Memories matter

17.7K 863 180
                                    

Otulona w grubszy płaszcz oraz wełniany szal, szłam wzdłuż królewskich ogrodów. Wszystko wokół nie było już takie królewskie, ponieważ drzewa ozdobne dawno straciły swoje liście, a wszystko wokół — barwy. Mimo to, doceniałam piękno jesieni jaką były na przykład niby dywany z kolorowych liści. Na moją prośbę służba nie zgarniała ich w kupki, tylko pozostawiła trawnik usłany różnokolorowymi liśćmi. Opadły już niemal wszystkie. 

Mieliśmy ostatni tydzień listopada, a Londyn od dłuższego czasu spowity był ciemnymi chmurami. Na szczęście deszcze nie nawiedzały nas codziennie, ale co trzy lub cztery dni. Teraz drogę oświetlały mi jedynie lampy ogrodowe, ponieważ był już późny wieczór, a mrok zapadł przed piątą po południu. 

Myślałam o tym jak w ostatnim czasie zbliżyłam się do Toma i jednocześnie do Nicolas'a, ale martwiłam się też o tego drugiego. Często dzwoniła do niego matka i nie dało się nie słyszeć jak kłócą się przez telefon. Nie wiedziałam tylko o co. Nicolas nie wyglądał na osobę kłótliwą, ale... Kiedy rozmawiał z nią prze telefon brzmiał jakby chciał się z czegoś wytłumaczyć, a w jego głosie słychać było strach.

Po tych rozmowach zawsze czuł się przygnębiony, dlatego razem spędzaliśmy czas, jednak nigdy nie odważyłam się go zapytać o co poszło mu z mamą. Nie chciałam grzebać w tej sprawie, aż do dzisiaj. 

Szukałam Nicolas'a w ogrodzie, aby wreszcie z nim o tym porozmawiać, ale nie mogłam przecież iść bez Tom'a. Z nim... Między mną, a Tomem było dobrze. Fakt, że od pierwszego pocałunku już nigdy się nie pocałowaliśmy, ale starał się być czuły. Nie miałam zamiaru zmieniać go na ciepłą kluchę, bo powiedzmy sobie szczerze, Tom nigdy taki nie będzie. Jednak potrafił być opiekuńczy, a jednocześnie pociągający, kiedy tylko chciał.

W nowym apartamencie, który niegdyś należał do moich rodziców zaczęłam czuć się coraz to swobodniej, ale wciąż nie miałam odwagi spać w ich łóżku, dlatego przez każdą noc spałam z Tom'em. Czasami wtulałam się w niego, a czasami spaliśmy obok siebie, odgrodzeni murem z poduszek. Wszystko zależało od naszego nastroju.

Czarnowłosy zapewnił mnie, że nikt nas nie nakryje, ponieważ od włamania do mojego byłego apartamentu Tom osobiście musiał wyrazić zgodę na wpuszczenie jakiejś osoby. Tak więc Alphard, Charles, Nicolas, a nawet królowa musieli czekać pod drzwiami, dopóki Tom ich nie zobaczy na własne oczy i nie wpuści do środka.

— Tam jest. Siedzi w białej altanie — mruknął Tom, kiedy doszliśmy do rzadziej odwiedzanej części ogrodów. Westchnęłam głośno, patrząc na Nicolas'a, który patrzył tępo przed siebie i ściskał w ręku wibrujący telefon. Nie chciał odebrać połączenia od mamy.

— Poczekaj tu przed altaną, proszę — zwróciłam się do ochroniarza i zdeterminowana weszłam do środka. Biała altana, był okrągłą, drewnianą konstrukcją. W takim miejscu można było pić herbatę z maksymalnie trzema osobami, albo po prostu siedzieć. — Hej — powiedziałam cicho, siadając obok chłopaka, którego usta ukryte były za czerwonym szalem. Delikatnie wysunęłam z ręki jego telefon, po czym odrzuciłam połączenie przychodzące od matki. Pomyślałam, że królowa Norwegii musi zaczekać i całkowicie wyłączyłam jego komórkę.

— Cześć — odchrząknął. — I tak znajdzie sposób, żeby zadzwonić. Zaraz wykręci numer do sekretarza twojej babki, byleby mnie opierdolić. 

— Och — uniosłam brwi. — Pierwszy raz słyszę jak przeklinasz, ale to w porządku, jeśli daje ci to jakąś ulgę — niepewnie położyłam dłoń na ramieniu chłopaka, który się wzdrygnął. Pierwszy raz tak na mnie zareagował, dlatego speszona cofnęłam rękę. Czy zrobiłam coś nie tak?

— Przepraszam, Evelyn. Nie chciałem cię odepchnąć, naprawdę. Połóż tą rękę jeszcze raz, proszę. Potrzebuję tego — wyznał, brzmiąc, jakby coś w jego środku właśnie pękło. Ponownie złapałam jego ramię, a drugą ręką, ujęłam jego zmarzniętą dłoń.

BodyguardWhere stories live. Discover now