Lost

16K 827 219
                                    

— Hej, Charles? — szturchnęłam swojego brata, który udawał zainteresowanie podręcznikiem od matematyki. Udawał, że czytał, ale nie byłam pewna co można było czytać na stronie tytułowej dłużej niż kilka minut. 

— Hm? — mruknął i szczęśliwy tym, że zajęłam jego uwagę, odrzucił swój podręcznik gdzieś na bok. Mój brat w żadnym calu nie mógłby reprezentować kiedykolwiek naszego kraju. Nie był głupi, ale nie interesowało go za bardzo jak witać się z przywódcami innych państw, tym bardziej, że nie widział różnicy między Chinami i Japonią. 

— Jaki prezent usatysfakcjonowałby dorosłego mężczyznę? Takiego w wieku Toma? — zapytałam niepozornie. Mimo to, kątem oka zerknęłam na swojego ochroniarza, który był daleko od nas, dyskutując na jakiś temat z ochroniarzem Charles'a.

— Skąd mam wiedzieć? Czy ja wyglądam jak dorosły mężczyzna w wieku Toma? Jeśli o mnie chodzi to na gwiazdkę możesz dokupić mi kilka dodatków na konsolę i nie odmówię nowych...

— Nie licz, że cokolwiek ci kupię. Po prostu... Tom na za kilka dni urodziny i chcę mu coś kupić, bo pomyślałam, że skoro praktycznie spędzamy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, to wypadałoby mu coś dać — zmieszałam się, wiedząc, że poruszyłam niebezpieczny temat. Gdybym spytała o coś takiego kogoś innego, to mogłabym narazić nas na odkrycie. 

— Spędzasz z nim tak wiele czasu i nie wiesz co mu kupić? Błagam cię, Eve, podaruj mu coś praktycznego. Nie wiem no. Perfumy? Albo nowy garnitur. Codziennie go nosi — wzruszył ramionami, a ja kopnęłam go w bok. Charles posłał mi mordercze spojrzenie.

Byliśmy blisko wszczęcia bójki, a moja sofa mogłaby na tym ucierpieć.

— Jeśli mi nie pomożesz, to wrócisz do odrabiania matematyki— zagroziłam mu, co natychmiast poskutkowało. Nastolatek fuknął, zakładając ręce na piersi. 

— Kiedy dokładnie są te urodziny? — urażony, zaczął patrzeć na mnie spod byka.

— Jedenastego.

— Kup mu samochód. Kto nie ucieszyłby się z samochodu? — rzucił na odwal się, ale i tak rozważyłam tą opcję. Niestety samochód był raczej pokaźnym prezentem i na pewno byłoby to podejrzane według babci, według mediów i według wszystkich ludzi, który się w ogóle interesują plotkami na mój temat. No bo kto normalny kupuje samochód swojemu ochroniarzowi?

— To raczej niestosowny prezent — bąknęłam. 

— To kup mu zatyczki do uszu, bo jeśli on musi słuchać twojego ciągłego gadania, to naprawdę mu współczuję — odpowiedział poirytowany, obrywając moją stopą w twarz. Nie pozostał mi dłużny, bo z całej siły oddał mi poduszką. Wściekła rzuciłam się na niego, próbując się dostać do miejsc, w których miał łaskotki, ale wyprzedził mnie, ciągnąc z całej siły za moje loki, aż pisnęłam. 

Prawdopodobnie stracił mi przynajmniej dwa zęby, gdyby moja pięść dostała się do jego twarzy, ale Tom pociągnął mnie za sweter do tyłu, a Gerard - ochroniarz Charles'a, odciągnął swojego podopiecznego. 

— Jesteś niemożliwa, Evelyn — syknął czarnowłosy, patrząc na mnie jak na dziecko. Nawet trzymał mnie jak matka trzyma swoje niegrzeczne potomstwo, które właśnie zrobiło coś brzydkiego w piaskownicy. 

— To nie moja wina. On zaczął! — wskazałam na Charles'a. który wykłócał się o swoją rację z Gerardem. Tom przymknął na chwilę powieki, zapewne zadając sobie pytanie jak on w ogóle może mieć ze mną cokolwiek wspólnego.

— Księżniczko, ja też mam siostrę i wiem co znaczy mieć rodzeństwo, ale ty jesteś już pełnoletnia, więc zachowuj się — pokręcił głową zawiedziony. Wyrwałam ramię z jego uścisku, nerwowo poprawiając kępę loków.

BodyguardWhere stories live. Discover now