hospital | min yoongi

2K 66 6
                                    

Słowa: 822

Uwagi: -

- Ta dziewczyna uratowała ci życie.

~~~

Od godziny chodziłaś sobie ulicami Seulu bez większego celu. Niedawno się tutaj przeprowadziłaś, ale dotąd nie miałaś czasu i możliwości by choćby dłużej przejść się po mieście ze względu na twoją pracę. Pewnie nadal wychodziłabyś z domu tylko do pracy gdyby nie to, że w twojej lodówce jest tylko i wyłącznie światło, którego nie da się zjeść, chyba. Tak czy siak musiałaś coś jeść, więc miałaś zamiar wybrać się do sklepu. Jednak od dwudziestu minut nigdzie nie potrafiłaś znaleźć jakiegoś dobrego sklepu. W końcu się wkurzyłaś i poszłaś do jakieś dobrej restauracji. Stwierdziłaś, że jednak nie będzie Ci się chciało samej gotować i nie masz na to czasu. Po kolacji chciałaś jeszcze się przejść po okolicy by trochę ją poznać i takim oto sposobem jesteś, chyba jedyna osobą która jest na ulicy. Gdy już miałaś skręcać w inną uliczkę ktoś na ciebie wpadł.

- Patrz jak chodzisz, kobieto! - mężczyzna krzyknął na ciebie, potem spojrzał na ciebie morderczym wzrokiem jednak widząc twoją twarz i to jak szybko próbujesz zawiązać na kolanie bandaż, który wcześniej bardzo szybko wyjęłaś. Chłopak natychmiast przy tobie uklęknął i zaczął pomagać z bandażowaniem kolana. - Przepraszam. - powiedział wstając, gdy skończył swoją robotę. Twarz miał zmartwioną, patrzył się w swoje buty.

Chłopak miał bardzo bladą skórę, którą mogłaś porównać do leżącego na ziemi śniegu. Jego kruczoczarne włosy dawały idealny kontrast z jego białą koszulą, która włożył w szarego koloru spodnie. Całość wykończona czarnym paskiem i tego samego koloru butami wyglądała na nieznajomym naprawdę dobrze i mogłabyś stwierdzić, że albo nie jest singlem, albo ugania się za nim masa dziewczyn.

Przez chwilę z za myśleniem wpatrywałaś się w chłopaka próbując odgadnąć skąd możesz go znać, bo twarz wydawała ci się niezwykle znajoma.

- Nic nie szkodzi i tak prędzej czy później bym się wywaliła. - uśmiechnęłaś się miło do mężczyzny co ten  śmiało odwzajemnił. Jego uśmiech wydawał ci się strasznie uroczy.

- Emm, no dobrze, to ja już pójdę. - czarnowłosy już miał przechodzić przez pasy dla pieszych, kiedy zza rogu wyjechał czarny samochód, który z impetem wjechał w chłopaka. Następnie zawrócił i pojechał w inną stronę. Natychmiast podbiegłaś do chłopaka, zadzwoniłaś po karetkę i zaczęłaś go reanimować zgodnie z poleceniami osoby.

Po niedługim czasie przyjechała karetka, która od razu zaczęła pakować chłopaka na nosze.

- Czy jest ktoś z rodziny kto mógłby pojechać razem z tym chłopakiem? - twarz  ratownika nie wyrażała żadnych emocji.

- Nie, niestety nie wiem czy ktoś jest. - zerknęłaś ukradkiem na chłopaka, który teraz był tymczasowo opatrywany przez doświadczonych ludzi.

- Dobrze, a czy mogłaby pani pojechać razem z nim? - Przytaknęłaś ze zdziwioną miną. Nie wiedziałaś czemu ratownik cię o to zapytał. Zwykle jest przecież tak, że ratownicy nie pozwalają wejść do pojazdu nawet rodzinie czy żonie, a ty nie jesteś dla chłopaka ani tym, ani tym. 

 Weszłaś do pojazdu i usadowiłaś się na miejscu tuż obok chłopaka. Jeden z ratowników w dalszym ciągu opatrywał chłopaka, a drugi mierzył mu tętno. Kiedy samochód ruszył lekko wami potrząsnęło.

≛≛≛

Siedziałaś właśnie na szpitalnym korytarzu i czekałaś na przyjaciół chłopaka którego ocaliłaś. Jakoś 15 minut temu lekarz poinformował Cię, że zadzwonił do tych osób i powiedział im o całej sytuacji. Powiedział im również, że to właśnie ty uratowałaś chłopaka. Nagle usłyszałaś jak ktoś biegnie w twoją stronę.

- Dzień dobry. Czy to w tej sali leży Min YoonGi? - wysapał niebiesko włosy chłopak. Nie wiedziałaś jak chłopak leżący na sali miał na imię, ale byłaś pewna, że ta banda sześciu mężczyzn jest do niego.

- Chyba tak, nie wiem jak on ma na imię. - powiedziałaś zgodnie z prawdą czując na sobie ich wzrok. - Czekajcie, to wy jesteście jego przyjaciółmi? - wskazałaś na chłopaka, który spał sobie na szpitalnym łóżku.

- Tak - powiedzieli chórkiem - A to ty zadzwoniłaś po karetkę? - zapytał znów ten sam chłopak. Na jego pytanie tylko lekko kiwnęłaś głową. Chłopaki natychmiast Cię przytulili i zaczęli dziękować za to, że mu pomogłaś. 

Po następnej godzinie, którą całą przegadałaś z nimi podszedł do was lekarz, który zajmował się czarnowłosym. Powiedział, że chłopak już się wybudził i ze można do niego wejść, lekarz jak zawsze miał kamienna twarz. Weszliście do sali. Wzrok poszkodowanego od razu spoczął na twojej osobie. 

- Kim ty jesteś? - zapytał chłopak kiedy jego przyjaciele przestali się do niego tulić. Jego spojrzenie przeszywało cię na wylot, po chwili czułaś jak się rumienisz.

- Ta dziewczyna uratowała ci życie. - odezwał się inny. Wzrok chłopaka jak za dotknięciem magicznej różdżki zmienił się z wrogiego i zimnego na przyjazny, ciepły i pogodny. - A właśnie jak masz na imię? - dopytał. 

- Y/n. - odpowiedziałaś krótko, zwięźle i na temat.

- Miło nam cię poznać! - wykrzyczeli wszyscy, jednak po tym kruczo włosy wciąż z uśmiechem wpatrywał się w twoja twarz.

___

___

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
one shoty | btsWhere stories live. Discover now