Unpredictable girl

16.7K 766 248
                                    

Niecierpliwe spojrzałam na godzinę, a potem na Toma, który piał coś na komputerze. Odkąd wróciliśmy ze spotkania z rzecznikiem, czarnowłosy miał do załatwienia jakieś sprawy, które nie były przeznaczone dla młodych księżniczek.

Oczywiście po moich półgodzinnych błaganiach, wyjawił, że to sprawa jego przełożonego, dlatego się odczepiłam i od długiego czasu patrzyłam w zegarek, aż wreszcie za dziesięć dwunasta ktoś zapukał do apartamentu. Spojrzałam w stronę Toma, który zabronił mi samej otwierać drzwi i uważnie słuchałam jak on otwiera zamek i wpuszcza służbę do środka. 

— Evelyn? Aż tak zgłodniałaś, że poprosiłaś o taki duży lunch? — spytał, wchodząc do mojej sypialni z uniesionymi brwiami, podczas gdy służba szykowała w jadalni moją drugą niespodziankę. Ja siedziałam już przy toaletce, poprawiając niesforne włosy. — O nie, młoda damo. Nie masz prawa zapraszać tu nikogo, dopóki mi nie powiesz. Ryzyko, że ktoś cię zaatakuję wzrasta o...

— Ciii Tom! Czemu ty tak mędrkujesz? To tylko lunch — wyszczerzyłam się, ponieważ patrzenie na jego wzrastającą wściekłość i irytację było moją najlepszą rozrywką. 

— Jesteś niepoprawna, księżniczko. Musisz mi mówić kogo tu zapraszasz, ponieważ ja tak mówię. Po tobie mogę się spodziewać, że zaraz przywitasz klub wielbicieli Sherlock'a Holmes'a, albo grupę arabskich szejków, dlatego wolałbym żebyś mnie uprzedzała — zawisł nade mną z pociemniałymi oczami, a mój szeroki uśmiech zdenerwował go jeszcze bardziej. 

— Wciąż nie jestem przekonana do tego, żeby spełnić twoje żądania. Możesz sobie tutaj jęczeć, ale nie możesz mi rozkazywać — wzruszyłam ramionami, wstając. Tom spojrzał na mnie z  politowaniem, nie puszczając dalej. Cmoknęłam go w policzek, przenosząc dłonie na jego barki. — Chyba już czekają. Wpuścisz ich? 

Westchnęłam, podążając za nim spojrzeniem. Tom znów musiał odryglować zamek, a potem słyszałam już tylko radość kobiecego głosu. Wychyliłam głowę przez drzwi do sypialni, zagryzając wargi. Naprawdę pierwszy raz w życiu widziałam Toma aż tak szczęśliwego. Jego uśmiech był tak szczery i szeroki, że odniosłam wrażenie jakoby on nigdy wcześniej nie był naprawdę szczęśliwy.

Jego siostra skoczyła na niego, oplatując się nogami wokół jego bioder, a Tom okręcił ich dookoła. Na żywo była taka ładna i podobna do niego, aczkolwiek wydawała się być dużo bardziej przyjaźniejsza niż on. Puścili się dopiero po długiej chwili, bo Grace Carter nie była moim jedynym gościem. Była jeszcze pani Carter i pan Carter, którzy doszli chwilę później, ale nie szczędzili radości.

Mama Toma była taka malutka, że ona sam zrobił się przy niej jak wielkolud. Była niska i szczupła, wydając się być wzorową mamą, która wyglądała na tak miłą, że nawet obcy powitałby ją czule. Patrząc na miłość w jej oczach sama byłam szczęśliwa za Tom'a, ale nie mogłam obyć się bez poczucia zazdrości. Chciałam moją mamę z powrotem, żeby też mnie tak przytuliła, spoglądając na mnie jak na ósmy cud tego świata. 

Pani Carter mówiła na tyle cicho, że nie usłyszałam, ale cała rodzinka zaśmiała się, kiwając głowami. Wreszcie gdy linia żeńska stanęła na boku mogłam zobaczyć tatę Toma, który nie był do niego bardzo podobny, ale jakieś cechy mieli wspólne. Oboje mieli wojskowe sylwetki i ostre rysy twarzy. Jego tata też nie wyglądał na miłego, ale kiedy uśmiechnął się, tuląc czarnowłosego, od razu miło było popatrzeć.

— Jak ci się mieszka w pałacu, Tom? Jakiś gruby się zrobiłeś — rzuciła Grace, wbijając palce w brzuch brata, który posłał jej mordercze spojrzenie. 

— Nie żartuj sobie, Grace! Czy nie chodzisz tu głodny, kochaneczku? Wyglądasz jakoś mizernie, chudy jak patyk! — westchnęła pani Carter, poprawiając jego garnitur, po wyczerpujących powitaniach. Tom natomiast wyglądał jak dobrze zbudowany mężczyzna, ale jego siostra nie szczędziła sobie siostrzanej złośliwości, a pani Carter matczynej miłości.. 

BodyguardWhere stories live. Discover now