sweets and tears

2.2K 158 5
                                    


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Taehyung pierwszy raz był w restauracji i to jeszcze tak prywatnie, gdzie był tylko on i Jeon na całą salę, lecz bardziej zainteresowany był widokiem za szklaną szybą restauracji niż posiłkiem na talerzu. Znajdowali się na piątym piętrze hotelu, którego właścicielem był Jeongguk. Z takiej wysokości, nastolatek widział pomniejszone samochody, ludzi i neonowe światła szeregu lokali po drugiej stronie ulicy.

– Zjedz chociaż trochę, Taehyung. – głos Jungkooka przerwał czerwonowłosemu obserwowanie w ciszy tętniącego pod osłoną nocy miasta. – Nie zjadłeś żadnego porządnego posiłku przez te wszystkie dni. – ciągnął, widząc, że chłopiec w żaden sposób nie reagował na jego słowa. – Taehyung, mówię do ciebie. – warknął.

Kim oderwał wzrok od szyby i przeniósł go powoli na Jeona.

– Przepraszam.

– Jedz.

Taehyung niechętnie chwycił sztućce i zabrał się za jedzenie wołowiny, którą ubóstwiał, zresztą jak każdy Koreańczyk. Była pyszna, jednak chłopiec po kilku wymuszonych na sobie kęsach, naprawdę nie dał rady zjeść więcej. Jakoś nie miał ochoty, zwłaszcza pod czujnymi oczyma Jeona.

– Nie mogę. – wydusił w końcu z siebie, odkładając widelec i nóż na zapełniony talerz.

– Nie dasz rady zjeść jeszcze sałatki?

Czerwonowłosy pokręcił przecząco głową.

– Od zawsze jesz tak mało?

– Tak.

– Rozumiem. – uciął i również zakończył posiłek. – Jest coś co chciałbyś zjeść?Może coś słodkiego?

Nastolatek spuścił wzrok na swoje palce, którymi bawił się pod stołem. Jeongguk zauważył jak smutek wstąpił na twarz malucha.

– Tae? – zapytał ostrożnie.

– Nie – ja... – zacisnął usta w wąską kreskę.

– Powoli, skarbie. – mówił ze spokojem.

– Naprawdę m – mogę słodycze? – spytał po chwili ciszy.

– Oczywiście. Możesz wybierać od ciast, napojów aż do batonów czy czekoladek.

Taehyung uniósł głowę i spojrzał na Jeona z niedowierzaniem, ale też nadzieją malującą się i na buźce, i w oczach. Mama nie pozwalała mu jeść słodyczy. Były niezdrowe, psują zęby, tyje się po nich. Jedynie karmił się słodzikami, ale to nigdy nie zaspokoiło jego potrzeby skosztowania najzwyklejszej czekolady mlecznej albo ciastek z orzechami. Tylko czasami, w tajemnicy przed nią przynosił mu je Bogum.

– Nawet żelki? – jadł je tylko raz w życiu. Pamiętał małą paczuszkę złotych misiów, którą dostał od pielęgniarki, gdy był chory i stracił dużo krwi na częstym jej pobieraniu. Minęło siedem lat i nadal chciał znów poczuć ten niepowtarzalny smak. Tą żylastą konsystencję, która dała mu tyle radości.

Jungkook przechylił głowę lekko w bok, patrząc z uśmiechem na chłopca.

– Nie będą cię od nich boleć ząbki?

– Nie. – powiedział szybko, jakby ze strachem.

Uśmiech starszego poszerzył się. Miał go.

– Dobrze, niech będą żelki. Jaki rodzaj?

– R – rodzaj? – zapytał głupio. Nie wiedział, że są jakieś rodzaje tego smakołyku.

– Ach, Taehyungie. – zaśmiał się na duże, zakłopotane oczy wspomnianego. – Lubisz żelki a nie wiesz jakie są ich rodzaje?

– Mama mówiła, że są niezdrowe...

Jeon zrozumiał. Coś czuł, że Sora miała surowe zasady wychowania.

Ostatecznie dwudziestopięciolatek pomógł Taehyungowi w wybraniu słodkości. Były żelki w kształcie serduszek z białymi poduszeczkami oraz te w kształcie kolorowych, smakowych misiów. Oprócz nich szejk czekoladowy i ciasto zwane kokosanką. I o Boże, jak Taehyung kochał słodycze. Wreszcie miał możliwość zasmakowania w nich i nie miał zamiaru się ograniczać, ale Jeongguk postanowił to zrobić, kiedy poprosił o babeczki.

– Będzie cię bolał brzuch. Nie można jeść tak dużo słodyczy naraz. – pouczył go.

Chłopiec wepchnął do ust kolejne serduszko i wbił wzrok w miasto za oknem.

– Obraziłeś się na mnie? – spytał, upijając łyka białego wina. – Dostaniesz jutro babeczki, w porządku?

Taehyung się nie obraził. Po euforii spowodowanej słodyczami, dotarła do niego istotna rzecz. Starszy był dla niego zbyt miły, zabrał go najpierw na zakupy, potem do restauracji, nie kazał zjeść całego dania, pozwolił mu na słodycze...Co będzie chciał od niego w zamian?

Strach i rzeczywistość, o których na chwilę zapomniał, ponownie w niego uderzyła. Żelek ugrzązł mu w gardle, nie da rady go przełknąć. Chwycił za serwetkę i wypluł w nią żelatynę.

Jungkook wstał i obszedł stolik, siadając na kanapie obok Tae.

– Nie jedz już, skoro ci niedobrze. – powiedział, myśląc, że właśnie taki jest powód tego co Kim przed momentem zrobił. Uniósł dłoń z zamiarem pogłaskania lica nastolatka, ale ten wtedy dość silnie i gwałtownie złapał za jego nadgarstek.

– Od – odsuń się. – nakazał, czując strach i nieprzyjemny ból w żołądku.

– Spokojnie, kochanie. Nie skrzywdzę cię.

– Kłamiesz. – stwierdził drżącym głosem. – Przecież mnie ciągle krzywdzisz, w – więzisz mnie w twoim domu i B – Bogum... – zaczął ciężej oddychać, w jego oczach zebrały się łzy.

– Taehyung –

– Zostawcie mnie w spo – okoju! – wybuchł i zaczął płakać. – Ch – cę do m – mamy...

– Posłuchaj mnie.

– Nie!Nienawidzę cię!Nienawidzę!

Jeon złapał mocno i boleśnie szczękę młodszego wbijając w rumiane i mokre od łez policzki swoje palce.

– Miałem zamiar ci dzisiaj wszystko wytłumaczyć, ale sam zmusiłeś mnie, żebym tego nie robił. Mówiłem ci, że masz być posłuszny, ale wcale się do tego nie stosujesz. – mówił surowym głosem, patrząc w zapłakane oczy chłopca. – Jesteś cenny, dlatego nikt nie ma prawa cię skrzywdzić. Oprócz mnie. – uniósł kącik ust. – Należysz do mnie i mogę z tobą zrobić co tylko będę chciał. – rozluźnił uścisk i starł palcem łzę z lica Taehyunga, który drżał ze strachu, co mu się podobało. – Nie daje ludziom drugiej szansy, ale dla ciebie zrobię wyjątek. Daje ci trzy dni na poprawę i lepiej skorzystaj z mojej dobroci.





słodko – gorzki rozdział tak jak moje żelki z kawą

miłego wieczoru, army

skaza!taekookWhere stories live. Discover now