszystko miałam robić właśnie z nim.

W każdym razie próbowałam wszystkiego, aby choć trochę z nim porozmawiać, ale on doskonale zbywał każdą moją zaczepkę. Chciałam tylko, abyśmy nie zwariowali, skoro mamy być ze sobą dwadzieścia cztery na dobę, jednak Pan Sztywny, Perfekcyjny i Wredny miał mnie kompletnie gdzieś. 

Jeszcze bardziej mnie wkurzył, gdy po kąpieli chciałam wyjść na balkon i popatrzeć na Londyn co robiłam często, a on zamknął mi drzwi balkonowe przed nosem i kazał iść spać. W taki sposób traktowała mnie tylko niania, gdy miałam pięć lat, a teraz byłam pełnoletnia i Tom nie miał być moim opiekunem! Poza tym był środek września i wieczory wciąż były ciepłe. 

Gdy opuściłam łazienkę w ciepłym szlafroku Tom spojrzał na mnie surowo. Druga królowa. 

—  Wasza wysokość ma dokładnie piętnaście minut, żeby ubrać mundurek i rozczesać swoje włosy — poinformował mnie szorstko i zostawił mnie samą. 

W weekendy ceniłam to, że wstawałam po dziesiątej, nigdzie się nie śpieszyłam, a moje kłaki rozczesywała moja stylistka. Niestety włosy odziedziczyłam po mamie, która miała burzę loków. Były piękne, ale jeśli trzeba je rozczesać to... Nie dziękuję. Zostały mi dokładnie dwie minuty na wciśnięcie się w mundurek, bo szarpanina z włosami zajęła trzynaście dobrych minut.

Zakluczyłam swoje drzwi i zrzuciłam szlafrok. Po bieliźnie zaczęłam zabawę z guziczkami białej koszuli, a gdy zakończyłam męczącą walkę, sięgnęłam po spódnicę w czerwoną kratę. Była strasznie brzydka, ale babcia twierdziła, że po tej spódnicy widać, że jest się w elitarnej szkole. 

Ja byłam w college'u, który niestety kazał nam to wszystko nosić. Na nogi wciągnęłam czarne podkolanówki, a na koniec zarzuciłam na siebie marynarkę w kolorze bordowym z herbem szkoły, gdzie wyeksponowany został groźny niedźwiedź. 

Tom czekał na mnie w jadalni. Odsunął moje krzesło i zaczekał aż usiądę. Taka była tradycja. 

—  Jak się spało, Thomasie Wredny? — taki dałam mu przydomek, obdarowując jadowitym spojrzeniem. 

—  Znakomicie, wasza wysokość — odpowiedział srogo. Był nawet bardziej przystojny, gdy robił taką nieczułą minę. 

—  Ach, no dobrze — westchnęłam na jego nieprzyjacielskie nastawienie. — Smacznego — nałożyłam sobie niewielką porcję jajecznicy i wzięłam kilka kawałków soczystego pomidora. Do tego zaczęłam żuć świeżą bułkę i popiłam aromatyczną herbatą. W tym samym czasie przeglądałam gazetę, pochłaniając najnowsze wydarzenia ze świata i kraju, byleby nie patrzeć na przystojnego gbura. — Zaraz przyjdę — zawiadomiłam go, znikając w łazience. Musiałam jeszcze umyć zęby co zajęło mi chwilę i psiknęłam się ulubionymi perfumami o zapachu kokosa. 

BodyguardWhere stories live. Discover now