Dark in the dark

17.6K 820 197
                                    

Rezydencja Wittelsbach mieściła się w północnej Szkocji, w hrabstwie Moray, niedaleko Dufftown. Właśnie tam co roku spędzaliśmy święta, a grafik również rok w rok był taki sam. Przyjeżdżaliśmy dzień przed wigilią, a do Londynu wracaliśmy drugiego stycznia, dlatego wszyscy, którzy chcieli sobie porobić zdjęcia do gazet, wiedzieli, że na próżno nas szukać w tym czasie w Londynie.

Zgodnie z tradycją od Londynu do Dufftown jechaliśmy Royal Expressem, a że rezydencja mieściła się na kompletnym zadupiu, otoczonym rozległymi ogrodami, to resztę trzeba było pokonać samochodami. Kiedy babcia jako pierwsza opuściła wagon z wianuszkiem ochroniarzy, posypało się milion błysków, ale żaden z paparazzi nie odważył się naruszyć przestrzeni osobistej królowej. Ja miałam wyjść jako druga również w otoczeniu ochrony, którą widziałam po raz pierwszy w życiu, oprócz Tom'a. Złapałam się za jego ramię, czując, że szybciej zgniotą mnie rośli bodyguardzi, niż osoby z aparatami. 

W takich momentach można było dostać ataku paniki, bo nie dość, że robiło się duszno, to nawet ciężko było dostrzec co się dzieję, będąc schowanym za dwumetrowymi facetami. Tom wepchnął mnie do czarnego samochodu i razem ze mną usiadł na tyłach, zamykając drzwi. Nigdy nie wyglądał na zmęczonego takimi sytuacjami. 

— Jeszcze dziesięć minut drogi i zobaczysz całą moją rodzinę. Jak ja tęskniłam za tymi wszystkimi całuskami i słuchaniem, że jestem ich ulubioną siostrzenicą, bratanicą, kuzynką czy czymś innym, tylko dlatego, że jestem pierwsza w kolejce do władzy. Ciekawe kto zwróciłby na mnie uwagę, gdybym zrzekła się praw do korony, hm? — wywróciłam oczami, rozkładając się na siedzeniu. Widziałam jak nieznany kierowca spojrzał na mnie lekko zdziwiony przez lusterko, ale Tom nawet nie westchnął.

— Rezydencja Wittelsbach nie ma taki zabezpieczeń jak Pałac Buckingham. To jest jedyna rzecz o jaką powinniśmy się martwić — pokręcił głową, stukając coś w telefonie. Martwił się, ale widziałam, że ma więcej niż jeden plan i tysiąc scenariuszy ułożonych w głowie. 

— Więc?

— Więc obawiam się, że będziesz miała jeszcze mniej swobody, a ja więcej pracy. 

— Daj spokój, przecież ta wieś to jakiś koniec świata. Po co ktoś chciałby tu na mnie polować? — wzruszyłam ramionami i już miałam dopowiedzieć mu, że mam wspaniałego ochroniarza, ale Tom niespodziewanie położył dłoń na moim udzie. Wiedziałam, że zrobił to tylko po to, aby zamknąć mi usta, ponieważ z zaskoczenia nie mogłam mówić dalej. 

Dziękowałam Bogu, że nałożyłam elegancką sukienkę i płaszcz, bo gdybym miała na sobie spodnie to nie byłoby tak podniecające. Tom wciąż patrzył w swój telefon, ale z uśmieszkiem na ustach sunął swoją dłonią w górę. Odwróciłam głowę w drugą stronę, aby ani Tom, ani kierowca nie widzieli wyrazu mojej twarzy, na której malowała się rozkosz. 

Niestety samochód stanął na podjeździe ogromnej rezydencji i Tom musiał zabrać swoją rękę, po czym wyszedł z auta. Nie czekałam aż otworzy mi drzwi, dlatego sama wygramoliłam się ze środka co go wkurzyło, ale nie mógł na mnie krzyczeć przy służbie i królowej. 

— Dobrze się czujesz, moje dziecko? Chyba gorąco było w tym samochodzie — zmarszczyła się babcia, patrząc się na mnie z krzywą miną. Odruchowo dotknęłam jednego policzka, który był gorący. Chciałam zastrzelić Tom'a. 

— Głowa mnie boli. Nie wiem, może to gorączka — wzruszyłam ramionami, uciekając wzrokiem w inną stronę. 

— Zabierz ją do apartamentu, zanim całkowicie się rozchoruje, Thomasie — rozkazała czarnowłosemu, który skinął głową. Nie mógł mnie pociągnąć i cierpliwe czekał aż ja raczę ruszyć się z miejsca co zrobiłam bardzo szybko, ponieważ nie mogłam znieść spojrzenia królowej.

BodyguardDonde viven las historias. Descúbrelo ahora