Another queen

20.1K 898 227
                                    

Henry zdecydował, że nie zostanie na dłużej, bo nie mógł znieść towarzystwa Toma. Ten jednak miał zupełnie gdzieś mojego chłopaka, ale robił wszystko, żeby go przepędzić. Bądź co bądź sama wypiłam pyszną herbatę i skończyłam czytać lekturę na zajęcia. Miałam ją jeszcze opracować, ale zdecydowałam przełożyć to na jutro. 

O szóstej wieczorem przyszedł do nas Alphard, mój sekretarz. Wręczył mi plan na jutro, który zaczynał się od czwartej po południu, bo wcześniej miałam być w college'u. Babcia zaplanowała mi jazdę konną, przez co jęknęłam niezadowolona. Moje nogi będą takie obolałe... Wolałabym pobiegać lub wykonać jakikolwiek inny sport. 

Podziękowałam Alphard'owi i wręczyłam plan Thomas'owi. Mężczyzna mruknął coś pod nosem i odłożył kartkę na stoliku w salonie. 

Czarnowłosy był już bez marynarki. W koszuli jego sylwetka wyglądała jeszcze bardziej pociągająco o czym nie mogłam przestać myśleć. Zaczęło mnie to trochę wkurzać, że niemiły mężczyzna zasłużył na takie ciało. 

— Wzięłaś leki, księżniczko? — spytał, patrząc w ekran swojego telefonu. Coś przeglądał i bardzo go to pochłonęło. 

— Nie jeszcze. Zaraz wezmę — odparłam, rozciągając się na sofie. Przy kominku było tak niesamowicie ciepło, że grzechem byłoby od niego odejść. 

— Teraz, księżniczko — poprawił mnie stanowczo. Druga babcia. Thomas i królowa mogliby być najlepszymi przyjaciółmi, którzy za cel życia postawili sobie dyrygowanie mną. — Na moich oczach. Chcę widzieć jak je bierzesz.

Zrezygnowana wstałam, idąc do swojej sypialni. Opakowanie tabletek trzymałam w najmniejszej szufladce w toaletce. W dodatku zamkniętej na mały kluczyk. Czemu? Nie chciałam, aby każdy wiedział o mojej chorobie, a panie sprzątające mogły zajrzeć wszędzie. Mogły tą informacje sprzedać, a ja nienawidziłam, gdy ktoś wzbogacał się na plotkach z mojego życia. Jeszcze bardziej nie lubiłam, kiedy ktoś o mnie pisał w brukowcach. Po śmierci rodziców, te głupie gazet jeszcze bardziej zrujnowały moje życie, a ja mała i nieświadoma czytałam wszystkie kłamstwa, które napisali o mamie i tacie.

Tak czy siak, otworzyłam szufladkę i wypięłam małą tabletkę. Nie była to żadna wstydliwa choroba, ale nie wiele osób w młodym wieku na nią cierpiało. Nawet specjalnie mi nie przeszkadzała, bo leki dobierał mi bardzo dobry lekarz, więc nie odczuwałam jej większych skutków.

— Spójrz tutaj — pomachałam przed jego oczami lekiem i połknęłam go. Tom podał mi szklankę wody, którą szybko wypiłam. — Gorzkie — potrząsnęłam głową, niezadowolona z posmaku jaki pozostał mi w ustach. 

— Lektura przeczytana? 

— Nie przypominam sobie, żeby babcia dała ci funkcje pilnowania mnie w wypełnianiu obowiązków - przestąpiłam z nogi na nogę, łypiąc na niego groźnie. 

— Właśnie, mi przypomniałaś. Daj mi swój telefon i laptop — rozkazał, robiąc fałszywie słodką minę. — Muszę wykluczyć zagrożenia, żeby naszej małej księżniczce nic się nie stało.

— Gnida — prychnęła i z urażoną dumą, oddałam mu smartfona. Laptop leżał na stoliku, więc nie musiałam się wysilać, aby iść do swojej sypialni.

— Hasła. Nie mam zamiaru bawić się we włamywanie.

— Czy tak trudno użyć magicznego słowa, Thomasie? Dobre wychowanie nikomu nie zaszkodziło a tym bardziej uprzejmość — moje słowa ocenił raczej jako śmieszne, jednak po chwili wstał z sofy i podszedł do mnie z szatańskim spojrzeniem. Delikatnie ujął moją dłoń, którą najpierw pocałował, wywołując we mnie pierwszą falę gorąca. 

BodyguardWhere stories live. Discover now